Fot. skeeze z Pixabay

Brak wystarczającej przestrzeni i drogie grunty. Długie procedury przygotowawcze. Rosnące koszty budowy przy jednoczesnej presji na zwiększenie liczby tanich miejsc do mieszkania. To tylko kilka przyczyn, dla których w Holandii tak drastycznie brakuje tzw. domów socjalnych. W niektórych gminach poczekasz na nie… 10 lat.

Holenderskie korporacje mieszkaniowe alarmują: w kraju drastycznie brakuje mieszkań i domów socjalnych, w których czynsze są znacznie niższe niż te na komercyjnym rynku. To czasem jedyna szansa, np. dla osób młodych oraz tych o niskich dochodach na samodzielne mieszkanie, własny kąt.

Czym jest mieszkanie socjalne? To mieszkanie dla osób najsłabiej zarabiających. Obecnie mogą je otrzymać rodziny (małżeństwa, związki partnerskie), których roczny dochód nie przekracza 36.798 euro (2018 r.). Wniosek o mieszkanie socjalne należy złożyć w urzędzie gminy, w której wnioskujący o taki lokal mieszka.

Polecamy także: Kogo stać na dom w Holandii? Jest coraz trudniej, ale są sposoby

Fatalnie w obszarze Randstad

Roczny raport Holland Rijnland Wonen za 2018 r., opisujący sytuację 13 gmin (m.in. Alphen, Nieuwkoop, Kaag, Braassem) zlokalizowanych wokół dużych miast obszaru Randstad, wyraźnie pokazuje przepaść pomiędzy zapotrzebowaniem na mieszkania socjalne a rzeczywistością.

Liczba osób oczekujących na mieszkanie socjalne w tym regionie wzrosła o ponad 11 proc. w porównaniu z 2017 r. i dzisiaj wynosi 100.000 chętnych. Tymczasem wzrost liczby takich lokali to zaledwie 0,6 proc.

Rezultat? Średni czas oczekiwania na dom lub mieszkanie socjalne na obszarze tych gmin wzrósł z 6 do 7 lat, a może być gorzej, bo presja ludzi z niskimi dochodami z Amsterdamu i Hagi ciągle rośnie.

Polecamy: Ceny rosną, w Randstad trudno o nieruchomość

Spółdzielnia mieszkań socjalnych Woonforte, zarządzająca takimi lokalami w Alphen aan den Rijn, Aarlanderveen, Boskoop i Zwammerdam boryka się z kolei z problemem popularności wśród osób o niskich dochodach zamieszkujących nie tylko stolicę Holandii, ale także Rotterdam, Utrecht i Goudę.

W centrach miast brak jest odpowiednich lokalizacji pod budowę lokali socjalnych, bo grunty do dyspozycji są bardzo drogie, a tego nie da się pogodzić z utrzymaniem niskich czynszów w tego typu budownictwie.

Ambicje spółdzielni i „wąskie gardła”

Holenderskie spółdzielnie mieszkaniowe chciałyby budować rocznie 34.000 mieszkań socjalnych pod wynajem. Jak na razie to nie jest realne – w 2018 r. do użytku oddano zaledwie połowę z tej liczby, 17.000 lokali.

Aedes – stowarzyszenie 171 korporacji mieszkaniowych – zapytała na początku roku swoich członków o przyczyny, dla których budownictwo socjalne w Niderlandach tak bardzo rozmija się ze społecznymi oczekiwaniami.

Czytaj też: Co sprawdzają holenderskie banki udzielając kredytu hipotecznego?

Z tego badania wyłania się lista tzw. wąskich gardeł, blokujących wzrost liczby mieszkań i domów socjalnych na wynajem. Co to za przeszkody?

To przede wszystkim brak odpowiednich (cena gruntu!) miejsc pod zabudowę, zwłaszcza w miastach dużych i średnich. Jest to najpoważniejszy problem, tak uważa 40 proc. spółdzielni mieszkaniowych.

Projektom mieszkań socjalnych nie sprzyjają również długie, ciągnące się miesiącami oficjalne procedury, bez których przejścia rozpoczęcie budowy nie jest możliwe. Do tego dochodzą rosnące szybko koszty budowy, o których mówi 46 proc. badanych spółdzielni.

Wreszcie – postawa gmin, które według spółdzielni mieszkaniowych, wolą wybierać inwestorów prywatnych lub komercyjnych, bowiem ci płacą za grunty więcej, niż mogą zapłacić spółdzielnie budujące mieszkania socjalne.

Przeciwko tej opinii protestują samorządowcy tłumacząc sprawę prosto – nie mają w swoich zasobach wystarczającej ilości metrów tanich gruntów. Miejsca jest w Holandii zwyczajnie za mało.

Gminne priorytety, czas i polityka

Oskarżane o przedkładanie chęci zysku nad potrzeby społeczne holenderskie gminy pokazują swoje plany, w których teraz umieszczają obowiązkowe parytety mieszkań socjalnych. Rada miejska w Amsterdamie poszła w tym najdalej ustalając 40 proc. lokali socjalnych wśród wszystkich budowanych w stolicy. Inne samorządy operują raczej 30 proc.

Vereniging van Nederlandse Gemeenten – Stowarzyszenie Gmin Holenderskich (VNG) tłumaczy, że procentowe kwoty obowiązkowych lokali socjalnych to kwestia kilku najbliższych lat, gdy projekty się zmaterializują. Tego procesu nie da się przyspieszyć.

Samorządowcy dostrzegają rosnącą grupę osób kwalifikujących się do mieszkań socjalnych. To już nie tylko tzw. starterzy, czyli młodzi, którzy dopiero założyli rodzinę. To także np. rozwodnicy, którzy zbiednieli po rozwodzie i nie mogą już korzystać z komercyjnej oferty na rynku mieszkaniowym, jak również osoby starsze. Grupa seniorów w Holandii rośnie, bo społeczeństwo się starzeje.

Stowarzyszenie Aedes zauważa, że zwłaszcza w miastach brakuje domów i mieszkań na wynajem, gdzie kwota czynszu oscylowałaby wokół 700-1000 euro miesięcznie. Ponadto często są to mieszkania ciasne – 40 do 50 mkw, co według standardów holenderskich jest metrażem zbyt małym dla rodziny.

Obecnie rząd pracuje nad nową regulacją prawną pod nazwą „Wet Maatregelen Middenhuur” , która ma zmienić dotychczas obowiązujące prawo mieszkaniowe i umożliwić tak gminom, jak i spółdzielniom rozszerzenie oferty tanich lokali socjalnych na wynajem.

Tymczasem listy oczekujących na przydział mieszkania socjalnego wciąż rosną, a wraz z nimi frustracja osób, które w żaden sposób nie są w stanie płacić czynszu oczekiwanego na wolnym rynku nieruchomości.

>> Zapraszamy do wyszukiwania interesujących tematów w naszym archiwum (pole wyszukiwarki). Zawiera mnóstwo cennych informacji, na tyle, że artykuły publikowane na portalu Polonia.nl są archiwizowane przez Królewską Bibliotekę w Hadze jako dziedzictwo cyfrowe Holandii <<