Maciej Drózd w szpitalu po wypadku/archiwum Marleny Zdrojewskiej/za Facebook WOŚP Sztab Schiedam

To historia jak z najbardziej ponurego filmu, a jednak wydarzyła się naprawdę. 30-letni Polak, pracujący w Holandii, dzień po urodzinach córki uległ poważnemu wypadkowi. Zapadł w śpiączkę, nigdy nie będzie już chodził. Rodzina została bez środków do życia.

Portal Polonia.nl opublikował w czerwcu na swoim fanpage na Facebooku apel o pomoc dla pani Marleny Zdrojewskiej (32 lata) i jej dzieci.

Partner kobiety – Maciej Drózd (30 lat) – uległ poważnemu wypadkowi. Spadł z wysokości ponad 7 metrów, podczas wykonywania prac budowlanych na budynku szklarni.

Dzień po urodzinach córeczki

Upadek na głowę i plecy spowodował poważne obrażenia. Maciej zapadł w śpiączkę i nigdy nie powróci do pełnej sprawności. W najlepszym wariancie rozwoju sytuacji będzie poruszał się na wózku.

Polecamy: Holandia: Protest pod rzeźnią w Boxtel. Dlaczego młodzi Polacy się zbuntowali?

Jakby tego było mało, wypadek miał miejsce 17 czerwca. Dzień wcześniej – 16 czerwca – Maciejowi i Marlenie urodziła się córeczka Nastia.

Para jest ze sobą 3 lata. Wychowują razem jeszcze 2-letnią Anielę i 14-letniego Oskara – syna Marleny z poprzedniego związku, który rozpadł się z powodu alkoholizmu jej byłego męża. Mieszkają w Honselersdijk w prowincji Holandia Południowa.

Krótko po apelu na Facebooku o pomoc dla polskiej rodziny, która znalazła się w tragicznej sytuacji osobistej i finansowej, z portalem Polonia.nl skontaktowali się dziennikarze gazety „Algemeen Dagblad” (AD).

Małgorzata Bos-Karczewska – red. naczelna portalu – opowiedziała im straszną historię Macieja i jego rodziny oraz poprosiła o jej przedstawienie holenderskim czytelnikom na łamach AD.

I tak się stało. 17 lipca redakcja „Algemeen Dagblad” opublikowała reportaż poświęcony Maciejowi Drózdowi.

Przedstawiamy najważniejsze jego fragmenty. Wszystkie cytaty pochodzą z artykułu autorstwa Rianne de Zeeuw, który ukazał się na łamach AD i nosi tytuł „Maciej (30) kan waarschijnlijk nooit meer lopen na val: ‘Hij heeft zijn pasgeboren dochter nog bijna niet gezien”.

Złamany kręgosłup i śpiączka

Maciej Drózd był osobą samozatrudnioną, tzw. zzp`er, podobnie jak jego partnerka. Zarabiał tyle, ile wypracował. Dlatego już na drugi dzień po urodzeniu się córki, mężczyzna wrócił do pracy. Pracował przy budowie szklarni w De Kwakel, w pobliżu Amsterdamu.

Przy wykonywaniu prac coś poszło nie tak i Maciej spadł na głowę i plecy z wysokości 7,6 m. Stracił przytomność. Helikopter urazowy zabrał go do Academisch Medisch Centrum (AMC) w Amsterdamie.

Polecamy: Szykuje się rewolucja w sektorze pracy tymczasowej. Koronawirus lodołamaczem?

Okazało się, że kręgosłup mężczyzny jest złamany. Przeszedł już kilka operacji. Zapadł w śpiączkę. Od czasu do czasu porusza dłońmi. Nie wiadomo, kiedy odzyska świadomość i w jakim stopniu leczenie i rehabilitacja przywrócą mu sprawność.

Przyczyną tak tragicznych skutków upadku jest fakt, iż Maciej tego feralnego dnia nie miał na sobie specjalnej uprzęży zapewniającej bezpieczeństwo oraz kasku. Pani Marlena obwinia za ten brak zabezpieczeń zleceniodawcę prac.

Brak ubezpieczenia, brak pieniędzy

Po wypadku Macieja, rodzinie kończą się pieniądze. Co gorsza, mężczyzna nie miał ubezpieczenia na wypadek inwalidztwa. Jak pisze gazeta „Algemeen Dagblad”, w Holandii 41 proc. osób samozatrudnionych (zzp`ers) nie posiada takiego ubezpieczenia.

Marlena Zdrojewska będzie na urlopie macierzyńskim do końca września. Co dalej? Nie wiadomo. Kobieta pracuje jako fryzjerka, przychodząc na wizyty domowe.

Ma dwójkę małych dzieci, nie stać ją na opiekunkę do nich. Zwróciła się o pomoc finansową do gminy, ale okazało się, iż jej dochód jest o 100 € za wysoki, żeby się do takiej pomocy zakwalifikować.

Walka o odszkodowanie

Holenderska kancelaria prawna pomaga teraz Marlenie w walce o odszkodowanie za wypadek Macieja.

Kontrola inspekcji pracy wykazała, że Maciej Drózd pracował stojąc na szklanych panelach, które po kolei wymieniał. Te panele były zużyte, miały 30 lat i nie były w stanie utrzymać ciężaru dorosłego mężczyzny. Prace po wypadku zostały natychmiast wstrzymane.

Co więcej, holenderska ustawa o warunkach pracy nakazuje stosowanie uprzęży bezpieczeństwa na wysokościach powyżej 2,5 m. Niestety, w przypadku szklarni taka uprząż nie jest obowiązkowa, gdyż z racji specyfiki budowy tych obiektów, nie ma tego sprzętu do czego przypiąć.

W sprawie wypadku Macieja Drózda toczy się na razie dochodzenie i dopóki ono trwa, to dalsze kroki nie są możliwe.

Polacy w Holandii prowadzą zbiórkę

Dochodzenie roszczeń odszkodowawczych to proces, który może potrwać długo. Tymczasem Marlena i jej dzieci potrzebują pomocy już teraz.

Polacy w Holandii uruchomili zbiórkę pieniędzy na wsparcie tej rodziny. Na koncie jest obecnie ponad 11.200 € (stan na 17 lipca). Link do zbiórki tutaj

Jednocześnie na Facebooku została założona grupa o nazwie „Polacy w Holandii wspierają rodzinę Zdrojewskich”. Za jej pośrednictwem można przekazywać pieniądze, artykuły spożywcze, ubranka i środki pielęgnacyjne dla niemowląt.

W grupie prowadzone są również aukcje ubrań, zabiegów kosmetycznych, sesji tatuażu, stylizacji paznokci, sesji fotograficznych i wielu innych. Dochód z tych licytacji zasili konto wsparcia dla rodziny Zdrojewskich. Pomoc zaoferowała także Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Holandii.

Tutaj link do grupy na Facebooku.

W tej grupie aktualizowane są również informacje o stanie zdrowia Macieja Drózda.