Holendrzy już teraz myślą o tym, żeby ostatni ich ślad na ziemi był ekologiczny. Biodegradowalne trumny i kremacja wodna to jedne z propozycji, jak ekologicznie przepłynąć w łodzi Charona na tamten świat.

Problemem jest już nie tylko kurczące się miejsce na pochówki, choć akurat ten aspekt w Holandii ma też duże znaczenie, ale coś jeszcze.

Polecamy: 7 holenderskich wynalazków, które zrewolucjonizowały nasze życie

Ekologiczny pochówek to w przypadku Holandii nie kwestia mody, ale ochrony środowiska i klimatu. Ulegające szybkiemu rozkładowi, biodegradowalne trumny z drewna topolowego, trzciny, specjalnie spreparowanej wełny, a nawet tektury zyskują wśród rodzin osób zmarłych w Niderlandach coraz większą popularność.

Często ostatnia wola osób umierających dotyczy m.in. takiego właśnie ekologicznego pochówku.

Eko-pochówek kontra tradycja

Trumny wykonane z materiałów uzyskanych chemicznie, sprowadzane do Holandii głównie z Chin i krajów Europy Wschodniej, stają się coraz bardziej melodią przeszłości.

Tkwią w ziemi nietknięte przez dziesiątki lat, bo są pokryte syntetycznymi farbami i lakierami dla połysku i są rosnącym problemem na cmentarzach, zwłaszcza w przypadku konieczności pochowania w grobie kolejnych zwłok.

Polecamy: Co o charakterze Holendrów mówią ich popularne powiedzenia?

Kremacja z kolei też nie jest w pełni ekologiczna, bo pochłania sporą ilość energii, a urny wykonane są, podobnie jak tradycyjne trumny, z syntetyków. To sprawia, że ostatni tzw. ślad węglowy (emisja CO2) człowieka na ziemi, jest śladem „brudnym”, biorąc pod uwagę ekologię.

Targi pogrzebowe i tłumy

Niedawne targi pogrzebowe w Amsterdamie przyciągnęły tłumy, nie tylko specjalistów z branży, ale także zwykłych Holendrów już myślących o swojej lub kogoś z rodziny ostatniej drodze.

Biodegradowalne trumny, wykonane z drewna topolowego – jasne, płaskie, bez jakichkolwiek ozdób – oferowane były przez jedną z firm za kwotę 289 €.

Ich rozkład w ziemi to tylko 4 kg szkodliwego CO2 – dwutlenku węgla odpowiedzialnego w głównej mierze za efekt cieplarniany i zmiany klimatu. Dla porównania – długotrwały rozkład jednej trumny tradycyjnej oznacza przedostanie się do atmosfery 25-30 kg CO2.

Polecamy: Dlaczego w Holandii tak wygodnie się żyje?

Tradycyjna kremacja ciała zmarłego, tak popularna w Holandii, też może być eko. Coraz więcej zwolenników zyskuje tzw. resomacja, czyli kremacja wodna, podczas której tkanki miękkie ciała ulegają rozkładowi za sprawą alkalicznego roztworu wodorotlenku potasu, a szkielet zostaje sproszkowany i trafia do maleńkiej urny.

Ekologiczne cmentarze – parki pamięci

W Holandii znajdziecie także wiele miejsc, gdzie prowadzone są pochówki, ale nie wyglądają zupełnie jak cmentarze, do których przywykliśmy. To natuurbegraafplaats, tam prochy sypane są wprost do ziemi.

Nie ma tu grobów, pomników, tylko drzewa, krzewy, dziko rosnące kwiaty, a nazwiska (czasem tylko imiona) zmarłych wyryte są na kawałkach drewna.

Takie pogrzeby zyskują na popularności nie tylko dlatego, że tradycyjny pochówek w Holandii to bardzo wysokie koszty, ale także z uwagi na powrót prochów zmarłego na łono natury.

Holendrzy sprawdzają, czy „łódź Charona”, która ich wiezie na tamten świat, jest wystarczająco ekologiczna i zajmuje mało miejsca. Na tym niewielkim skrawku ziemi zwanym Niderlandami będą przecież żyć następne pokolenia.

Fot. Natuurbegraafplaats Slangenburg w prowincji Geldria/źródło: natuurbegraafplaatsslangenburg.nl