308.000 euro – tyle wyniosła średnia cena kupna domu w Niderlandach, oferowanego przez właściciela. Padł rekord, bo takiej ceny nie odnotowano od 25 lat. Fala wzrostów z Randstad rozlewa się na inne prowincje. Eksperci nie oczekują jej szybkiego zatrzymania.
W 1995 r., gdy holenderski urząd statystyczny (CBS) po raz pierwszy oszacował średnią cenę domu w kraju, wynosiła ona 94.000 euro. W ciągu 25 lat kwota ta wzrosła trzykrotnie.
Mowa o nieruchomościach z rynku wtórnego, czyli sprzedawanych przez właścicieli. Nowe domy, stawiane przez deweloperów, są statystycznie jeszcze droższe.
20 tysięcy więcej w ciągu roku
Ostatnie kilka lat to „złote żniwa” dla właścicieli domów, którzy je sprzedają, ale coraz większy problem dla zainteresowanych kupnem.
Polecamy: Co sprawdzają holenderskie banki udzielając kredytu hipotecznego?
Spójrzcie tylko na te wzrosty średnich cen na rynku wtórnym:
- 2016 r. – 224.000 euro
- 2017 r. – 263.000 euro
- 2018 r. – 287.000 euro
- 2019 r. – 308.000 euro
Widać więc, że w ciągu zaledwie jednego roku (2018-2019) średnia cena domu od właściciela skoczyła o około 20.000 euro!
Co więcej, cena transakcyjna, a więc ta, po której faktycznie sprzedano nieruchomość, wyniosła za 2019 r. średnio 326.000 euro. Jak to się ma do średniej ceny podawanej przez CBS, określanej niżej – na 308.000 euro?
Najtańszych domów prawie nie ma
To nie pomyłka. Na rynku domów brakuje brakuje tych najtańszych, co w Niderlandach oznacza nieruchomości w cenie do 250.000 euro. A to one cieszą się największym powodzeniem, bo są jeszcze w zasięgu osób o średnich dochodach.
Polecamy: Holandia: Mieszkanie socjalne? W niektórych gminach poczekasz na nie 7-10 lat
Tymczasem ci, którzy chcieliby taki dom kupić, mają do wyboru co najwyżej dwie (czasem jedną) oferowane na rynku wtórnym propozycje. Nabywcy, którzy mogą wydać więcej – do 325.000 euro – mogą już wybierać między pięcioma oferta, szczególnie w prowincjach północnych i południowych Niderlandów.
Problem polega na tym, że osoby o średnich dochodach i ludzie młodzi, poszukują domów właśnie w tym najniższym przedziale cenowym. A tych prawie nie ma. Stąd często swoista licytacja pomiędzy kupującymi. Sprzedający uzyskuje w ten sposób wyższą cenę, niż sam zaproponował.
Gdzie najdrożej, gdzie najtaniej?
W 2019 r. najdroższy dom sprzedano w Bloemendaal (Holandia Północna). Kosztował 832.000 euro. Najtańszy poszedł w nowe ręce w Delfzijl (Groningen) za 155.000 euro.
Domy w Holandii Północnej należą do najdroższych. Osiem z dziesięciu gmin o najwyższej średniej cenie sprzedaży znajduje się właśnie w tej prowincji. W Amsterdamie średnia cena sprzedaży domu na rynku wtórnym wynosi prawie 485.000 euro.
Polecamy: Niderlandy: Kupiłeś felerny dom, z wadami. I co teraz?
Po Bloemendaal, najdroższe nieruchomości sprzedawane są w Blaricum, Laren, Wassenaar, Rozendaal, Heemstede, Amstelveen, Gooise Meren, Ouder-Amstel i Bergen.
O czym również warto wiedzieć – najtańsze na rynku domy często wymagają kosztownych remontów. Niektóre z nich sprzedawane są też tylko jako sam budynek. Grunt, na którym on stoi, trzeba od gminy kupić lub wydzierżawić.
Metr kwadratowy gruntu w Niderlandach jest przeraźliwie drogi. Stąd więc nieraz tani dom okazuje się wcale takim nie być, gdy przychodzi do regulacji statusu ziemi, na której się znajduje.
Fala wzrostów z Randstad idzie do prowincji
Ceny domów w obszarze Randstad dla większości Holendrów osiągnęły już pułap zaporowy dla ich możliwości finansowych. Nic więc dziwnego, że zainteresowani kupnem zaczęli rozglądać się za okazjami poza Randstad.
Polecamy: Wypadek w pracy w Niderlandach – wszystko, co musisz wiedzieć o swoich prawach
To uruchomiło falę wzrostów cen także w innych prowincjach. Oprócz wzmożonego zainteresowania kupujących domami w regionie Zaanstreek (to ciągle Holandia Północna), ceny domów szybują również w Geldrii, Brabancji Północnej i Overijssel. Tam coraz częściej pojawiają się klienci z dużych miast obszaru Randstad.
Skąd ten boom?
Eksperci rynku nieruchomości przewidują, że fala ta szybko się nie zatrzyma. Powody? Ciągle dobry stan gospodarki kraju, duże braki na rynku pracy (mała groźba bezrobocia), duże podwyżki płac w wielu sektorach (układy zbiorowe CAO).
No i ogromne niedobory na rynku nowych domów, które pogłębiły się m.in. z powodu zmienionych norm emisji azotu, co spowodowało wstrzymanie wielu pozwoleń na budowę dla deweloperów.
Na drugiej szali są rosnące potrzeby społeczeństwa holenderskiego. W nadchodzących latach pojawi się w kraju około 900.000 nowych gospodarstw domowych, jak podaje CBS. Z tej liczby aż 750.000 będzie gospodarstwami jednoosobowymi.
Polecamy: Niderlandy w 2060 r.: 39 proc. społeczeństwa będzie imigrantami w pierwszym i drugim pokoleniu
Owdowiali seniorzy (społeczeństwo się starzeje), studenci, rozwiedzeni, single, imigranci, którzy zostają w Niderlandach – wszystkie te osoby będą wywierać presję na rynek mieszkaniowy. Przy niskiej podaży domów kłopoty potencjalnych nabywców mogą się jeszcze pogłębić.
A na koniec – wciąż w kraju obowiązuje bardzo niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych. To poniżej 2 proc., a czasami nawet 1,5 proc. Jest więc zachęta do inwestycji we własny dom, co pogłębia problemy rynku mieszkaniowego.
>> Zapraszamy do wyszukiwania interesujących tematów w naszym archiwum (pole wyszukiwarki). Zawiera mnóstwo cennych informacji, na tyle, że artykuły publikowane na portalu Polonia.nl są archiwizowane przez Królewską Bibliotekę w Hadze jako dziedzictwo cyfrowe Holandii <<