Zwykli Holendrzy nadal czują się w swoim kraju bezpiecznie, co pokazują badania opinii publicznej, ale sama policja jest w tarapatach. Związek zawodowy służby bije na alarm: brakuje 2 tys. policjantów i śledczych, a podziemie narkotykowe kwitnie.

Holandia zaczyna przypominać „narkopaństwo”, a funkcjonariusze policji nie mają wystarczających środków, by walczyć z zorganizowanymi grupami przestępczymi.

„W rezultacie nielegalna działalność – handel narkotykami, prostytucja, coraz częściej wykorzystywanie nieletnich – pozwala im bez przeszkód korzystać z infrastruktury i innych udogodnień opłacanych przez holenderskie społeczeństwo”- czytamy w raporcie „Noodkreet Recherche”.

Tak mocno polityków ostrzega związek zawodowy holenderskiej policji NPB w opublikowanym we wtorek raporcie.

Dokument powstawał w ciągu dwóch lat na podstawie rozmów z 400 funkcjonariuszami pionów dochodzeniowo-śledczych.

W raporcie zwraca się uwagę na fakt, iż od lat 90. ubiegłego wieku następuje szybki rozwój nielegalnego narkoprzemysłu. Skala produkcji narkotyków syntetycznych i konopii jest ogromna.

Autorzy raportu używają nawet określenia „narkopaństwo”, ażeby lepiej podkreślić wielkość problemu, tj. że zorganizowane grupy przestępcze „mają wolną rękę”, działając poprzez bogatych sponsorów i w równoległej (narkotykowej) gospodarce.

Czy związek zawodowy nie przesadza?

„Narkopaństwo” to kraj, w którym ma miejsce produkcja na dużą skalę i/lub handel narkotykami i narkotykami zabronionymi.

„Ta definicja niewątpliwie odnosi się do Holandii „- mówi w gazecie De Volkskrant Pieter Tops, profesor administracji publicznej na Uniwersytecie w Tilburgu i współautor książki o uwikłaniu górnego i dolnego świata.

„Skala produkcji konopi i narkotyków syntetycznych jest ogromna. Poza tym istnieje również import i tranzyt kokainy za pośrednictwem portów.”

W ostatnich dziesięcioleciach panowała dość tolerancyjna postawa wobec produkcji i handlu narkotykami. „To doprowadziło do tego, że Holandia stała się krajem, w którym handel narkotykami wymknął się spod kontroli” – twierdzi prof. Tops.

Jednak w Holandii nie ma mowy o korupcji na dużą skalę policji, co często spotyka się w „narkopaństwach” .

Fatalny wpływ na wiele grup społecznych

Z drugiej jednak strony, grasujące bezkarnie podziemie narkotykowe – nielegalnie produkowane i sprzedawane środki odurzające – ma wielki wpływ na określone grupy społeczne, jak rolnicy, robotnicy, uczniowie, a także niektórzy przedstawiciele klasy średniej. Dostępność narkotyków na czarnym rynku rośnie, także poprzez handel w sieci.

Statystyki jedno, policja drugie

Oficjalne dane pochodzące z holenderskiego GUS (CBS) pokazują, że poziom zarejestrowanej przestępczości, obejmujący wszystkie kategorie przestępstw w Holandii ciągle spada, a przeciętny mieszkaniec czuje się w kraju bardzo bezpiecznie. Wnioski policyjnego raportu rozmijają się więc z odczuciami społeczeństwa.

Dziala tu reguła: czego nie widzimy, tego nie ma. Śledczy twierdzą, że wiele zwłaszcza starszych osób – ofiar drobniejszych przestępstw – przestało zgłaszać się na policję. Pojawiła się szara strefa nigdy nie zarejestrowanych przypadków naruszenia prawa.

Policja niedoinwestowana

Policja zaangażowana w walkę z kryminalnym podziemiem poświęca zbyt mało czasu na pracę nad wszystkimi innymi rodzajami przestępstw, jak np. oszustwa, malwersacje finansowe, przemoc domowa, kradzieże itd.

Służby śledcze, podkreśla raport, który teraz trafił na ręce ministra bezpieczeństwa i sprawiedliwości, a wkrótce także do Tweede Kamer (izby niższej parlamentu Holandii), wymagają znacznie większych nakładów finansowych. Chodzi o pensje funkcjonariuszy, ich liczebność i umiejętności oraz coraz bardziej zaawansowane techniki operacyjne, również kosztowne.

Świat nielegalnych narkotyków jest silny, a ludzie w nim działający – bezwzględni. Walka z nim wymaga tak od holenderskiej policji, jak i od polityków, adekwatnych środków. Bo to państwo odpowiada za bezpieczeństwo swoich obywateli.

Fot. Pixabay