Przez 7 lat była europosłanką, teraz startuje z 5. miejsca na liście PvdA w wyborach parlamentarnych w Holandii. Rozmawiamy z przyszłą posłanką Tweede Kamer, węgiersko-holenderską polityczką Kati Piri. O jej ojcu, ojczyźnie oraz praworządności na Węgrzech i w Holandii.
Ma bardzo duże szanse na elekcję. Startuje z 5. miejsca na liście PvdA, według sondaży wyborczych socjaldemokraci mogą liczyć na 13 foteli poselskich w Tweede Kamer.
Węgierskie korzenie
Kati Piri będzie drugim holenderskim posłem Tweede Kamer urodzonym na Węgrzech. W latach 90. XX wieku uciekinier z Węgier Dzingis Gabor był wiceministrem rolnictwa i posłem. Polacy niestety nie mogą pochwalić się takim faktem. Jedynie polską babcią, którą jeden z posłów minionej kadencji nie omieszkał ostatnio się pochwalić.
Kati Prii urodziła się w 1978 r. w Celldömölk, jej rodzice pochodzili ze wsi. Wychowała się w Utrechcie, studiowała stosunki międzynarodowe w Groningen.
W latach 2014-2021 była europosłanką z ramienia socjaldemokratów PvdA, członkiem Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych. W Parlamencie Europejskim zajmowała się ważnymi tematami m.in. Turcjaą brexitem i praworządnością.
Z Kati Piri rozmawia Małgorzata Bos-Karczewska
Małgorzata Bos-Karczewska: Z pani doświadczeniem w polityce zagranicznej będzie pani tym obszarem zajmować się w Tweede Kamer?
Kati Piri: „Podział tek we frakcji zależeć będzie od tego, ile zdobędziemy miejsc w parlamencie. Sensowne byłoby, bym we frakcji PvdA zajmowała się sprawami związanymi z polityką zagraniczną czy europejską, w szczególności prawami człowieka i praworządnością. Temu poświeciłam się przez 7 lat w Parlamencie Europejskim.”
Urodziła się pani na Węgrzech. Jak to się stało, że mieszka pani w Holandii?
„Miałam wtedy roczek, przyjechałam z matką do ojca w Holandii. Był uchodźcą z Węgier, w 1956 r. miał 16 lat”. (W 1956 r. rewolucja węgierska została stłumiona przez zbrojną interwencję Armii Radzieckiej – przyp MBK).
„Pierwsze 4 lata ojciec spędził w Austrii uczęszczając do specjalnej szkoły średniej dla węgierskich uchodźców, finansowanej przez Holandię.”
Holandia wówczas przyjmowała uchodźców, to lepiej niż obecnie.
„Pod koniec lat 50. XX wieku Holandia przyjęła ok. 20 tysięcy politycznych uchodźców z Węgier. Zostali bardzo ciepło przyjęci w Holandii. Królowa Juliana powitała ich przemawiając po węgiersku. Rokrocznie otrzymywali kartki z życzeniami od królowej, a także zaproszenia do pałacu królowej. Ci Węgrzy przez całe lata darzyli rodzinę królewską wielką sympatią.”
O ojcu
„Po przyjedzie do Holandii, ojciec spał pod ciężarówką, był sam, bez przyjaciół, rodzin i bez pieniędzy. Później otrzymał stypendium. Ciężko walczył, aby stworzyć swoim dzieciom możliwości awansu społecznego. Pamiętam, jak korytarz w naszym domu w Utrechcie był zawsze wypełniony workami z ubraniami, darami ze publicznych zbiórek. Dlatego każdego lata jeździliśmy na Węgry a samochód pękał w szwach” – opowiada Kati na łamach gazety NRC.
„W domu mówiliśmy po węgiersku, holenderskiego nauczyłam się w wieku czterech lat uczęszczając do przedszkola. Mam podwójne obywatelstwo węgierskie i holenderskie. Ojciec miał paszport ONZ i holenderski. Nie chciał mieć węgierskiego paszportu, twierdził że Węgry nie są demokratycznym krajem”.
„Przeżył w Holandii 60 lat, jego życzeniem było, by prochy spoczęły w ziemi ojczystej”.
Kraj Orbana
W 2018 r Kati Piri nakręciła film pt. „Za fasadą Orbana”.
„Jako polityk wciąż otrzymuje pytania w holenderskich mediach, typu: „Dlaczego ci Węgrzy są tacy homofobiczni i antysemiccy?” oraz „Dlaczego w tamtym czasie pozwoliliśmy im przystąpić do UE?”- mówiła niedawno w NRC Handelsblad.
Tym filmem chciała Holendrom pokazać „że Węgry to o wiele więcej niż kraj Orbana”. Pokazać tę drugą stronę medalu, Węgrów opowiadających o swoich marzeniach, obawach i wyobrażeniach o Unii Europejskiej.
Jaka jest obecnie sytuacja na Węgrzech?
„Węgry mają od 10 lat prawicowo-populistyczny rząd Viktora Orbana. Orban nie jest demokratą, jest autorytarnym populistą. Jest on po Merkel przywódcą politycznym kraju unijnego o najdłuższym stażu. A tuz za nim premier Holandii Mark Rutte.”
„Polska i Węgry to dwa kraje, które obecnie naruszają praworządność w UE. A przecież jeszcze przed akcesją do UE w 2004 r., oba te kraje były liderami transformacji systemowej.
„Partia Orbana Fidesz ma większość w parlamencie dzięki ordynacji wyborczej, podczas gdy w wyborach zdobyła 40% głosów. To pokazuje, że większość Węgrów nie popiera tej partii. Głównym bastionem opozycji jest Budapeszt. Na obszarach wiejskich nie ma Internetu ani niezależnej prasy, radia czy telewizji.
„Na całe szczęście opozycja zaczyna powoli ze sobą współpracować, by stworzyć wspólny front przeciw Orbanowi. W ostatnich wyborach lokalnych w dużych miastach opozycja doszła do władzy.”
„To napawa mnie optymizmem, że w tych krajach zmiana od wewnątrz jest możliwa. I tak się stanie.”
Walka o praworządność
Frans Timmermans odpowiedzialny za praworządność w poprzedniej Komisji Europejskiej dwoili się i troił w kwestii łamania praworządności w Polsce. Obecnie jest jednak jasne, że sedno problemu leży po stronie państw członkowskich. Dlaczego rządom brakuje woli politycznej, by chronić praworządności we własnej europejskiej rodzinie?
„Słuszna uwaga, że to państwa członkowskie stanowią główny problem a nie Komisja Europejska.”
„Od lat widzimy, co dzieje się w Polsce i na Węgrzech. Państwa członkowskie po raz pierwszy tak dogłębnie dyskutowały na temat praworządności podczas szczytu Rady latem ubiegłego roku.”
„Kwestia praworządności nie ma rangi najwyższego priorytetu państw członkowskich. Kraju członkowskiego nie można od tak usunąć z Unii, procedura z art. 7 jest zablokowana. (Węgry zapowiedziały weto w przypadku Polski – przyp. MBK).
„W wielu kwestiach w UE decyduje się jednomyślnie. Tak jest np. w kwestii budżetu UE na kolejne 7 lat. Dlatego negocjacje nad budżetem na lata 2021-2027 musiały zakończyć się kompromisem lub odrzuceniem budżetu i powiązanego z nim funduszu odbudowy, tj. specjalnego programu odbudowy gospodarki po koronakryzysie.”
No dobrze, ale wielu obywateli UE – nie tylko Polaków, ale i Holendrów – jest rozczarowanych, że wbrew zapewnieniom Komisji wartości europejskie nie są traktowane poważnie.
„Frans Timmermans nie został przewodniczącym obecnej Komisji Europejskiej, ponieważ Warszawa i Budapeszt zablokowały jego kandydaturę. Timmermans jako eurokomisarz miał odwagę walczyć o praworządność w Polsce, a my posłowie w Parlamencie Europejskim o praworządność na Węgrzech. Ale to ostatecznie państwa członkowskie decydują np. odnośnie sankcji nakładanych na inny kraj.”
„W dyskusji na temat praworządności Niemcy odgrywają negatywną rolę. Kanclerz Niemiec Merkel przez cały czas dąży do dialogu w łonie UE, naciska na hamulec, nie zgadzając się na sankcje.”
Hamulcowa Merkel
Skąd taka hamulcowa postawa kanclerz Niemiec?
„To wynika moim zdaniem z wychowania z NRD. Angela Merkel wierzy, że dialog jest jedyną skuteczną metodą. Widoczne jest to w rozmowach na temat sankcji wobec Rosji. I także w roli, jaką Niemcy widzą dla siebie w Europie. Z drugiej strony, widzimy że w grę wchodzą także interesy gospodarcze. Polska i Węgry są bardzo ważnymi rynkami zbytu dla przemysłu samochodowego Niemiec.”
„W efekcie krajom jak Węgry i Polska uchodzi wiele płazem. A w międzyczasie obok wyrasta jeszcze inne państwo członkowskie – Słowenia, które jest na bakier z praworządnością.”
Jak widzi pani przyszłość walki o praworządność w UE? Tym bardziej, ze nowy mechanizm leczący pieniądze za praworządność, który wynegocjowano na szczycie Rady w grudniu, został bardzo osłabiony, by uniknąć weta Polski i Węgier. I może zacznie działać za rok.
„Wiele zależy od Komisji Europejskiej, a jak będzie stosować ten nowy mechanizm. Ale najwięcej zależy od samych tych krajów Polski i Węgier, bo zmiana demokratyczna musi przyjść od wewnątrz, a nie z Brukseli.”
„Wiem, że takie postawienie sprawy nie spodoba się moim przyjaciołom w Polsce i na Węgrzech. Ale takie są realia. UE powinna zastosować sankcje, jeśli przekroczone zostaną czerwone linie np. jak sądy przestana być niezawisłe a sędziowie zwalniani czy media przestaną być wolne.
Rutte i afera zasiłkowa
Jesienią ubiegłego roku premier Holandii Rutte był postrzegany jako lider ofensywy w Europie mającej na celu zwalczanie krajów, które nie przestrzegają rządów prawa. Chodziło o wprowadzenie tzw. mechanizmu praworządnościowego.
Czy była to zagrywka PR przed tegorocznymi wyborami w Holandii, by pokazać wyborcom, że Mark Rutte dobrze dba o pieniądze holenderskich podatników. Czy praworządność jest ważna dla Holandii?
Nie nazwałabym tego zagrywka PR. Premier Rutte faktycznie uważa, że sprawy w Polsce i na Węgrzech za daleko się posunęły. W haskim parlamencie wszystkie partie polityczne, poza PVV partią Geerta Wildersa i FVD partią Thierry Baudeta, podzielają ten pogląd i domagały się od premiera stanowczego stanowiska na grudniowym szczycie Rady odnośnie praworządności w Polsce i Węgier.
To nie była gra. Wynik negocjacji jest wypadkowaąhierarchii priorytetów. Na szczycie 10 razy ważniejsza było dla Rutte walka o fundusz odbudowy, i ile do niego wpłaci Holandia. Stał pod presją krajów z południa Europy, poszkodowanych pandemia.
Afera zasiłkowa to czarna karta w historii holenderskiej praworządności. Dla wielu osób w Polsce i w Holandii to znak, że Holandia też poważnie jest na bakier z praworządnością. Przyganiał kocioł garnkowi?
W Holandii wszystkie partie polityczne są zdania, że coś takiego nigdy nie mogło mieć miejsca. Partie czują się współodpowiedzialne, przez te 10 lat były przecież w parlamencie. Dotyczy to także rządu i sadownictwa. Politycy są zdania, ze sytuacja musi zostać naprawiona i ze do tego nie potrzebujemy Brukseli.
Sytuacja jest poważna, ale w innym stopniu niż na Węgrzech czy Polsce.
W Holandii nie powstało prawo, która prowadzi do łamania praworządności, afera zasiłkowa powstała w skutek interpretacji pewnych zasad. I w tym tkwi podstawowa różnica. Sadze, że zdolność do samooczyszczania się i naprawy w Holandii jest znacznie wyższa niż w Polsce czy na Węgrzech.
Kampania wyborcza
Jak prowadzi pani kampanię wyborczą podczas lockdown?
Debaty liderów stały się jeszcze ważniejsze niż dotychczas. Bo podczas lockdown nie możemy prowadzić normalnej kampanii, rozdawać ulotek czy rozmawiać na ulicy z wyborcami.
Wyborcy obawiają się o swoja pracę i zdrowie, żyją tym, co się dzieje „teraz i tutaj”, podczas gdy wybierają rząd i parlament na kolejne 4 lata. Trudno ich z okowów „tu i teraz” wyciągnąć.
Ma pani duże szanse na zdobycie mandatu poselskiego. Możemy liczyć na pani wsparcie w walce o godne warunki pracy dla Polaków i innych migrantów zarobkowych z państw UE?
„To, co się na tym polu dzieje jest bolesne. Migranci zarobkowi ciężko pracują teraz podczas pandemii, to dzięki nim holenderska gospodarka się kręci. Miałam ostatnio kontakt z węgierskimi migrantami, nie znali niderlandzkiego. Ni stad ni owad okazało się, że są zbyteczni i podczas ostrego mrozu wylądowali na bruku.
„Ludzie ci tu przyjechali, myśleli, że Holandia to normalny, porządny kraj.”
„I mi mówią: „nas i naszych problemów nikt nie widzi, jesteśmy niewidzialni. Jak to możliwe?”
„Będę w Westland, w kampanii wyborczej będę o tych sprawach mówić. Polscy migranci mogą nawiązać kontakt ze mną o swoich problemach”
(Mail znajdziesz na stronie www Kati Piri)
Przesłanie do naszej młodzieży
Jest pani imigrantką z Europy Środkowej i odnosi pani sukces w Holandii. Jakie jest pani przesłanie dla naszej dorastającej tutaj młodzieży?
„Bądźcie dumni z kraju swoich rodziców i poznajcie jego historię. Nie zapomnijcie, kim jesteście”.
„Znajomość dwóch języków i kultur wzbogaca nas, ważne tego być świadomym.”
„Jestem wdzięczna, że żyje w tym zamożnym kraju. Ojciec mnie nauczył, bym coś w zamian dała od siebie tym, którzy nie mają takich możliwości.”
Dziękuję za rozmowę i powodzenia w kampanii.