
Dziennikarze opisują fatalne warunki zakwaterowania niektórych tymczasowych pracowników z Polski, zatrudnianych przez agencje pracy w Holandii. I nic. Najlepsza metoda to zaprosić polityka do odwiedzin, a następnie opisać i nagrać jego oburzenie na video. Wizyta w Polenhotel we Vlaardingen zaowocowała mocnymi słowami.
Tak właśnie zrobiła lokalna stacja telewizyjna Rijmond.nl. Materiał ukazał się w środę (3 lutego), a więc w dniu, w którym w holenderskim parlamencie obradowała komisja z ministrem spraw socjalnych Wouterem Koolmeesem.
Przedmiotem obrad był raport Emila Roemera, o którym pisaliśmy w artykule Holandia: Ochrona migrantów zarobkowych i godne życie – zaleca komisja Emile Roemera. Co zrobi minister spraw socjalnych?
Wizyta w Polenhotel
Gijs Van Dijk – poseł PvdA (Partij van de Arbeid) w towarzystwie radnej (z tej samej partii) we Vlaardingen odwiedzili tzw. Polenhotel w tej miejscowości. Warto dodać, iż dwie trzecie osób mieszkających w tym budynku to ludzie zatrudnieni w Holandii poprzez uitzendbureau, czyli agencję pracy tymczasowej. Większość z nich to Polacy.
Towarzyszyła im ekipa dziennikarzy z Rijmond.nl, która tę wizytę nagrała i opisała. Poseł nie krył swojego zaszokowania i oburzenia. Wyraził je w mocnych słowach, rzadko słyszanych z ust polityków w Holandii.

„Właśnie odwiedziłem takie miejsce (Polenhotel w Vlaardingen – przyp. red.). Mieszkający tam ludzie mówią, że są traktowani jak świnie, to od nich usłyszałem. Oni czują się jak obywatele trzeciej kategorii” – mówi wzburzony poseł Van Dijk dla Rijmond.nl.
Polecamy: Holandia: Migranci zarobkowi szczególnie narażeni podczas pandemii – raport Inspekcji Pracy
Jego zdaniem, wyzysk i niewolnicza praca to działania niehumanitarne, a sytuacja dotyczy dużej grupy spośród 400.000 imigrantów zarobkowych w Holandii.
„Nie wiem nawet, ilu ludzi w naszym mieście znajduje się w takiej sytuacji. Szacujemy, że to około 5000” – dodaje Stefanie Solleveld – liderka PvdA we Vlaardingen, która towarzyszyła posłowi podczas wizyty w Polenhotel.
„Jest tych ludzi tutaj kilkuset. Większość z nich nie zna nawet słowa po holendersku i żyje w ciągłym strachu. Pierwszy raz byłam za drzwiami takiego Polenhotel i to, co zobaczyłam bardzo mnie zszokowało. Warunki życia nie zmieniły się tutaj od 1970 r. To żenujące. Czuję wstyd za tych, którzy do takiej sytuacji dopuścili – mówi Solleveld dla Rijmond.nl.
„Dziki Zachód w Holandii!”
Poseł Gijs Van Dijk też nie kryje oburzenia. Mówi, że to, co zobaczył we Vlaardingen to „Dziki Zachód w Holandii”. I trzeba z tym wreszcie zrobić porządek, a przede wszystkim ukrócić potęgę uitzendbureaus.
A co zobaczył? „Na 40 m2 cztery materace, tak śpią obok siebie robotnicy podczas pandemii. Są całkowicie uzależnieni od agencji pośrednictwa pracy” – tłumaczył później tego dnia w parlamencie.
„Raport Roemera należy przyjąć w całości (bez zastrzeżeń – przyp. red.)” – mówi poseł Van Dijk. Większość polityków jest podobnego zdania. A trzeba pamiętać, że gra o wprowadzenie 28 wniosków z raportu do holenderskiego prawa toczy się w Hadze.
„W tej historii agencje pracy tymczasowej grają rolę złego ducha. Wykorzystują przestrzeń, którą przewiduje prawo (w znaczeniu: nadużywają jej – przyp. red.)” – mówi poseł Gijs Van Dijk.
„Ludzie za mało zarabiają, muszą płacić za transport do pracy i są całkowicie uzależnieni od agencji.
„To jest coś na kształt Dzikiego Zachodu, tylko że w Holandii. To się musi skończyć!”
– grzmi poseł w nagraniu Rijmond.nl.
„Agencje pracy się nie przejmują, bo teraz każdy głupek może taki interes założyć, nawet jutro. Na rynku powinny zostać tylko przyzwoite agencje, które z szacunkiem traktują osoby zatrudniane, bo przecież i takie są” – dodaje poseł.
Raport Roemera
Ten dokument wywołał wśród Holendrów wielkie poruszenie, a opinia publiczna zaakceptowała jego głównie wnioski i postulaty.
Co tak poruszyło Holendrów? Sam tytuł raportu: „Żadnych obywateli trzeciej kategorii”. I wezwanie, ażeby traktować migrantów zarobkowych jako równych i pełnoprawnych członków społeczeństwa. Przeorganizowanie zasad sektora pracy tymczasowej i ochrona jego pracowników musi stać się zadaniem i celem rządu w Niderlandach.
W raporcie Roemera są konkluzje, o których portal Polonia.nl pisze od lat. Chodzi o całkowitą zależność tymczasowych migrantów zarobkowych wobec agencji.
To agencja daje zakwaterowanie, zapewnia ubezpieczenie zdrowotne, organizuje byt w Holandii. W momencie utraty pracy, imigrant ląduje nieraz na bruku – bez dachu nad głową i bez ubezpieczenia.
Gra w Hadze
Agencje pracy tymczasowej kwestionują niektóre zawarte w tym raporcie konkluzje, bo idą ich zadaniem za daleko, innych z kolei nie da się po prostu wprowadzić w życie.
Agencje czują jednak wielką presję społeczną i polityczną, którą zogniskował raport Emila Roemera. Zmiany są nieuchronne, lecz jakie i w jakim tempie będą się odbywać – o to idzie teraz gra w Hadze.
To jest główny powód, dla którego sektor uitzendbureau’s i ich organizacje parasolowe (ABU i NBBU) lobbują w Hadze, by zmiany były jak najbardziej po ich myśli.
Dobrze więc, że obecnie media holenderskie mobilizują opinię publiczną, pisząc o czasami dramatycznej i niegodziwej sytuacji pracowników tymczasowych z Polski, Bułgarii i Rumunii.
Zadanie dla nowego rządu
Najważniejsze rekomendacje raportu Roemera minister spraw socjalnych odkłada dla już nowego gabinetu. Chodzi przede wszystkim o obowiązek certyfikacji agencji pracy tymczasowej, żeby wyplenić z rynku nieuczciwe biura. To jednak wymaga zmiany przepisów prawnych.
Będziemy śledzić, co się dzieje w parlamencie i pisać dla Was, jakie zmiany się szykują. Wiele będzie też zależeć od tego, która partia obsadzi stanowisko ministra resortu spraw socjalnych. Wybory w Holandii zaplanowano na 17 marca.
Autorki: Ewa Grochowska i Małgorzata Bos-Karczewska