Co, jeśli państwo zaniedbuje swoich obywateli i np. naraża ich zdrowie? W sukurs obywatelom w Niderlandach idzie prawo europejskie i wolne sądy. Ta wygrana sprawa Urgendy – grupa Holendrów przeciwko państwu w sprawie klimatu – to precedens. Sąd Najwyższy Holandii wydał odważną i przełomową decyzję, a rząd musi podjąć bardziej radykalne działania. Pokłosiem m.in. tego wyroku jest atak na sędziów.

Obywatele przeciw państwu

Zwykły obywatel może wytoczyć sprawę państwu, by dochodzić roszczeń drogą sądową.

W Polsce obywatele pozywają państwo nie od dziś, jednak robili to tylko w sprawach indywidualnych. Miały bardzo różne podłoże, jak kwestie reprywatyzacji, zwolnienia z pracy, nacjonalizacja gruntów warszawskich, wadliwe decyzje administracyjne, celne i podatkowe.

Co, jeśli państwo zaniedbuje swoich obywateli, naraża np. ich zdrowie na szwank wskutek prowadzonej polityki?

W Niderlandach tego typu procesy z państwem to sposób obywateli na to, żeby wyegzekwować swoje podstawowe prawa, których państwo, ich zdaniem, nie przestrzega.

Pozwy zbiorowe przeciw państwu dotyczą spraw ogólnych, które dotykają całych społeczności.

W Holandii są one praktykowane, czytaj nasz artykuł

Za to w Polsce tego typu pozwy są dopiero przygotowywane, jak np. o niedostateczną walkę ze smogiem czy za reformę edukacji.

Precedensowy proces i wyrok

Opisujemy poniżej przypadek tzw.Urgenda Climate Case”, by pokazać że:

  • obywatele mogą być zwycięzcą w, wydawałoby się, nierównej walce
  • władza musi przestrzegać prawo, które sama ustanowiła
  • kluczowa w tym wszystkim jest rola niezależnych sądów
  • także w Holandii za niekorzystny dla polityków wyrok obecnie na sędziów spadają gromy, a praworządność stoi pod pręgierzem.

A również ze względu na precedensowy jego charakter.

Sprawa Urgendy była śledzona w każdym państwie. Zainspirowała do składania pozwów sądowych na całym świecie, wspieranych przez miliony ludzi starających się nasilić działania rządów w sprawie zmian klimatu, w tym w Belgii, Francji, Irlandii, Niemczech, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Norwegii i przeciwko UE.

Sąd Najwyższy w sprawie Urgendy zajął odważne stanowisko. Wyjątkowość wyroku niderlandzkiego Sądu Najwyższego polega na tym, iż jest to pierwsze tego typu sądowe orzeczenie na świecie.

Odwołuje się wprost do praw człowieka i powinności rządu wobec obywateli w kontekście niebezpiecznych zmian klimatycznych.

Sąd kraju UE po raz pierwszy stwierdził, że

prawo do bezpieczeństwa klimatycznego to prawo człowieka, stosując prawo europejskie wynikające z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka

Sprawa Urgendy –  886 Holendrów przeciw państwu

Batalia Fundacji Urgenda przeciw państwu niderlandzkiemu trwała ponad 6 lat. Fundacja ta, reprezentująca 886 obywateli Niderlandów, pozwała w 2015 r. rząd krajowy do sądu za zmiany klimatyczne i ich konsekwencje zdrowotne dla każdego, kto żyje w Niderlandach. Holendrzy ci uznali, że rząd ma obowiązek chronienia swoich obywateli, a w przypadku zmian klimatu robi to w sposób niewystarczający.

Polecamy: Wypadek w pracy w Niderlandach – wszystko, co musisz wiedzieć o swoich prawach

Zbyt wolna redukcja

Skarżący argumentowali, że rząd Niderlandów robi zbyt mało, stawiając sobie za cel redukcję gazów cieplarnianych emitowanych w Holandii o 20 proc. do końca 2020 roku, w stosunku do roku 1990.

Ze względu na poważne ryzyko zmian klimatu żądali większej redukcji o 25 proc. lub więcej, odnosząc się do traktatu międzynarodowego w sprawie zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. W ramach tzw. Protokołu z Kioto, ratyfikowanego przez Holandię, kraje uprzemysłowione zobligowały się do redukcji swoich emisji od 25 do 40 proc. w 2020 r., w porównaniu do 1990 r.

Ponadto argumentowali, że rząd łamie tym samym swoje prawne powinności wynikające z prawa europejskiego, a konkretnie z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

4-letnia batalia sądowa

Sprawa sądowa ciągnęła się przez ponad 4 lata. Wyrok w pierwszej instancji w 2015 r. był przełomowy: po raz pierwszy na świecie państwo zostało zobowiązane do podjęcia działań w zakresie zmian klimatycznych. Rząd Holandii został zobligowany do radykalnej redukcji emisji gazów cieplarnianych, tj. do 25 proc. do 2020 roku w stosunku do poziomu z 1990 r.

To znacznie radykalniejsza redukcja niż ta, którą wyznaczyły sobie kraje UE, a mianowicie, że wspólnie osiągną cel polegający na redukcji emisji o 20 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r.

„Państwo nie może zasłaniać się argumentem, że rozwiązanie globalnego problemu klimatycznego nie zależy wyłącznie od wysiłków Holandii”

– orzekł sąd.

Czytaj: Holandia: „Protestowałem, bo nikt mi nie pomógł”. Sąd wydał wyrok skazujący Radka B.

Kolejna przegrana

Rząd Niderlandów odwołał się w 2018 r. od niekorzystnego dla siebie wyroku do sądu apelacyjnego. I ponownie przegrał.

Co istotne, sąd apelacyjny przyjął zażalenie powoda (Urgendy) na postanowienie sądu okręgowego i stwierdził, że Urgenda w pozwie zbiorowym może powoływać się na art. 2 i art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. To ważna informacja dla tych, co w Polsce przygotowują pozwy zbiorowe.

Ostatecznie sprawa Urgendy została wniesiona przez rząd do Sądu Najwyższego, by ustalić jurysdykcję sądów w przypadku decyzji politycznych.

Bo rząd stał na stanowisku, że kwestią tempa redukcji emisji gazów, czyli polityki klimatycznej, powinni zajmować się parlament (władza ustawodawcza) i rząd (władza wykonawcza). Twierdził, że w demokratycznym państwie prawa nie może być tak, że pewna grupa interesu, która nie może zgodzić się z dokonanymi wyborami politycznymi, koryguje rząd i parlament za pośrednictwem sądów, ograniczając dwóm władzom pole działania.

Czytaj: Niderlandy: Co powinna zawierać każda umowa o pracę?

Wyrok Sądu Najwyższego

W grudniu 2019 r. Sąd Najwyższy utrzymał w mocy postanowienie obu sądów niższej instancji zobowiązujące rząd holenderski do ograniczenia emisji w Holandii o co najmniej 25 proc. do 2020 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r.

Sąd Najwyższy Holandii wydał przełomową decyzję, która potwierdza, że

państwo ma obowiązek chronić życie obywateli na swoim terytorium przed skutkami zmian klimatycznych.

W uzasadnieniu wyroku Sąd Najwyższy stwierdził, że „rząd i parlament maja pełną wolność w dokonywaniu wyborów politycznych, ale jak dotąd nie podjęły odpowiednich środków w celu ograniczenia emisji”. A to, że inne państwa nie wywiązują się ze zobowiązań międzynarodowych w tej kwestii, nie zwalnia rząd z prawnego obowiązku ochrony swoich obywateli.

Bezprecedensowe jest tu stwierdzenie naruszenia praw człowieka.

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu stwierdził, że brak przyjęcia przez rząd holenderski odpowiedzialności za wkład Holandii w kryzys klimatyczny stanowi naruszenie prawnych zobowiązań rządu wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (art. 2 Prawo do życia i art. 8 Prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego).

Konstytucja stanowi, by holenderski sędzia stosował postanowienia tej konwencji. (…) Zadanie sędziego polegające na zapewnieniu ochrony prawnej, także przed rządem, jest istotną częścią demokratycznego państwa prawa”- czytamy w orzeczeniu Sądu Najwyższego.

„W państwie prawa, nawet przy podejmowaniu większościowych decyzji w parlamencie, należy przestrzegać podstawowych praw wszystkich obywateli, bo praw podstawowych nie można „przegłosować” – pisał prokurator generalny w opinii dla Sądu Najwyższego.

Co dalej?

Rząd Niderlandów przegrał ostatecznie. Wyrok sądowy, który jest teraz nieodwołalny, stawia rząd przed prawie nierozwiązywalnym problemem. W 2018 r. emisje w Holandii były tylko o 15 proc. niższe niż w 1990 r. A w 2020 r. mają być niższe o 21 proc. w skutek już podjętych działań.

Redukcja o 25 proc. emisji do końca tego roku jest wręcz niemożliwa, chyba że rząd pozamyka wszystkie 5 elektrowni opalanych węglem.

W trzy dni po wyroku w sprawie Urgendy zamknięto jedną z nich – w Amsterdamie, emitującej 2 proc. gazów w Holandii.

A to tylko jeden z problemów. Pokłosiem tego wyroku jest atak na sędziów w Niderlandach.

Pokłosie: atak na sędziów i … na praworządność

Wyrok w sprawie Urgendy i kilka innych ostatnich wyroków – nie po myśli nie tyle obecnej władzy, co niektórych polityków – wywołały posądzenia sędziów o mieszanie się do polityki.

Druga izba parlamentu powołała nawet grupę roboczą w celu zbadania „rosnącego wpływu” sędziów na trójpodział władz (trias politica). Do tego przyczynił się 36-letni polityk Thierry Baudet (założyciel i lider populistycznej, konserwatywnej partii Forum dla Demokracji, powstała w 2016 r.). Wylansował pojęcie „dicastocratie”, bo w jego przekonaniu, krajem rządzą sędziowie zamiast demokratycznie wybranych polityków.

„Baudetowi trudno będzie utrzymywać, że wyroki sądowe radykalnie i w sposób natychmiastowy zaburzają politykę. To rząd celuje w opóźnianiu podjęcia odpowiednich środków” – napisała gazeta „Trouw”, ripostując na atak na sędziów i podkopywanie praworządności w Holandii.

Głównym autorem krytyki sędziów jest obecnie ów populistyczny polityk Baudet. Idzie śladami Geerta Wildersa, który w 2015 r. nazwał parlament „nep” – fasadą. Te słowa padły, kiedy posłowie nie chcieli poprzeć jego planów zamknięcia granic przed uchodźcami.

Co więcej, ostre słowa pod adresem sędziów za owe wyroki padły publicznie także ze strony kilku posłów z VVD i CDA – dwóch partii rządzącej koalicji.

„Skończcie z posądzaniem sędziów”

Nic też dziwnego (dla nas Polaków), że w obliczu ataku na sędziów, sprawę odpowiedzialności polityków za respektowanie prawa poruszył w przemówieniu noworocznym Henk Naves, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa w Niderlandach.

Wezwał ich do odstąpienia od posądzania sędziów, gdy ci wydają wyrok dla nich niekorzystny.

Na warunki holenderskie to niebywała reakcja, by szef holenderskiej KRS musiał publicznie bronić sędziów. To pokazuje, że sprawy poszły już za daleko.

„Pomimo nieraz silnej społecznej i politycznej presji, sędziowie badają sprawy w sposób niezawisły i profesjonalny. To powinno wzbudzać szacunek, a nie podejrzenia. Politycy niech raczej spojrzą w lustro, gdy otrzymają wyrok, z którego nie są zadowoleni.

Przestańcie chować się za naszymi togami i weźcie odpowiedzialność za prawo, które sami stanowicie. Podejmujcie decyzje zgodne z tym prawem”

– powiedział Henk Naves.

Przewodniczący Niderlandzkiej Rady Sądownictwa przypomniał w swoim wystąpieniu zasadę trójpodziału władz, na której opiera się każde państwo demokratyczne i praworządne. Tak, jest to nawet w Holandii konieczne. Bo krytykowanie przez polityków wyroków sądowych podważa państwo prawa”, jak ujął to sędzia Naves.

Trójpodział władzy zapobiega sytuacji, w której rząd robi tylko to, co uzna za stosowne i dla niego najkorzystniejsze. Daje obywatelowi legalne narzędzia do przeciwstawienia się władzy. Niezależne sądy są gwarantem praw obywatelskich i praw człowieka.

I dlatego trzeba o praworządność dbać czy nawet walczyć. To zadanie dla polityków, sędziów i obywateli.