#Holandia: Prof. Robert Szreder: Trzeba być 10 razy lepszym od innych, by tutaj zaistnieć

Polak z holenderskim paszportem, światowej sławy skrzypek opowiada

Jak to się stało, że wyemigrował do Holandii, choć za komuny był w Polsce gwiazdą? Czy czuje się Holendrem czy Polakiem? Prof. Robert Szreder – wybitny skrzypek – opowiada.

Za czasów PRL był stawiany w jednym szeregu z Wandą Wiłkomirską, którą bardzo szanuje i respektuje. Ona i On – wirtuozi gry na skrzypcach. Za komuny gwiazdy kultury i „towar eksportowy”.

A jednak w 1974 r. zdecydował się opuścić Polskę. Wyjechał do Holandii.

Tu po raz drugi zbudował światową karierę solisty. Jest także wybitnym pedagogiem. Przez ponad 30 lat prowadził mistrzowską klasę skrzypiec w Konserwatorium w Maastricht.

Nazywany jest ambasadorem tej uczelni. Młodzi skrzypkowie z całego świata przyjeżdżają wciąż uczyć się u niego. Jego wychowankiem jest Piotr Jasiurkowski, który kilka lat temu przejął po nim kursy mistrzowskie w Konserwatorium.

Nową nadzieją prof. Szredera jest utalentowana 17-letnia skrzypaczka Klara Gronet z Warszawy. Co dwa tygodnie pokonuje 1200 km, by pobierać lekcje u mistrza w Holandii. Dla niej został zaangażowany w szkole muzycznej dla wybitnie uzdolnionych w Warszawie im. Zenona Brzewskiego – swego mistrza i mentora.

Prof. R. Szreder z Klarą Gronet po koncercie w Paryżu, 28 marca 2018 r.

Ma niderlandzkie obywatelstwo. Nigdy nie czuł się jak uchodźca. I nigdy o nic nie prosił. To był jego wybór.

Polecamy: Nasz IronMan z Holandii wystartuje na MŚ 2018 w RPA. Jeśli mu pomożemy

Wezwany na rozmowę

„Nie mam żalu do nikogo, ani do Polski, ani do ówczesnych władz, a to dlatego, że ja nie jestem patriotą.”

„Nie jestem patriotą, bo patriotyzm zbyt łatwo przechodzi w nacjonalizm, a tym się brzydzę”

– mówi w wywiadzie na portalu wp.pl *)

Momentem przełomowym był rok 1968, a potem 1970 i wydarzenia, które wtedy miały w Polsce miejsce. Mimo wielkiej kariery i licznych zagranicznych wyjazdów Robert Szreder – ulubieniec komunistycznych władz – nagle został wezwany na rozmowę.

Polecamy: artykuły z kategorii Kariera

Miał się „ideologicznie określić”, jak usłyszał. I wstąpić do partii. „Na ciebie patrzy młode pokolenie i musisz być jednym z nas” – usłyszałem. Wtedy powiedziałem »nie«”.

Odwołano wszystkie jego koncerty i nagrania. Emigracja wydawała się jedynym wyjściem.

Koncert w Hadze i paszport

Niespodziewanie przyszło zaproszenie do wystąpienia w Trybunale Sprawiedliwości w Hadze. A polskie komunistyczne władze nie mogły tego Szrederowi zabronić.

„Wysoki oficer milicji w Komendzie Głównej poradził mi, że jak już będę w Holandii, to żebym szukał tam pracy, póki mogę. Zagrałem ten koncert. (…) Ten oficer znowu wezwał mnie na komendę i powiedział: Ty pięknie grasz. Wiele wspaniałych chwil przeżyłem na twoich koncertach, ale jednak jesteś strasznie głupi. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że w tym kraju nie ma dla ciebie miejsca?

Ten człowiek bardzo mi pomógł. Pewnego dnia, w sierpniu 1974 r., zadzwonił telefon z milicji z informacją, że to jest ostatnia noc, kiedy mogę przekroczyć granicę. Wsiedliśmy z żoną w samochód i wyjechaliśmy.”

Polecamy: Chcę spełniać swoje marzenia – rozmowa z Damianem Sobkiem, finalistą programu MasterChef

Polish born

„Zaczynałem wraz z żoną w zaniedbanym mieszkanku z jednym garnkiem i siedząc na podłodze po tym, jak w Polsce bardzo dobrze mi się powodziło. Natomiast nigdy nie ubiegałem się o status uchodźcy ani nie prosiłem o żadną pomoc. (…)

„Ja byłem Robert Szreder, chłopak z ruin Warszawy”

„Chłopcy z ruin zawsze sami sobie poradzą. Ja do dzisiaj wszystkim mówię „I am Polish born” (urodziłem się w Polsce)”.

Na początku emigracji zagrał jeszcze koncert w polskiej ambasadzie w Hadze. „Gdy zobaczyłem afisz z nazwą Polski po rosyjsku, stwierdziłem, że moja noga nigdy już tam nie postanie. Wiele, wiele lat później spotkałem starszego, prawdziwego ambasadora, który przy kawie powiedział, że nadszedł chyba czas, żebym przekroczył progi ambasady i żebyśmy się pogodzili.”

Zrzekł się polskiego obywatelstwa. Do dzisiaj przechowuje list z pogróżkami od gen. Jaruzelskiego. Znalazł się na czarnej liście sporządzonej przez komunistyczne polskie władze. Po jednym z koncertów w Holandii dostał pismo wysłane przez polską ambasadę w Hadze. List zawierał fragment przemówienia generała na temat zdrajców narodu polskiego i elementów szerzących zamęt.

„Wtedy, gdy potrzebowałem, Holendrzy przyjęli mnie do swojej rodziny. Dali mi paszport. Nie można służyć dwóm panom i dlatego zostaję przy paszporcie holenderskim, a w przypadku sporu pomiędzy Holandią i Polską pozostałbym niezaangażowany.”

Polecamy: Do jutra w Amsterdamie – debiut literacki Polki w Holandii

Nie jestem patriotą

„Ja w ogóle nie czuję się patriotą. Ja jestem chłopakiem z ruin urodzonym w Polsce, w Warszawie, który reprezentuje Holandię. (…) Jednocześnie wszyscy wiedzą, że z pochodzenia jestem Polakiem, że Polska mnie wychowała i nauczyła grać na skrzypcach. Moja córka też mówi po polsku.”

Nie czuje się Europejczykiem. Uważa to za „jakieś wyświechtane pojęcie”.

Ma swoje normy etyczne, których przestrzega. Nie ocenia innych, bo uważa, że nie ma do tego prawa. Nie, Polska nie jest mu obojętna.

Prof. Szreder z wybitną studentką, mistrzowska klasa skrzypiec

Trzy lata temu został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jak widzi dzisiaj kraj, w którym się urodził?

„Jak rozmawiam z moimi przyjaciółmi, to łatwo jest mi mówić o historii Polski, ale minęło wiele lat od mojego wyjazdu. Mentalność Polaków bardzo się w tym czasie zmieniła. Na przykład ja nie przeżyłem stanu wojennego. Współczesna mentalność Polaka jest dla mnie często obca.”

„Z drugiej strony, gdy moi holenderscy znajomi opowiadają o swojej młodości, to jest mi to totalnie obce. Wiem, że były powodzie i klęski, ale tego nie przeżyłem. Natomiast jak rozmawiamy o dzisiejszych sprawach społecznych czy o podatkach, to wtedy jestem w moim świecie.”

„Holandia jest krajem niezwykle tolerancyjnym – na mój gust, zbyt tolerancyjnym”.

Czuje się bardzo podzielony. Nigdy nie będzie Holendrem, ale nie jest też Polakiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Wie, że nadal musi być dziesięć razy lepszy od innych, żeby zaistnieć w holenderskim społeczeństwie.

**

Robert Szreder (ur. 1946 w Dęblinie) – jest jednym z czołowych skrzypków w Holandii oraz jednym z najwybitniejszych skrzypków polskiego pochodzenia. Występował w krajach Europy, w Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej, Afryce i Azji.

W latach 1985-2016 był profesorem Akademii Muzycznej w Maastricht, obecnie pracuje jako profesor emeritus. Wciąż promuje polskich młodych muzyków zarówno w Holandii, jak i w innych krajach.

*) Wszystkie cytaty pochodzą z wywiadu Jarosława Kociszewskiego z profesorem Robertem Szrederem Chłopcy z ruin zawsze sobie poradzą, który ukazał się na portalu Wirtualna Polska. Fragmenty tej rozmowy udostępniamy za zgodą portalu, za co dziękujemy.

Zdjęcie główne: Prof Szreder z wybitnym studentem Piotrem Jasiurkowskim. Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego R. Szredera