Zdj. ivabalk z Pixabay

Epidemii nie ma, a jeśli jest, to rządy wyolbrzymiają zagrożenie. Jeśli już kogoś ten wirus zaatakuje, to nie ich, ale tych innych. Dystans społeczny i wszelkie restrykcje to bzdury, które mają być zniesione. Nierealistyczni optymiści lekceważą zasady. W Holandii już organizują protesty na ulicach.

„Virus Waanzin” czyli „Wirusowe Szaleństwo”. Taką nazwę nosi grupa Holendrów, którzy negują istnienie epidemii koronawirusa, domagają się zniesienia wszelkich restrykcji, w tym dystansowania społecznego.

Za głupotę uważają noszenie maseczek w przestrzeniach publicznych. Imprezy gromadzące wiele osób są im niestraszne. Wierzą w przekazy prezentowane przez licznych „ekspertów”, zwłaszcza z YouTube i Facebooka.

Polecamy: Holandia: Poluzowanie restrykcji i masowe testy. Gdzie najwięcej zakażeń?

Takie grupy ludzi istnieją nie tylko w Holandii. Są aktywne w Polsce, także wśród polskich imigrantów w Niderlandach (patrz np. fanpage Polonia.nl na FB). To głównie młodzi, uważający, iż są w posiadaniu wiedzy, do której ogół nie ma dostępu.

Skąd się wzięły w tak wielu krajach podobne „bańki” wyznawców teorii spiskowych i osób negujących w ogóle epidemię koronawirusa?

Protest w Hadze. 400 aresztowanych

W niedzielę 21 czerwca, w Malieveld w Hadze, aktywiści z grupy „Virus Waanzin” zorganizowali manifestację przeciwko rządowym restrykcjom związanym z epidemią koronawirusa.

Początkowo burmistrz Hagi nie chciał wyrazić zgody na to zgromadzenie, ale ostatecznie do niego dopuścił, jednak pod pewnymi warunkami. Miało trwać od 13.00 do 13.30, a osoby w nim uczestniczące powinny zachować dystans 1,5 m.

Jednakże po 13.30 manifestacja trwała, a do zgromadzonych zaczęły dołączać grupy fanów różnych drużyn piłkarskich Holandii.

Polecamy: Szykuje się rewolucja w sektorze pracy tymczasowej. Koronawirus lodołamaczem?

Sytuacja się zaostrzyła. Interweniowała policja. W ruch poszły armatki wodne. Bilans? Około 400 aresztowanych osób.

A tymczasem „Virus Waanzin” już wzywa do organizacji kolejnych protestów w najbliższy weekend. Mają się odbyć w dwudziestu największych gminach Holandii.

Nierealistyczni optymiści mają w nosie epidemię

W Polsce jeszcze nie ma takich manifestacji, jaka odbyła się w Holandii, ale nie można wykluczyć, że dojdzie do podobnych. Wystarczy prześledzić aktywność osób i grup negujących epidemię w mediach społecznościowych.

Jak wytłumaczyć to zjawisko?

Na łamach branżowego czasopisma „Journal of Clinical Medicine” ukazały się właśnie wyniki badania zespołu psychologów społecznych z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Przeprowadzono je w trzech turach: 2-3 marca, 5-6 marca i 9-10 marca, kiedy epidemia szybko postępowała.

Rezultaty zaprezentowała na swoich łamach „Gazeta Wyborcza”. Jaki obraz pokazują te badania? W jaki sposób ankietowani Polacy odnoszą się do epidemii koronawirusa?

  • Większość badanych uważała siebie za osoby mniej od innych narażone na infekcję – w psychologii postawa taka nosi nazwę nierealistycznego optymizmu;
  • Nierealistyczni optymiści jednocześnie twierdzili, że w przypadku uzyskania szczepionki na koronawirusa, nie zamierzają się szczepić;

Z takich postaw wynikają całkiem realne zachowania, które w miarę upływu czasu się nasilają.

Mechanizm przystosowawczy działa przeciwko nam

Jak tłumaczył na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Dariusz Doliński – psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS i współautor badań, nierealistyczny optymizm i złudne poczucie kontroli to mechanizmy przystosowawcze ludzkiej psychiki, które na co dzień ułatwiają funkcjonowanie w realnym świecie.

Polecamy: Holandia: Od 15 czerwca podróżowanie i wakacje w Europie możliwe choć na własne ryzyko. Lista krajów

To one pozwalają zmniejszyć napięcie, poziom stresu, ułatwiają koncentrację na wielu innych aspektach życia. Innymi słowy – pozwalają przetrwać trudną sytuację.

„Bombardowanie informacjami sprawia, że to, co się dzieje, przestaje być takie straszne, jest po prostu codziennością. Tak jak na wojnie. Najpierw żołnierz boi się każdego świstu kuli, potem już regularne wybuchy armat nie robią na nim większego wrażenia ” – tłumaczy prof. Doliński.

Im dłużej trwa epidemia, tym bardziej u niektórych ludzi buduje się wspomniany już nierealistyczny optymizm. Nie słuchają, co mówią naukowcy, natomiast potwierdzenia swoich teorii (bywa, że spiskowych) szukają w mediach społecznościowych.

I tam je znajdują. Tworzy się bańka „wtajemniczonych” lepiej od innych. I frustracja z faktu, że rząd utrzymuje restrykcje, choć „przecież żadnej epidemii nie ma, kto wie, ten wie”.

„…bardziej skłonni do uwierzenia w każdy pozytywny przekaz są właśnie nierealistyczni optymiści. Może być tak, że mają rację, i super. Zagrożenie jednak pojawia się wtedy, gdy informacje, w które tak chętnie wierzą, wcale nie są prawdziwe i mogą prowadzić do lekceważenia obowiązujących reguł” – wyjaśnia prof. Doliński na łamach „Gazety Wyborczej”.

Lekceważenie reguł, nieraz wręcz ostentacyjne, widoczne jest zarówno w Holandii, jak i w Polsce, ale także w wielu innych krajach.

Pytaniem, które domaga się pilnej odpowiedzi, jest: jak tych ludzi odzyskać dla realistycznego widzenia świata i siebie w tym świecie? Żeby nie działali wbrew własnym zdrowotnym interesom?