Zdj. ArtTower z Pixabay

W Holandii żyje około 2 tysięcy bezdomnych Polaków. Nie mają uprawnień do instytucjonalnej pomocy, bo nie są ubezpieczeni. Zajmuje się nimi Fundacja Barka i praktycznie nikt inny. Czy bezdomni obywatele RP kwapią się do powrotu do kraju? Jakie są dwie główne przyczyny ich bezdomności w Holandii?

„Raczej bezdomność w Holandii niż w Polsce” (Liever dakloos in Nederland dan thuis in Polen) – pod tym znamiennym tytułem gazeta „Volkskrant” w wydaniu z 21 października br. opublikowała obszerny artykuł dotyczący bezdomnych Polaków przebywających w Holandii. To rosnąca grupa osób. I rosnący problem.

2 tysiące bezdomnych Polaków

Według szacunków holenderskiego oddziału Fundacji Barka, zajmującego się pomocą bezdomnym Polakom (tzw. osobom wykluczonym ze społeczeństwa i żyjącym na jego marginesie), aż 70 proc. bezdomnych z Europy Środkowej i Wschodniej w Holandii to Polacy. Liczebnie – około 2 tysięcy osób.

Polecamy także: Polacy w Holandii uzależniają się od marihuany. Przemilczany problem

Statystyki dotyczące cudzoziemców – osób bezdomnych w Holandii, nie obejmują podziału na narodowości. CBS – niderlandzki urząd statystyczny podaje, że obecnie około 4.100 osób z krajów europejskich w Niderlandach mieszka na ulicy.

Dla porównania – w 2009 r. było ich ok. 1,7 tysiąca. Przyczyny przyrostu należy upatrywać we wzroście liczby bezdomnych z Europy Środkowej i Wschodniej, głównie z Polski.

Przyczyny bezdomności Polaków

Magdalena Chwarścianek – szefowa Fundacji Barka w Holandii, wymienia na łamach „Volkskrant” dwie przyczyny bezdomności Polaków w tym kraju.

1. Nałogi, szczególnie alkoholizm i narkomania. To najczęstsze powody zwolnień takich osób z pracy. Zawalają swoje obowiązki, nie przychodzą do zakładu, albo przychodzą nietrzeźwi. Tutaj takich postaw się nie toleruje.

2. Istniejący „model biznesowy”. Chodzi tu o dochody z tytułu zakwaterowania jako źródła dodatkowego zarobku na migrantach zarobkowych.

Według Chwarścianek wygląda to tak: agencje pracy tymczasowej werbują do Holandii Polaków, dla których od samego początku nie ma pracy. Albo jest to tylko niewielka ilość godzin tygodniowo.

Pracowników bynajmniej nie zwalnia się, otrzymują po prostu niewiele godzin pracy lub wcale. „Agencje pobierają dalej opłaty za zakwaterowanie w swoich lokalach i robią to tak długo, aż ci Polacy nie mają grosza przy duszy. Następnie zostają wyrzuceni z lokalu lub sami opuszczają to miejsce z własnej inicjatywy ” – opowiada Chwarścianek na łamach „Volkskrant”.

Tak obskubani przez agencje pracy tymczasowej lądują na bruku.

Zdaniem Chwarścianek, ta druga grupa bezdomnych Polaków staje się coraz liczniejsza.

Opisany w „Volkskrant” proceder, o którym mówi Magdalena Chwarścianek, zauważyła też kontrola holenderskiego Ministerstwa Spraw Społecznych i Zatrudnienia. W raporcie z 2017 r., przytaczanym przez gazetę, czytamy:

„Wiele wskazuje na to, że niektóre duże agencje pracy tymczasowej lub powiązane z nimi firmy kupują, albo dzierżawią nieruchomości wyłącznie po to, ażeby wynająć je pracownikom tymczasowym po zawyżonych cenach najmu.”

Jak na razie pomysłu na zwalczanie tych praktyk jednak nie przedstawiono.

„Niewidzialni” dla systemu

Grupę bezdomnych Polaków w Holandii stanowią przede wszystkim osoby z bardzo niskimi kwalifikacjami zawodowymi lub bez jakichkolwiek kwalifikacji. Przeważnie nie znają niderlandzkiego (albo angielskiego). Wiele z tych osób jest uzależnionych – najczęściej od alkoholu i/lub narkotyków.

Polecamy: Jak sprawdzić, czy masz ubezpieczenie społeczne oraz czy jesteś ubezpieczony na wypadek leczenia w Holandii?

Nie pracują, a więc nie mają grosza przy duszy. I nie są podatnikami, więc nie mają prawa do żadnych holenderskich zasiłków. Ale to pół biedy.

To grupa „niewidzialna” dla tutejszego systemu opieki społecznej. Dlaczego? – pytają dziennikarze „Volkskrant”.

Bo nie są zameldowani w gminie, przebywają w Holandii nielegalnie. I ma to poważne konsekwencje, bo osoby te nie mają prawa do pomocy instytucjonalnej, jak np. miejsca w schroniskach i noclegowniach (dag- en nachtopvang).

By móc uzyskać np. prawo do nocnej opieki w gminie, bezdomni z krajów UE muszą być zameldowani w rejestrze mieszkańców tejże gminy, a także mieć status rezydenta długoterminowego (lub na niego oczekiwać) oraz mieć wykupione ubezpieczenie.

Tych zasad przestrzega też Armia Zbawienia, oferująca bezdomnym pomoc w Holandii – czytamy w „De Volkskrant”.

Trzy historie bezdomności

Na łamach gazety „Volkskrant” poznajemy trzy historie bezdomnych Polaków w Holandii.

1. Historia Szymona (35 lat)

Szymon właśnie opuścił więzienie, gdzie odsiedział 19 dni za kradzieże w sklepach. Głównie alkoholu. Jest alkoholikiem.

Polecamy: Status rezydenta w Holandii – czy warto się o niego ubiegać?

Fundacja znalazła Szymonowi pracę poprzez agencję. Będzie zatrudniony w gminie Boskoop. Wszelkie formalności załatwiają pracownicy Barki. Fundacja także kupuje Polakowi bilety, ażeby mógł dojechać do miejsca, w którym znaleźli mu pracę.

2. Historia Miłosza (33 lata)

Jest w Holandii od 7 miesięcy. Od 3 miesięcy, jako bezrobotny, mieszka na ulicy w Rotterdamie. Ciągle ma nadzieję na znalezienie nowej pracy. Pije. Bo chce zapomnieć o zmartwieniach. I żeby się ogrzać.

Miłosz nigdy wcześniej nie był bezdomny. Pracownik Fundacji Barka namawia go do powrotu do Polski. „Wolałbym nie” – słyszy w odpowiedzi.

3. Historia Mariusza (48 lat)

Pracował przez agencję w firmie uboju i przetwórstwa drobiu. Przez trzy miesiące. Potem praca się skończyła. Musiał opuścić agencyjne mieszkanie, bo nie miał za co je opłacić. I znalazł się na ulicy.

W Rotterdamie trafił do Pauluskerk – kościoła, w którym spotyka się wielu polskich bezdomnych. Jest ciepły posiłek, prysznic, pomoc medyczna. Nawet fryzjer – czytamy na łamach „Volkskrant”.

Ciepła zupa i uzależnienie

Oprócz Pauluskerk, z którego pastor Dick Couvée nikogo nie wyrzuci, w Rotterdamie pomoc niosą jeszcze „Sisters of Charity” przy Gravendijksewal. Tam każdego popołudnia bezdomni mogą zjeść ciepły posiłek. Wielu Polaków bez dachu nad głową korzysta z tej możliwości.

Wolontariusze Fundacji Barka zachecają Polaków do powrotu do kraju, gdzie mogą uzyskać pomoc socjalną i medyczną. Ale ci nie pałają chęcią powrotu. Bo z deszczu pod rynnę?

„Bezdomność jest rodzajem uzależnienia. Przyzwyczajasz się do tego, wchodzi ci to w krew”.

„Aż w końcu zaczynasz wierzyć, że teraz to jesteś naprawdę wolny” – mówi dziennikarzom „Volkskrant” Leszek Kita, współpracownik Fundacji Barka (sam przed laty wyszedł z bezdomności).

I dodaje: „To oczywisty nonsens. Dla tych facetów nie ma żadnej przyszłości w Holandii. Swoją szansę mogą znaleźć jedynie w Polsce”.

Autorki: Ewa Grochowska i Małgorzata Bos-Karczewska

>> Zapraszamy do wyszukiwania interesujących tematów w naszym archiwum (pole wyszukiwarki). Zawiera mnóstwo cennych informacji, na tyle, że artykuły publikowane na portalu Polonia.nl są archiwizowane przez Królewską Bibliotekę w Hadze jako dziedzictwo cyfrowe Holandii <<