Zdj. Joshua Choate z Pixabay

Od lat holenderski urząd skarbowy wypłaca za dużo tysięcy euro Polakom tu pracującym. Chodzi o zasiłki na dzieci. Są przyznawane na podstawie nieprawidłowych informacji podawanych przez własne systemy IT urzędów skarbowych. Polskie biura podatkowe są oburzone i bezradne. Tymczasem konsekwencje mogą być poważne.

Holenderska skarbówka nie uznawała apeli polskich biur podatkowych, które od długiego czasu alarmowały o problemie. Belastingdienst (urząd skarbowy) rozdawał pieniądze, jak nie przymierzając św. Mikołaj. W czym problem?

W tym, że „prezenty” w postaci nadpłaty mogą teraz przerodzić się w dług niczego niewinnych Polaków wobec holenderskiego państwa. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż holenderski urząd skarbowy o problemie wie już od 2016 r. I nic, jak dotąd, nie zrobił, żeby naprawić błąd. Ale po kolei.

Oszuści a błędy systemów

Jak do tej pory to Polaków posądzano o nadużycia na zasiłkach dla bezrobotnych. W 2018 r. Holandią wstrząsnęła afera tzw. „Polen fraude”, o czym szerzej pisaliśmy w artykule Tysiące Polaków w Holandii popełnia oszustwa na zasiłkach dla bezrobotnych

O czym wtedy donosił holenderski dziennik „Nieuwsuur”? O tym, że Polacy korzystają z fałszywych podpisów, fałszywych podań o pracę i fałszywych adresów, aby wyłudzić tysiące euro zasiłków. W tym samym czasie w Polsce pracują lub bawią się na wakacjach.

Afera ucichła, bo okazała się być burzą w szklance wody. Zarzuty przedstawione przez holenderskie media wobec Polaków były bezpodstawne. Niemniej kosztowało to nas wiele nerwów, jak również konkretny uszczerbek na reputacji.

Tymczasem teraz mamy sytuację odwrotną – wpadkę holenderskiego urzędu skarbowego, która sprawia, że de facto poszkodowanymi są Polacy i inni pracownicy tymczasowi.

Niestety, ludzi posądza się o oszustwa, co jest bolesne i niesprawiedliwe, natomiast w urzędach stwierdzane są niezwykle oględnie ujęte „błędy systemowe”. I wina się rozmywa.

Wpadka holenderskiej skarbówki

To druga w krótkim czasie wpadka skarbówki. Mega-wpadka, czyli tzw. afera zasiłkowa wstrząsnęła w 2020 r. Holandią i doprowadziła w połowie stycznia tego roku do upadku rządu premiera Rutte.

Pisaliśmy o tym szerzej w artykule Holenderski rząd złożył doniesienie do prokuratury na własnego fiskusa

Wśród 26 tys. poszkodowanych są także polskie rodziny, które musiały spłacać holenderskiemu państwu tysiące euro długów, ponieważ zasiłek na pokrycie kosztów opieki nad dziećmi (kinderopvangtoeslag) im się rzekomo nie należał.

Polecamy: Holandia: Bierzesz zasiłek dla bezrobotnych? Koniec z biernością. Zmiany w prawie

Kolejną wpadkę holenderskiego belastingdienst, dotyczącą głównie Polaków, opisuje właśnie portal RTL Nieuws. Dotyczy to dodatku na dziecko, tzw. kindgebonden budget, który przyznawany jest rodzicom z dziećmi w wieku poniżej 18 lat.

Dodatek na dziecko – jak ma być, a jak jest?

W Holandii osoby niezamożne mogą uzyskać zasiłek na dziecko. Dotyczy to także imigrantów zarobkowych, a więc wielu pracujących tutaj Polaków. Trzeba tylko zgłosić się w tej sprawie do Banku Ubezpieczeń Społecznych (Sociale Verzekeringsbank – SVB).

Para z jednym dzieckiem otrzyma zasiłek w wysokości 1200 euro rocznie.

W czym więc leży problem? W tym, że holenderska administracja podatkowa i celna traktuje wielu imigrantów jako osoby samotne z dziećmi. A samotny lub rozwiedziony rodzic otrzymuje wyższy zasiłek – do kwoty 3240 euro.

Tymczasem migranci zarobkowi mają często żony, mężów lub partnerów życiowych w swoich krajach i wyraźnie o tym informują SVB.

Rzecz w tym, że holenderski urząd skarbowy nie korzysta z tej bazy danych, ale ze swojej własnej. Z tej zaś wynika, iż migrant w Holandii przebywa solo. I zaczyna się ciąg pomyłek.

Pieniądze płyną, choć się nie należą

Jak pisze RTL Nieuws, w 2020 r. około 15.000 osób z zagranicy, które tamże mają rodziny, otrzymało zasiłek na dzieci. Według holenderskich organów podatkowych, aż 5.000 z nich było osobami samotnymi, a więc otrzymało maksymalny roczny zasiłek na dziecko w wysokości 3240 euro.

Polecamy: Masz kłopot z opłatą ubezpieczenia zdrowotnego? Może należy ci się zasiłek – zorgtoeslag

„To jest rozdawnictwo w stylu św. Mikołaja”- mówi dla RTL Nieuws Ewa Szałwińska, która prowadzi AdviesPOL w Waddinxveen, pomagające głównie polskim imigrantom zarobkowym w wypełnianiu deklaracji podatkowych i ubieganiu się o zasiłki.

„Problem ciągnie się od lat. W naszym biurze teraz mamy przynajmniej sto takich właśnie przypadków” – dodaje Szałwińska.

Belastingdienst nie wykorzystuje w swoich systemach informacji o imigrantach zarobkowych, które posiada SVB.

„Imigrant przyjeżdża do Holandii, składa podanie o przyznanie zasiłku na dziecko, otrzymuje kwotę, której się nie podziewał. I myśli: co za fajny kraj, ta Holandia. Kłopoty mogą przyjść po latach” – wyjaśnia Szałwińska.

Okazać się bowiem może, że po latach takiemu imigrantowi, który przecież podał SVB prawidłowe dane o składzie i sytuacji swojej rodziny, przyjdzie spłacać nadpłacony zasiłek na dzieci. To mogą być kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy euro.

Czas na zwrot tej nadpłaty, który ustalił holenderski urząd skarbowy, to dwa lata.

Biura alarmują i odbijają się od ściany

Z informacji innych biur podatkowych pytanych przez dziennikarzy RTL Nieuws wynika, że takich osób spośród migrantów zarobkowych, otrzymujących zbyt wysokie zasiłki na dzieci, może być nawet połowa wśród wszystkich, którzy je pobierają.

Polecamy: Holandia: Od 1 lipca znacznie dłuższy urlop partnerski na opiekę nad dzieckiem

Alarmowanie o tym skarbówki to droga przez mękę, trwająca często nawet 6 miesięcy. Telefony, listy, wysyłanie kopii aktów małżeństwa i aktów urodzeń dzieci. W efekcie urząd skarbowy uznaje od 200 do 250 wniosków za uzasadnione i zatrzymuje wypłatę zbyt wysokiego świadczenia.

Pytanie brzmi: w ilu przypadkach tego nie robi i nadal płaci nienależne pieniądze?

RTL Nieuws przytacza przykład imigranta, który opowiada, iż przez 6 lat otrzymywał zbyt wysoki zasiłek na dzieci. Według holenderskie skarbówki był on singlem, według SVB – miał żonę.

Wspomniany imigrant osobiście oraz przedstawiciele SVB wielokrotnie dzwonili w tej sprawie do holenderskiego urzędu skarbowego. A za wysoki zasiłek wciąż płynął.

„Obliczyłem, że w przez 6 lat dostałem o 20.000 euro za dużo. W międzyczasie wypłata zasiłku została wstrzymana z automatu, ale tylko dlatego, że moje dzieci przekroczyły 18 rok życia” – mówi imigrant.

Przyjeżdża żona i skarbówka odzyskuje wzrok

W większości przypadków z nienależnymi zasiłkami na dzieci, ich wypłata następuje wtedy, gdy partner imigranta, np. żona, przyjeżdża do Holandii, rejestruje swój pobyt w gminie i otrzymuje numer BSN (odpowiednik polskiego Pesel).

Wtedy informacja natychmiast pojawia się w systemie urzędu skarbowego, który „widzi” teraz, że singiel-imigrant wcale singlem nie jest. Wypłata zbyt wysokiego zasiłku zostaje więc wstrzymana, a skarbówka wysyła pismo, ile nadpłaciła i żąda zwrotu w ciągu wspomnianych już dwóch lat.

Polecamy: Holandia: Dziecko w żłobku i świetlicy. Jak uzyskać dodatek do opieki?

Problem pojawił się ostro w 2016 r., potem w 2018 r. i wiosną 2019 r. Co więcej, okazało się, że w kłopoty z tytułu zbyt wysokich zasiłków na dzieci wpadali głównie imigranci. Gdy tylko organy skarbowe skonstatowały, że zasiłkobiorca ma jednak żonę/męża, natychmiast uruchamiały dwuletni tryb zwrotu nienależnych kwot.

Z tego powodu wiele rodzin wpadło w długi, bo jak spłacić w ciągu 24 miesięcy tysiące euro, gdy do zamożnych się nie należy?

Jeśli ktoś pracuje w Holandii kilka lat, to otrzymana przez niego nadwyżka może wynosić od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy euro. W dodatku, imigrant taki nie jest tu niczemu winien, bo nawet jak wiedział i alarmował, to koło skarbowego systemu kręciło się nadal. Wadliwie.

I co teraz? Jak się skończy kolejna wpadka z holenderskim urzędem skarbowym w roli głównej? Czy „obdarowani”, a w rzeczywistości poszkodowani Polacy będą karani za błędy kogoś innego?

Autorki: Ewa Grochowska i Małgorzata Bos-Karczewska