Alicja z kolegami z Open VLD, w tym Guy Verhofdstadtem, w Londynie, gdzie wspierali brytyjskich liberałów z Lib Dem.

Zostać politykiem? Nigdy w życiu! Innego zdania jest jednak Alicja Gęścińska. W wyborach do europarlamentu 26 maja br. ubiega się w Belgii o mandat europosła. Odpowiedziała „tak” na prośbę Guy Verhofdstadta. Dlaczego? Jak widzi siebie-filozofkę w polityce? Co nazywa „diabłem na tym świecie”?

Wielce byłam zaskoczona, kiedy 11 marca br. dowiedziałam się z Twittera, że Alicja startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE). Ma duże szanse, bo zajmuje trzecie miejsce na liście flamandzkiej partii liberalnej Open VLD (Vlaamse Liberalen en Democraten). Jej liderem jest Guy Verhofdstadt, były premier Belgii i czołowy europejski polityk.

Kim jest Alicja Gęścińska?

Alicja Gęścińska ( ur. w 1981 r. w Warszawie), mieszka od 1988 r. w Belgii, jest polsko-flamandzką filozofką i pisarką. Poznałyśmy się w 2016 r., opublikowałyśmy wówczas artykuł-opinię w „Gazecie Wyborczej” pt. „Quo vadis Polsko? Partie muszą się zresetować”

Krótko potem, przy okazji debiutu pisarskiego Alicji – powieści pt. „Een soort van liefde” (Pewnego rodzaju miłość”, wyd. W.A.B., 2018) – opublikowałam na portalu Polonia.nl wywiad z autorką pod tytułem „Musimy walczyć”.

W ciągu ostatnich 3 lat Alicja opublikowała także 2 eseje i mnóstwo artykułów prasowych. Dała się poznać jako filozofka zaangażowana w kwestie moralne dzisiejszego świata, biorąca udział w debatach i odczytach w Belgii i w Holandii.

Prezentowała „Wanderlust” – kilkuodcinkowy telewizyjny program flamandzkiego Canavas, w którym prowadziła rozmowy o życiu z ciekawymi postaciami różnych religii, m.in. z Krzysztofem Zanussim. „Chciałam w ten sposób pokazać, że jak rozmawiasz z człowiekiem, niezależnie od jego wiary, to więcej nas łączy niż dzieli. Bo mamy te same zmartwienia, chorujemy, troszczymy się o bliskich” – powiedziała mi Alicja. Niedawno w Belgii wydała esej pt. „Thuiskomen in muziek”.

Rozmowa

Małgorzata Bos-Karczewska: – Alicjo, gratuluję trzeciego miejsca na liście Open VLD w tegorocznych wyborach do PE w Belgii *). Tytuł naszego pierwszego wywiadu brzmiał „Musimy walczyć”. Obecnie twoja determinacja, by walczyć, jest widocznie jeszcze większa. Czy stajesz się polityczką? Jak doszło do nominacji?

Alicja Gęścińska: – Sama jestem szybkim obrotem spraw zaskoczona. Nie było moim marzeniem, by pójść w politykę.

Na początku marca, na kilka dni przed ogłoszeniem przez partię Open VLD listy kandydatów na europosłów, otrzymałam propozycję od lidera tej partii Guy Verhofstadta. Zadzwonił od mnie i umówiliśmy się na kawę.

Wiele o mnie wiedział, np. to, że wykładałam „European politics and institutions” w USA na uniwersytecie Princeton i Amherst College przez 2 lata. Znał moją książkę „Podbój wolności” (Verovering van de vrijheid) i moją publicystykę, w tym artykuł o Europie pt. “Europa is een moreel project” (Europa to moralny projekt) opublikowanym w belgijskim dzienniku „De Morgen”.

Ten artykuł ukazał się niedawno?

Nie, jakieś 6 lat temu. Tekst ten uzyskał duży oddźwięk.

Warto zatem pisać artykuły i je publikować, bo kiedyś to zaprocentuje.

Jak najbardziej. Wcześniej byłam już zapraszana przez różne flamandzkie partie polityczne na ich spotkania i seminaria. Podpytywano, czy myślę o wejściu do polityki. Do 30 roku życia było to out-of-question, ale ostatnimi laty często myślałam: „kto wie, może kiedyś przyjdzie na to czas i będę potrzebna?”.

Propozycja nie do odrzucenia

Wróćmy do oferty Guy Verhofstadta.

Guy Verhofstadt powiedział, że te wybory do PE są najważniejsze od 1979 r., kiedy odbyły się one po raz pierwszy. Europa będzie musiała znaleźć nową równowagę. W skutek „sagi” brexitu widzimy, że skrajnie prawicowe i populistyczne partie zmieniły strategie. Zamiast mówić o grexicie, czy polexicie, chcą teraz zniszczyć Unię od środka.

Podzielam pogląd Guy Verhofstadta – Europa przeżywa kryzys egzystencjalny. Wszystko może się praktycznie wydarzyć, przykładem jest Wielka Brytania – brexit czy Polska – łamanie praworządności. Potrzebujemy refleksji na temat przyszłości UE, odpowiedzi na pytania: dokąd idziemy, czego chcemy i jakiej Unii już teraz pragniemy.

Czytaj także: Agnieszka Holland: „Nie jestem optymistyczna co do przyszłości Polski”

To, że mamy kryzys egzystencjalny w UE słyszę od kilku lat.

Europa potrzebuje odnowy („European renwal”), jak postuluje Guy Verhofstadt, z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron, dąży do europejskiego renesansu.

Zamiarem ich obu jest stworzenie, już po wyborach 26 maja, nowego silnego ugrupowania centrowego w PE wraz z innym partiami. Obecna frakcja liberałów w PE – ALDE (jej przewodniczącym jest Guy Verhofstadt – przyp. MBK) – zostanie rozwiązana.

Czy jest tam miejsce dla partii Biedronia – Wiosny?

To zależy od samego Biedronia. Obecnie inna frakcja w PE – Europejskich Socjalistów (PES), z ich liderem socjaldemokratą Fransem Timmermansem, kokietuje Wiosnę. Wszystko stanie się jasne po 26 maja, kiedy poznamy wyniki wyborów, bo wtedy będą tworzone nowe frakcje w PE.

Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby Biedroń dołączył do naszego ugrupowania.  Wiosna lepiej do nas pasuje, Biedroń byłby szczęśliwszy.

Gdybyś miała głosować na polską listę kandydatów do PE, to na którego polityka byś oddała głos?

Trudne pytanie. Życzę partii Biedronia dobrego wyniku. W Holandii macie też bardzo dobrą polityczkę – Sophie in ‘t Veld z partii Demokraci 66 (partia ta należy do ugrupowania ALDE, wraz z partią VVD Marka Rutte).

Filozofka w polityce

Jak prowadzisz kampanię wyborczą?

Tu dotykasz wrażliwego tematu. Prowadzenie kampanii, tj. składanie wyborcom obietnic, nie pasuje do mojej osobowości. Bo naprawdę nie wiem, co jest możliwe do zrealizowania, a co nie. Nie lubię składać pustych obietnic. Prowadzę kampanię jak filozof – szczerze.

Filozof w polityce brzmi dość egzotycznie.

Guy składając mi propozycję stwierdził, że chce, by w obradach grupy refleksyjnej na temat przyszłości Europy u jego boku uczestniczył filozof. Nastał czas na nowe myślenie. Więcej partii w ugrupowaniu ALDE także dąży do odnowy Unii.

Jako filozofka nie musisz jednak być europosłem, by w tych deliberacjach brać udział?

Zgadza się, lecz jako europosłanka mam wtedy inną pozycję i siłę sprawczą, by coś zmienić.

W przeszłości filozofowie i pisarze angażowali się w bieżącą politykę, jak np. Vaclav Havel, czy bliski mi brytyjski filozof John Stuart Mill, który walczył o prawo wyborcze dla kobiet.

Stuart Mill to przecież XIX-wieczny filozof.

Tak, ale to nie zmienia postaci rzeczy. Wymienię też Tomasza Masaryka. W Polsce mamy obecnie filozofa prof. Tadeusza Gadacza (krakowski filozof i religioznawca, kiedyś zakonnik i współpracownik ks. prof. Józefa Tischnera, został w 2019 r. radnym małopolskiego sejmiku – przyp. MBK).

Czujesz się teraz „wywołana do tablicy”?

Czuję się odpowiedzialna, ale sama bym nie zgłosiła się do partii politycznej. Często  mówiłam i pisałam o tym, że żyjemy w czasach antyintelektulanych, antyelitarnych, populistycznych, że Unia ma za dużo biurokratów. Brakuje mi w polityce intelektualistów, pisarzy, ludzi sztuki. Zdrowa demokracja polega przecież na udziale w niej ludzi z różnych warstw społeczeństwa.

Trudny wybór

Jak ostatecznie podjęłaś decyzję?

Po propozycji Guya stanęłam tak naprawdę przed bardzo trudnym wyborem: czy pisać tylko książki – o czym do tej pory myślałam – czy aktywie zacząć oddziaływać na świat jako europosłanka z ramienia flamandzkiej Open VLD?

W magazynie ALDE Guy Verhofdstadt przedstawia Alicję

Tak, z ramienia tej partii. Zachowanie niezależności było dla mnie koniecznym warunkiem, bo partia dla mnie, jako niezależnego myśliciela, jest jak gorset. Dla Guya było to oczywiste.

Na podjęcie decyzji miałam tylko weekend, bo w poniedziałek ogłaszano listę kandydatów. Decydujący wpływ miało wydarzenie następnego dnia rano. Ubierając mojego najmłodszego, 5-letniego syna Nathaniela – ciągle zadaje, jak mama w młodości, pytania „dlaczego” – usłyszałam w głowie jego głos: „Mamo, dlaczego Unia Europejska się rozpadła?”.

To mi uzmysłowiło, że będę hipokrytką, jeśli wyciągniętej ręki nie przyjmę. Jak spojrzę za 10 lat synowi w oczy i powiem: no wiesz, kochanie, mamusia wolała wtedy pisać książki”. W mgnieniu oka zrozumiałam, że nie mam wyboru. Decyzja zapadła. Chcę, by moje dzieci żyły w lepszej Europie.

Koledzy filozofowie i pisarze, jak David van Reybrouck, Stefan Hermans mnie też w tym wsparli. Powiedzieli, „jak masz siłę, potrafisz znieść krytykę, to rób to! Ktoś musi.” I z tego czerpię siłę.

Macie trójkę małych synów, jak mąż przyjął twoją decyzję?

Zaakceptował, chociaż wiedział, że będę musiała za to zapłacić pewną cenę. On jednak rozumie, że inaczej będę nieszczęśliwa i będę siebie uważać za tchórza, który zrejterował.

Krytyka fanów

Na Facebooku i we flamandzkiej prasie twoja kandydatura spotkała się z dość ostrą krytyką. Jesteś we Flandrii znaną filozofką i pisarką. Wielu twoich fanów poczuło się zawiedzionymi, pisano m.in., że przechodzisz do brudnej polityki, czy że dołączasz do liberalnej partii.

Wiele ludzi, niestety, najpierw reaguje, pisze, a później myśli. Moim zadaniem, jako filozofki, jest skłonienie ludzi do myślenia.

Mogą moje książki i opinie ostro krytykować, być rozgniewani, byle ich szare komórki pracowały, byle myśleli. Poza tym, nie mogę sprostać oczekiwaniom ludziom na FB, bo np. nie startuję z listy partii, które popierają.

Żyjemy w czasach, w których wszystko jest stale krytykowane. Głośną mniejszość w mediach społecznościowych słychać najmocniej. Większość odpowiedzi na moją kandydaturę była jednak pozytywna: „wreszcie autentyczny intelektualista, który ośmiela się wejść do polityki”. Potwierdzano to, co sama postuluję – polityka jest zbyt ważna, aby pozostawić ją wyłącznie politykom.

Jeśli mandat europosła

Jeśli zostaniesz eurodeputowaną, to będziesz mieć mało czasu na pisanie książek?

Nie do końca. W PE, w partii „Zielonych”, jest Belgijka – profesor ginekologii, która ma czas na wykłady i na swoich studentów.

Jestem samozatrudniona i sama podejmuję decyzje o trybie mojej pracy. Jedno jest pewne – o ile zostanę europosłem, Europa stanie się moim priorytetem.

Podziwiałam już wcześniej twoją zivil courage i waleczność, jako osoby publicznej, filozofki-pisarki. Teraz chcesz walczyć o Europę, a konkretnie o co, jeśli zdobędziesz mandat do PE?

Chcę się skoncentrować na tematach ważkich, którymi zajmuje się mało ludzi, gdzie wkład filozofa jest niezbędny. Są to kwestie takie, jak sztuczna inteligencja, europejska polityka przestrzeni kosmicznej, polityka migracyjna, równouprawnienie płci.

Chciałabym uczestniczyć w tworzeniu „Paktu na rzecz demokracji ”(inicjatywa legislacyjna holenderskiej europosłanki Sophie in ’t Veld (D66/ALDE), czytaj– przyp MBK). W Unii monitorujemy i sprawdzamy budżety każdego państwa członkowskiego, ale powinniśmy również sprawdzać co roku, jak zdrowy jest stan demokracji w każdym państwie członkowskim, np. pod kątem wolności prasy czy niezależności sądownictwa. I połączyć to z nakładaniem sankcji.

„Diabeł na tym świecie”

Wielu ludzi z prawa i lewa kwestionuje obecny liberalny status quo. Osią krytyki jest neoliberalizm jako źródło wielu nieszczęść, jak nierówności społeczne, niskie płace, napływ migrantów, rozmywanie tożsamości, źle funkcjonująca demokracja. A ty dołączasz do liberałów!

Duża fala krytyki, jaka mnie zalała po oznajmieniu, że kandyduję do PE z ramienia liberalnej Open VLD, dotyczyła właśnie tej kwestii: „jak ja mogę wspierać neoliberalizm?”.

Obecnie neoliberalizm stał się istnym „diabłem na tym świecie”. Wszystko, co jest złe, to neoliberalizm. A nikt nie wie, o co dokładnie chodzi. Tak, wolny rynek potrzebuje ograniczeń, regulacji, by mógł być wolny. Np. obecnie Google i wielkie firmy IT monopolizują rynek i trzeba ich działania ograniczyć pewnymi regułami.

Napisałam pracę magisterską i doktorat na temat granic wolności. To one właśnie uwalniają wolność. Jest to wbrew naszej intuicji. Bo wielu myśli: moja wolność jest bezgraniczna, robię co chcę.

Dam prosty przykład: mamy stado wilków i owiec; wilk chce mieć pełną wolność, by wiadomo – pożreć owce; z kolei owce powinny się ucieszyć, jak powstanie płot, bo będą mogły wtedy cieszyć się ze swojej wolności.

Alicja „karaluchem”

No dobrze, jednak wielu ludzi wątpi w polityków, jest pełnych sceptycyzmu co do obecnej polityki. Chce zmiany.

Sceptycyzm jest słuszny. Też jestem sceptycznie nastawiona np. odnośnie do polityki i Europy. Człowiek powinien zadawać pytania światu, politykom i nauczycielom.

Co mnie bardziej przygnębia, to panujący cynizm wobec polityków. Określa się ich czasami mianem „karaluchy”. Taką etykietkę „karalucha” już mi niektórzy przypięli.

Bo stałaś się jedną z nich?

Tak, ale czy ta krytyka polityków jest słuszna? I czy oni wszyscy na nią zasługują? Oczywiście, że są nierzetelni politycy. Ogólnie jednak patrząc, politycy zrobili tyle dobrego, dla tak wielu ludzi. Zwalczając biedę, czy umożliwiając ludziom dostęp do wody pitnej.

Obecnie wielu wyborców dystansuje się od elit lub od polityków, bo ci nie wsłuchują się w ich sprawy. Narzekają, że ich troski są niedostrzegane, bo politycy żyją komfortowo we własnym świecie.

A czy ci ludzie rozmawiali kiedykolwiek z politykiem czy burmistrzem? Wielu polityków się troszczy o obywateli. Krytyka ta jest częściowo niesłuszna. Po części jest to po prostu niewdzięczność. Niemniej jednak ważne jest, aby ludzie nadal uświadamiali politykom swoje problemy, których doświadczają i dla których chcieliby widzieć rozwiązania.

Kampania wyborcza Alicji Gęścińskiej

Jaki rodzaj polityki

W czasach rosnącej polaryzacji trzeba, by właśnie mainstreamowi politycy nawiązali kontakt z ludźmi i zaczęli z nimi rozmawiać. Zgadzasz się?

Tak, temu służyć będzie konwencja o przyszłości Europy, forma debaty otwartej na wszystkich.

Dla mnie polityka to rozmowa z wyborcami. Przy czym ważne jest, by polityka zajęła się nie tymi, co dużo krzyczą i chcą różnych rzeczy. Chodzi o to, by wyciągnąć rękę do ludzi, zrozumieć tych, którzy wiedzą, dlaczego są rozgniewani. To oni mogą dać mi wskazówkę, co trzeba ulepszyć. A ci, co krzyczą „oj, jaki ja biedny” i nie wiedzą dlaczego, są dla mnie jak małe dzieci.

Krzyczeć każdy potrafi, ale myśleć już nie. Sam krzyk nic nie zmieni. W dzisiejszych czasach czucie się ofiarą jest najłatwiejszym i leniwym rozwiązaniem.

„Chłopcem do bicia” stała się także Europa. Winna np. za masowy napływ migrantów zarobkowych do Wielkiej Brytanii, co ponoć poskutkowało wynikiem „leave” w referendum ws. brexitu.

Zwalanie winy na Unię to słaby, tani argument. W Europie jest tylu ludzi i mnóstwo sprzecznych wizji, trzeba wybrać w wyborach tych, którzy chcą zmieniać świat na lepsze, by mieli większość w PE. Niech ci, co oddadzą głos na Thierry Baudeta (lider holenderskiej populistycznej partii Forum voor Democratie – przyp. MBK), bo krzyczał głośniej, nie mają potem pretensji np. o seksizm.

Sala obrad komisji Parlamentu Europejskiego, fot.Polonia.nl

Nietypowe czasy

W wyborach do PE populiści w różnych krajach UE prowadzą ostrą ofensywę. Czy liberałowie nie powinni robić coś więcej, odejść od rutyny?

Liberałowie powinni nie krzyczeć, a tłumaczyć ludziom, co nam dała UE. To, że Guy Verhofdstadt zaprosił mnie – filozofkę do kandydowania do PE dobitnie pokazuje, iż żyjemy w nietypowych czasach.

Jednym słowem, nastał czas na filozofkę w polityce.

Tak, jak najbardziej. Powtórzę: polityka jest zbyt ważna, aby pozostawić ją wyłącznie politykom.

Polityków innych partii będę postrzegać nie jako przeciwników, a sojuszników. Tam, gdzie się zgadzamy, róbmy to razem.

Gdybym uzyskała mandat europosła i po 5 latach mogła powiedzieć, że choć udało mi się zmienić jedną rzecz dla ludzi na lepsze, to bym powiedziała: warto było.

A co z książkami, zarzucisz dla Europy pisanie?

O nie! Zamierzam napisać książkę „Europa od środka”, bo to jest książka, którą sama chciałabym przeczytać. Mam już 5 książek na tapecie, w tym „filozoficzną biografię” Karola Wojtyły. W pierwszej kolejności napiszę książkę o tym, co filozofowie mogą znaczyć dla polityki. Już nad nią pracuję.

Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki!

*) Belgia jest państwem federalnym, belgijska ordynacja wyborcza wyróżnia 3 okręgi wyborcze: Flandria, Walonia i Brukselę. Na Alicję mogą głosować wyborcy we Flandrii i w Brukseli.

Zdjęcia pochodzą z archiwum Alicji Gęścińskiej.

Zdjęcie główne: Alicja w Londynie z kolegami z Open VLD, w tym Guy Verhofdstadtem, gdzie wspierali brytyjskich liberałów z Lib Dem.