Zdj. Kohji Asakawa z Pixabay

Na bal? Niekoniecznie, chyba, że do polskiej restauracji. Na piwo do znajomych? Do pubu? Na dyskotekę? To na pewno. Jak Holendrzy spędzają Sylwestra? Inaczej niż Polacy. Znakiem szczególnym są tu fajerwerki. Z jednej strony tradycja, z drugiej – rosnący problem.

Spędzasz sylwestrową noc w Holandii? To przygotuj się na zupełnie inne obyczaje niż te, które znasz z Polski. Przy czym, jak masz zwierzęta w domu, to już ci współczujemy. Dlaczego? W Niderlandach odpala się tej nocy najwięcej fajerwerków w Europie.

Polecamy: Urodziny i wesele po holendersku, czyli nie „na bogato”

Fajerwerki to jednak nie wszystko. Oprócz tego są jeszcze ogniska. Gigantyczne, ale po kolei. Jak Holendrzy spędzają oudejaarsavond (wieczór starego roku), albo oud en nieuw (stary i nowy – w domyśle „rok”).

Nie na balu, ale u sąsiada

Nie ma w Holandii tradycji wielkich balów – w strojach wieczorowych, z zespołem muzycznym lub przynajmniej dj-em, z zastawionymi elegancko stołami. Taką ofertę znaleźć można jedynie w polskich restauracjach, nie w holenderskich.

Mieszkańcy Niderlandów spotykają się u znajomych, ewentualnie w pubach i na dyskotekach. To głównie młodzi. Większość jednak pozostaje w swoich domach.

Polecamy: Czy można się zaprzyjaźnić z Holendrem?

O północy, gdy witamy Nowy Rok, wszyscy wylegają na ulice i składają życzenia sąsiadom. To bardzo miły zwyczaj.

Co jeść, co pić?

Jakie napoje podczas holenderskiego Sylwestra? Nie ma reguł. Najwięcej leje się tej nocy piwa, często toasty wznoszone są winem. Nie brak i innych trunków, w zależności od upodobań. Niemniej warto zauważyć, że ciężkie alkohole, jak np. wódka, goszczą na stołach zdecydowanie rzadziej niż w Polsce.

Szampan (w Polsce najczęściej musujące wino) o północy nie jest tu obowiązkowy, choć jego popularność co roku wzrasta. Holendrzy są zamożnym społeczeństwem, więc jeśli już go kupują, to raczej tego prawdziwego szampana, rodem z Francji.

Polecamy: Skąd się wzięła holenderska kuchnia?

Jeśli ktoś was zaprosi do siebie na sylwestrową noc, to nie liczcie na ucztę. Na stołach pojawią się co najwyżej jakieś małe przekąski, ale na pewno zjecie oliebollen – rodzaj pączków z rodzynkami lub bez, pieczonych w głębokim oleju. Tego nie zabraknie.

W zależności od prowincji, na Sylwestra podadzą wam też np. appelflappen – trójkątne wypieki z ciasta francuskiego z jabłkami i cynamonem, knieperties – słodkie i twarde wafle, spekdikken – naleśniki żytnie z melasą i boczkiem, czy też oudejaarskoekjes – ciasteczka z dodatkiem miodu lub imbiru.

Fajerwerki – młoda tradycja

To, co dzisiaj wielu nazywa fajerwerkowym szaleństwem, przywędrowało do Holandii stosunkowo niedawno. W latach 50. ubiegłego wieku zwyczaj odpalania w sylwestrową noc fajerwerków przywieźli do Niderlandów mieszkańcy byłych kolonii holenderskich w Indonezji. Nie jest to więc tu wielowiekowa tradycja, jak niektórzy może sądzą.

Odpalanie fajerwerków i petard jest zdecydowanie ulubioną sylwestrowo-noworoczną rozrywką Holendrów.

Polecamy: Holenderskie święta państwowe – tradycji mało, liczy się wypoczynek

Spójrzmy na liczby. W 2015 r. mieszkańcy Niderlandów wydali na wszelkiego rodzaju fajerwerki 65 mln €. Rok później już 68 mln €. W 2018 r. – ponad 70 mln €! A są to tylko dane z legalnej sprzedaży w kraju.

Jaką wartość mają te wszystkie produkty kupione w sklepach Niemiec i Belgii – nie wie nikt. To czarna liczba. W Holandii sprzedaje się fajerwerki tylko dwa dni przed Sylwestrem. Kwitnie więc handel internetowy, który znacznie trudniej kontrolować.

Nikt nie wie, ile np. kupiono i przemycono do Holandii w 2018 r. fajerwerków sprzedawanych poprzez cztery nielegalnie działające polskie strony internetowe. Zeszłoroczna wielka akcja holenderskiej policji doprowadziła do ich zamknięcia.

Dla Holendrów wydanie na fajerwerki 200, czy 300 € to nie jest duży problem. Prawdziwi fanatycy sylwestrowego strzelania potrafią zostawić w sklepach po kilka tysięcy euro! W programach informacyjnych w Nowy Rok telewizja pokazuje takich zachwyconych swoim wyczynem rekordzistów.

A problem rośnie

Fajerwerki i petardy przestają być jednak fajną tradycją, a stają się problemem. Dlaczego?

Według holenderskiego prawa, odpalać je można tylko od godz. 18.00 w Sylwestra do godz. 2.00 w Nowy Rok. Za złamanie tego zakazu grozi kara 100 €. Więcej na temat restrykcji przeczytacie tutaj

Tyle tylko, że to prawo w Holandii w praktyce nie działa. Wybuchy petard i fajerwerków słychać już grubo przed Sylwestrem, właściwie cały grudzień. Wszędzie, w miastach i na wioskach.

W samą sylwestrową noc od lat rośnie liczba wypadków, których przyczyną są fajerwerki. Dla przykładu, bilans sylwestrowej kanonady 2016 r. – 500 ofiar fajerwerków. Chirurdzy musieli interweniować 102 razy.

Poszkodowani doznali urazów przede wszystkim rąk i palców, ale także oczu i narządu słuchu. Jedna osoba zmarła. Jak donosi Holenderskie Stowarzyszenie Chirurgii Urazowej (Nederlandse Vereniging voor Traumachirurgie), obrażenia te są z roku na rok poważniejsze.

Narzekają właściciele zwierząt i ekolodzy. Kanonada wywołana fajerwerkami to tortura dla zwierząt – domowych i żyjących dziko. To również poważny problem dla osób starszych i chorych (np. z zaburzeniami psychicznymi).

Cierpią psy towarzyszące osobom niepełnosprawnym. Nie mogą pracować, bo są przerażone hukiem. Alarmują o tym stowarzyszenia osób korzystających z takiej pomocy i trenerzy zwierząt. Wskazują również, że wytrenowanie jednego takiego czworonoga na psa towarzyszącego to koszt 25.000 €.

Uciążliwości wynikające z zamiłowania Holendrów do puszczania z dymem milionów euro sprawiają, że problem uznano za poważny. W drugiej połowie grudnia 2019 r. petycję do rządu w sprawie całkowitego zakazu używania fajerwerków podpisało ponad 92.000 osób.

W ostatnich badaniach społecznych (grudzień 2019 r.) aż 57 proc. Holendrów opowiedziało się za jego wprowadzeniem. To o czymś mówi. Tuż przed świętami z podobnym postulatem, oficjalnie do rządu zwróciła się też holenderska policja i służby ratowniczo-medyczne.

Fajerwerkowe szaleństwo sprawia, że funkcjonariusze i ratownicy mają trudności z wykonywaniem swojej pracy w czasie sylwestrowej nocy, a bywa, iż sami ulegają wypadkom podczas służby.

Gigantyczne ogniska

Sylwestrową tradycją w Holandii jest też budowa gigantycznych ognisk, najczęściej na plażach, ale także w wyznaczonych miejscach wewnątrz kraju. Najbardziej znane to te budowane na plaży w Scheveningen.

Taki stos ułożony z drewnianych palet może mieć wysokość 20, a nawet 35 m i o północy jest podpalany przez jego budowniczych.

Tuż po północy – 1 stycznia 2019 r. doszło jednak wokół plaży w Scheveningen do dramatycznych wypadków.

Walczący o rekordy budowniczowie wieży postawili ją wysoką na 48 m! Gdy zapalili gigantyczne ognisko, to snopy iskier, niesione wiatrem, dosięgły pobliskich domów, zaparkowanych samochodów, rowerów, wieży kościoła, a nawet tramwajów jednej z haskich linii.

Pożary gaszono wiele godzin, straty (także u osób prywatnych) sięgały milionów euro. Po tym zdarzeniu władze Hagi zadecydowały, że w tym roku wieże na plażach nie mogą być wyższe niż 10 m i tyle samo szerokie. Wzbudziło to wielkie niezadowolenie ich budowniczych.

Skok do Morza Północnego

Jeśli szczęśliwie przetrwacie sylwestrową kanonadę i zobaczycie płonące ogniska, to napełnieni kalorycznymi oliebollen możecie skorzystać z jeszcze jednej holenderskiej tradycji.

Jest nią Nieuwjaarsduik, czyli noworoczna kąpiel w lodowatym o tej porze Morzu Północnym. Do wody około południa w Nowy Rok wskakują śmiałkowie wzdłuż miejscowości całego wybrzeża, ale najwięcej ich, oczywiście, w Scheveningen.

Gelukkig Nieuwjaar 2020!