Holendrzy ruszyli do urn wyborczych. Trzydniowe wybory stoją w cieniu pandemii. To game changer, ma kolosalny wpływ na jej przebieg i wynik. Daje nowe paliwo radykalnej prawicy, a premierowi Rutte wygraną. Jest bezkonkurencyjny.
Holandia wybiera parlament: Najnowsze wiadomości. Śledź blog na żywo tutaj
Rozpoczęliśmy serię artykułów pt.”Wybory w Holandii”:
WYWIAD: Węgierka Kati Piri jest holenderską polityczką, walczy o mandat poselski w Tweede Kamer
Odłożenie wyborów było tabu. Holendrzy nie boją się koronawirusa, idą do urn 17 marca
Holandia: Rasizm i dyskryminacja w cieniu pandemii, ale w programach wyborczych
Według sondaży wyborczych, partia premiera Marka Ruttego konserwatywno-liberalna VVD ma tak znaczną przewagę nad politycznymi rywalami, że musiałby się zdarzyć cud, by przegrała wybory. Na miejscu nr 2 znajduje się partia Geerta Wildersa PVV, mająca wg różnych sondaży od 7 do 18 mandatów mniej.
Sprawdza się po raz kolejny przydomek Marka Ruttego – wonder boy. Pandemia mu pomogła, by móc zostać po raz czwarty premierem Holandii.
Jednak czas dobrej passy tego polityka dobiega końca. Window of opportunity stworzony przez pandemię się zamyka.
Czar Marka Ruttego powoli pryska.
Jak jeden z wyborców zaproszony do studia telewizyjnego na rozmowę z liderem VVD, skonkludował myśląc, że kamery go nie nagrywają: weer casettebandje.
Miał na myśli to, że jego rozmówca jak zwykle powtarza w kółko to samo, nie dając odpowiedzi na pytanie. Czyli zagaduje.
Pandemia jako game changer
Koronawirus zmienił bieg koła fortuny na korzyść premiera.
Jeszcze jesienią 2019 na rok przed obchodami 10-lecia premierostwa Ruttego zastanawiano się, czy oby jego „data świeżości” powoli się nie kończy.
Większość Holendrów miała już dość jego stylu uprawiania polityki – bez wizji dla Holandii, bez ambitnych planów, no i te nic nie mówiące wypowiedzi. Ale z towarzyszącym nieustannym uśmiechem i żelaznym optymizmem.
Po wybuchu pandemii, popularność prawicowego premiera Rutte poszybowała do góry wiosną ubiegłego roku. Zaufanie do rządu i rządowej polityki walki z pandemią miało aż 70 proc. Holendrów. Konferencje prasowe dotyczące walki z pandemią oglądało miliony ludzi.
Premier Rutte urósł w oczach Holendrów. Zrodził się wizerunek sprawnego zarządcy, który podczas pandemii mimo wszystko „trzyma kraj w kupie”. Dlatego Holendrzy widząc jego wiele błędów, mu je wybaczali. I gotowi byli z nim napić się piwa. Zaufaniem darzyli go nawet lewicowi wyborcy.
Kampania „prezydencka”
Czasami nie można było uniknąć wrażenia, że były to jakby wybory prezydenckie. Była to bardzo nieholenderska kampania, w centrum uwagi stali liderzy a nie kwestie merytoryczne jak przystało na solidną kampanię wyborczą w Holandii.
To premier Rutte, który właściwe kampanii sam nie prowadził, ogniskował całą uwagę wyborców i politycznych rywali w tych nielicznych debatach telewizyjnych.
Bo miał zainkasować podwójny bonus jako premier i jako mąż stanu podczas ‘wojny” z koronawirusem.
W tym celu spin doktorzy wykreowali obraz Marka Ruttego jako odważnego, godnego zaufania przywódcy na miarę brytyjskiego premiera Winstona Chruchilla, zbawcy kraju podczas II wojny światowej.
Przywódcy, któremu spokojnie można powierzyć przyszłość Holandii na kolejne 4 lata.
Szkopuł w tym, że Rutte ma co raz większe problemy, by przekonać Holendrów do wyrzeczeń. Nie ma na to recepty.
Ogólne zmęczenie trwającym od grudnia lockdown daje się Holendrom we znaki. Szczepionki dają co prawda nadzieję, ale rządowy program szczepień kuleje.
W połowie lutego zaufanie do rządu w walce z pandemią spadło do 41 proc.
W efekcie od stycznia trwa systematyczny spadek notowań VVD i wzrost poparcia dla radykalnej prawicy.
Trzęsienie ziemi – niedzielny sondaż
Sondaż badacza Maurice De Honda, opublikowany w niedzielę 14 marca wywołał małe trzęsienie ziemi. Warto się tym wynikom przyjrzeć.
Koalicja rządu Rutte III – VVD, chadecka CDA, progresywno-liberalna D66 i ortodoksyjna CU traci większość w parlamencie. De Hond typuje Rutte na zwycięzcę, przy czym VVD traci 2 mandaty (co wydaje się być mało prawdopodobne).
W tym scenariuszu Rutte musi montować nową centrolewicową koalicję, która dawałyby rządowi Rutte IV większość w obu izbach parlamentu. To dobra – choć hipotetyczna – wiadomość dla progresywnej lewicy: socjal-liberalnej D66, socjaldemokratycznej PvdA i Zielonej Lewicy.
Come back radykalnej prawicy
Sondaż ten potwierdza rosnący trend partii PVV, FvD i nowicjusza JA21. Radykalna prawica zwiększyłaby liczbę mandatów poselskich z 22 mandatów do aż 33, i miałaby więcej posłów niż frakcja liberałów Ruttego.
Skąd ta popularność?
Pandemia daje nowe paliwo radykalnej prawicy.
Geert Wilders lider PVV zbija kapitał polityczny na pandemii, krytykując politykę rządu, kwestionując ograniczenia w imię odzyskania wolności przez uwiezionych przez Ruttego i jego lockdown obywateli.
Dla lidera FVD Thierry’ego Baudeta koronawirus zaś to rodzaj niegroźnej grypy. Grzmi na wiecach wyborczych (nie zachowując 1,5 m odległości i podając rękę wyborcom), by natychmiast otworzyć sklepy, restauracje.
W efekcie, obie partie poszerzają swój elektorat. Nowi wyborcy to nie tylko antyszczepionkowcy i lockdownsceptycy, ale i wyborcy mocno zagniewani na rząd i premiera, z braku odpowiedniego wsparcia dla drobnego biznesu.
Dzisiaj 15 marca, w pierwszym dniu głosowania, przed lokalem wyborczym usłyszałam, jak pewien Holender w kombinezonie hydraulika dał spontanicznie poradę: „głosuj na PVV, dba o biznes”.
W środę okaże się, jak pandemia zmieniła krajobraz polityczny w Holandii.
Wyborcy, o tym zadecydują.