Najpierw 10 lutego w Hadze, a potem w Warszawie macie okazję zobaczyć poruszający spektakl muzyczno-teatralny „Drugi świat”. Polka i Niemka z NRD, żyjące za „żelazną kurtyną” walczą o zachowanie prawa do swoich racji. To także krytyczne spojrzenie na dzisiejszą Europę. Nie przegapcie!
Na festiwalu New Epiphanies w Warszawie „Drugi świat” (De Tweede Wereld) zostanie pokazany trzykrotnie. W Hadze w sobotę 10 lutego w Laaktheater, także z polskimi napisami.
Spektakl wpisuje się we wciąż żywą w polskim społeczeństwie dyskusję o komunistycznej przeszłości z tajnymi służbami w tle. Kto był tym „dobrym”, a kto „złym” w tym reżimie? Czy mamy prawo oceniać kogoś bezwzględnie dlatego, że to, co robił, nie zgadza się z naszymi poglądami?
UB, Stasi i dwie kobiety
W czasie, w którym Anna z wielkim trudem stara się oprzeć presji Urzędu Bezpieczeństwa, Monika z pełnym entuzjazmem oddaje się współpracy ze Stasi. Dwie kobiety za „żelazną kurtyną”, przekonane o swoich racjach. Po przeciwnych stronach barykady, starają się chronić swoich bliskich przed systemem, w którym same cierpią.
„Jak zostać wiernym sobie żyjąc w systemie totalitarnym?”
„Drugi świat” oparty jest na materiałach źródłowych z lat 70. i 80. minionego wieku, pochodzących z wywiadów z informatorami służb bezpieki i działaczami opozycji. To krytyczne spojrzenie na dzisiejszą Europę, patrząc przez pryzmat niedawnej historii krajów komunistycznych – Polski i NRD. To opowieść o uwikłaniu losów i cierpienia pojedynczych osób i ich bliskich w kraju z rozbudowanym aparatem inwigilacji i represji.
Za część muzyczną przedstawienia odpowiada multi-instrumentalista Radek Fedyk, którego muzyka zabiera widza w podróż muzyczną na pograniczu jazzu, muzyki ludowej, bigbit-u i punku z NRD. Reżyserii podjęła się Flamandka Leen Braspenning.
Holenderka z polskimi korzeniami
Jedną z aktorek grających w spektaklu jest Julia van de Graaff – Holenderka, której mama jest Polką.
Rozmowę z nią przeprowadziła red. naczelna portalu Polonia.nl Małgorzata Bos-Karczewska.
– Skąd wziął się pomysł przygotowania spektaklu na temat wolności pojedynczego człowieka w systemie totalitarnym?
– Dorastałam w latach 70. i 80. ubiegłego wieku i jako dziecko często przyjeżdżałam do Polski. Może wtedy jeszcze nie rozumiałam wszystkiego, ale czułam atmosferę tego systemu w życiu codziennym. Historie, które usłyszałam od mojej polskiej rodziny, zrobiły na mnie duże wrażenie. Stały się częścią mnie. Od lat myślałam o przygotowaniu spektaklu opartego na tych historiach.
– Jak to przedstawienie zostało odebrane w Holandii?
– Wzbudziło żywą, emocjonalną reakcję.
„Fragmenty obecnej sceny politycznej na świecie przypominają przecież tamte czasy”
Wystarczy spojrzeć na Thierry’
– Pod koniec lutego zagrasz tę sztukę w Warszawie. Tam ten odbiór będzie z pewnością jeszcze gorętszy, biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną w Polsce.
– Dlatego tak chcemy zagrać w Polsce! Kiedy zaczynaliśmy próby w 2016 roku, wiele w polskiej polityce się zmieniło, to z pewnością wpłynęło na kształt przedstawienia. Jesteśmy bardzo ciekawe, jak „De Tweede Wereld” zostanie odebrane w Warszawie.
– Mówisz po polsku, opowiedz proszę coś o sobie.
– Tak, mówię po polsku, bo moja mama przyjechała do Holandii w 1968 roku. Mój ojciec jest Holendrem, ale do szóstego roku życia prawie pół roku spędziłam w Polsce, w Warszawie, ale także w górach, w Bukowinie Tatrzańskiej. Od tego czasu często odwiedzam Polskę.
„Ten kraj jest po prostu częścią mnie samej i tego, kim jestem”
– Julio, dziękuję za rozmowę.
Fot. Bowie Verschuuren