Co najmniej połowa Niderlandów za 100 lat znajdzie się pod wodą i w praktyce nie będzie się nadawać do życia. Albo stanie się to możliwe tylko w ich najwyżej położonych regionach. Tak uważa co piąty Holender. Zmiany klimatu niosą temu malutkiemu krajowi ogromne zagrożenia. Jest się czego obawiać?
Podnoszenie się poziomu morza dla kraju, którego jedna trzecia terytorium leży w depresji, nie jest problemem teoretycznym, ale kwestią życia i przetrwania. Czy sami Holendrzy też tak to widzą?
Polecamy: Wypadek w pracy w Niderlandach – wszystko, co musisz wiedzieć o swoich prawach
Przeprowadzono ostatnio ważne badanie, na zlecenie m.in. Hoogwaterbeschermingsprogramma (program ochrony przeciwpowodziowej) i Rijkswaterstaat (odpowiada za gospodarkę wodną).
Przyniosło ono odpowiedź na postawione na wstępie pytanie. Badanie przeprowadzono w momencie rocznicy dramatycznych wydarzeń w Niderlandach.
Największa ewakuacja po II wojnie światowej
Nie tak dawno, bo zaledwie 25 lat temu, w styczniu i lutym 1995 r., 250 tysięcy ludzi z prowincji Geldrii, Overijssel i Limburgii zostało ewakuowanych.
Stało się tak z powodu groźby przerwania wałów przeciwpowodziowych na rzekach Ren, Maas (pol. Moza) i Waal. Była to największa ewakuacja w Niderlandach od czasów II wojny światowej.
Polecamy: Zagrożenie wysoką wodą. Uczmy się od Holendrów – nie wróg, a szansa
W ciągu ćwierćwiecza od tego dramatycznego doświadczenia, realizowany jest wielki program przebudowy i wzmacniania wałów, grobli oraz poszerzania koryt 30 rzek w kraju.
Nadchodzące lata przyniosą wzmocnienie i modernizację kolejnych 1100 km grobli, chroniących holenderskie domy przed zalaniem. Gdyby ich nie było, albo uległy przerwaniu, wówczas 60 proc. Niderlandów zostałaby zalana.
Warto to sobie uświadomić – 60 proc. terytorium kraju mogłoby znaleźć się pod wodą. Naukowcy twierdzą, że zagrożenie zacznie się już około 2050 r., a więc nie jest odległa perspektywa.
Czy Holendrzy zdają sobie z tego sprawę? Jak widzą siebie i własną przyszłość wobec niebezpieczeństwa zmiany klimatu i podnoszenia się poziomu morza?
20 proc. nie ma pojęcia, co dalej
Pytani we wspomnianym badaniu o zagrożenia dla swojego kraju, w związku ze zmianą klimatu, Holendrzy dalecy są od paniki, ale również pełni niepokoju.
Co piąty mieszkaniec (20 proc.) Niderlandów uważa, że za 100 lat kraj w dużej części zostanie zalany przez wodę i w praktyce nie da się w nim żyć. Co robić dalej? Nie wiadomo.
Polecamy: Holandia wysycha, polder osiada, problem rośnie. Co się dzieje?
Prawie połowa respondentów wyraża obawy co do skali podnoszenia się poziomu morza, topnienia czap lodowych na biegunach. Ich zdaniem, realnie zagraża to krajowi, ale martwią się o co innego.
Ci Holendrzy najbardziej boją się zagrożeń dla ich stylu życia – przerw w dostawie prądu i gazu, niedoborów wody w kranach itp. Lęk ten wyrażają częściej ludzie po 40 roku życia, rzadziej natomiast młodzież.
Zdecydowana większość uczestników badania jest pewna, że zmiany klimatu sprawią, iż Niderlandy za 100 lat będą wyglądały zupełnie inaczej niż teraz.
Co ciekawe, tylko 3 proc. pytanych Holendrów odpowiedziało, że rozważają wyjazd z kraju w przyszłości, bo boją się podnoszącego się poziomu wody.
Polecamy: Żegnaj Kikkerland. Holandia wysycha, trzeba łapać wodę
Jednocześnie czterech na pięciu badanych ufa rządowi i twierdzi, że ten podejmie właściwie działania, ażeby zabezpieczyć Niderlandy przed klimatycznymi zagrożeniami, głównie zalaniem. Ci pozostają optymistami co do przyszłości.
Badanie przeprowadzono na reprezentatywnej grupie 1100 mieszkańców kraju w wieku powyżej 18 lat.
List do wszystkich Holendrów
Rutger Bregman, 32-letni holenderski historyk i pisarz, działacz w obronie klimatu, autor przetłumaczonej na 32 języki książki „Utopia for Realists: How We Can Build the Ideal World”, napisał niezwykły w treści i formie list do wszystkich Holendrów. Jest on częścią jego najnowszej książki „Het water komt”.
Przytaczamy fragmenty tego listu.
„Jest prawdopodobne, że nasze dzieci będą musiały pożegnać się z takimi miastami, jak Haga i Delft, Rotterdam i Amsterdam, Lejda i Haarlem. To nie moje zdanie, ale zdanie wielu holenderskich naukowców.
Jeśli masz dzieci – mówi Maarten Kleinhans, profesor geografii fizycznej na uniwersytecie w Utrechcie – to masz przed oczami ludzi, którzy mogą stracić swój kraj. Mówię o sytuacji, że nie będzie żadnych Holendrów, bo Holandii nie będzie.
Geograf Kim Cohen (…) obawia się tego samego.„Myślę, że poradzimy sobie z 2-metrowym wzrostem poziomu morza. Co jednak będzie, gdy ten poziom podniesie się o 3, 4 lub 5 metrów? Środki, które powinniśmy już podjąć, są drakońskie”.
I dalej czytamy w liście:
„Krótko mówiąc, nadszedł czas na nowy plan Delta (Deltaplan). I tym razem nie chodzi tylko o tamy i wały, mosty i groble. Plan Delta naszych czasów dotyczy także paneli słonecznych i turbin wiatrowych, pociągów elektrycznych i mega baterii. (…)”
„Co to konkretnie oznacza? Osiem milionów budynków musi się pozbyć gazu, dziewięć milionów samochodów musi jeździć na prąd lub wodór, (…) jedna czwarta Morza Północnego musi być wypełniona turbinami wiatrowymi.
75 milionów paneli słonecznych musi pracować w sieci, trzeba zasadzić 100.000 hektarów lasów. I potrzebujemy pięćdziesięciu technologii, które nawet jeszcze nie zostały wymyślone. (…)”
„Jedno jest pewne – jeśli chcemy, żeby Holandia istniała, musimy walczyć. Walczyć z wodą i przeciwko własnym słabościom. Przeciwko naszej własnej apatii. Przeciwko naszej oszczędności (zuinigheid). (…)”
„Walczymy z wodą od tysiąca lat. Walczymy, bo mieszkamy na polderach. Ponieważ przekształcamy wodę w grunt. Ponieważ nasza przyszłość, nawet teraz, spoczywa w naszych rękach.”
Cały list do przeczytania pod tym linkiem Książkę można pobrać za darmo do 30 kwietnia 2020 r. za pośrednictwem tej strony
>> Zapraszamy do wyszukiwania interesujących tematów w naszym archiwum (pole wyszukiwarki). Zawiera mnóstwo cennych informacji, na tyle, że artykuły publikowane na portalu Polonia.nl są archiwizowane przez Królewską Bibliotekę w Hadze jako dziedzictwo cyfrowe Holandii <<