Zdj. Iván Tamás z Pixabay

Piracka prędkość jazdy, siedzenie na zderzaku, zajeżdżanie drogi. Bywa, że i w szczękę można dostać, gdy spotkasz na drodze takiego „króla szosy”, któremu podpadniesz. Nie, to nie Polska. To Holandia. Rząd sypie pieniądze na poprawę bezpieczeństwa, a policja zwiera szeregi.

Holandia należy do krajów, gdzie warunki jazdy na drodze należą do najbezpieczniejszych w Europie. Prawda, czy fałsz? Niestety, już fałsz. W Niderlandach rośnie agresja za kierownicą. Na drogach nieraz dochodzi do konfliktów między kierowcami. Czy Holendrom odbiło?

Jak pisze gazeta „Algemeen Dagblad”, w ciągu pięciu lat – od 2013 do 2018 r. – podwoiła się na drogach liczba incydentów (odpowiednio od 3140 do 6340 razy), w których doszło do różnych typów przemocy.

Polecamy także: Holandia: Mandaty 2019 – bądź grzeczny na drodze, sporo oszczędzisz

Kierowcy nie tylko wykrzykiwali do siebie wzajemnie słowa powszechnie uznane za obelżywe, ale i nieraz dali przeciwnikowi w szczękę. To 40 proc. przypadków z ogólnej liczby takich zdarzeń.

Kultura „Ja”, czyli spadaj na pobocze

Polacy z zapałem krytykują najpierw własny naród. Inne w drugiej kolejności. Nie inaczej jest w przypadku kultury jazdy naszych rodaków. Już teraz jednak możemy „wziąć na tapetę” nie tylko siebie, ale także Holendrów. Bo ci żwawo zmierzają w kierunku polskich standardów jazdy po szosach.

Sięgnijmy jeszcze raz do gazety „Algemeen Dagblad” i przytoczmy za nią tylko dwa przykłady zachowań holenderskich „królów szos”.

Czytaj: Nadmierna prędkość wyprzedza psie kupy. Na co narzekają Holendrzy?

„Na skrzyżowaniu jeden z kierowców zmusił mnie do ustąpienia mu pierwszeństwa, choć nie miał do tego prawa. Zajechał mi drogę, wyskoczył z auta. Wywlókł mnie z mojego i rzucił się na mnie z łapami. Potargał mi koszulę. Wezwałem policję”.

Spotkanie nabuzowanego kierowcy auta z wyluzowanym rowerzystą, gdzieś na wspólnym skrzyżowaniu, też może przerodzić się scenariusz z filmu akcji.

Oto przykład, opisywany przez „Algemeen Dagblad”: „Jechałem rowerem i miałem pierwszeństwo przejazdu. Ten samochód nagle się za mną zatrzymał. Oprócz kierowcy, w aucie była kobieta i dziecko. Facet wyskoczył, zrzucił mnie z roweru, próbował bić”.

Polecamy: Nauka jazdy w Holandii z polskim instruktorem – ceny, możliwości, warunki

Holenderska policja, która obserwuje gwałtowny wzrost liczby takich brutalnych zachowań na drogach uważa, że oto widzimy efekty tzw. kultury „Ja”. Ja, mnie, moje, o mnie. A ty kierowco, który przypadkowo znajdziesz się na moim torze jazdy, to sobie spadaj na drzewo. Bo ja tu rządzę.

To ich irytuje

Uporządkowani Holendrzy lubią wykresy i statystyki. Nieraz to nudne, ale nie w przypadku „królów szos”. Bo widzimy wyraźnie, że ich zachowania innych wkurzają z różnym natężeniem. Można szukać jakichś rozwiązań.

Firma ubezpieczeniowa Allsecur zrobiła badania, w których pytała Holendrów, jakie zachowania innych użytkowników dróg irytują ich najbardziej.

No i wyszło, że:

  • używanie smarfona podczas jazdy – 53 proc.
  • siedzenie na zderzaku – 46 proc.
  • nieprawidłowa (zbyt wolna lub zbyt szybka) jazda lewym pasem ruchu – 26 proc.
  • wyrzucanie śmieci przez okno podczas jazdy – 25 proc.
  • bardzo duża prędkość jazdy – 23 proc.
  • zbyt wolna jazda (maruderze) – 19 proc.

W niektórych przypadkach, jak pokazują przytoczone wcześniej statystyki, utarczka słowna może przerodzić się w bójkę z interwencją policji. To zachowanie nie w holenderskim stylu, ale przecież się zdarza.

Patrole, kamery i pieniądze

Holendrzy na drogach tracą swoje zwyczajowe opanowanie na rzecz ujawniania emocji. Czasem ich ponosi i przekraczają w tym miarę. Policja i holenderski rząd już reagują na tę sytuację.

Do gry wkraczają inteligentne technologie. Policjanci testują teraz specjalne kamery, które „zobaczą”, że kierowca trzyma w ręku telefon komórkowy podczas jazdy. Mandat pewny.

Polecamy także: Inteligentne kamery na drogach – przed nimi nie uciekniesz

Na holenderskie drogi zdecydowanie częściej (i w większej liczbie) wyjeżdżać będą policjanci w nieoznakowanych samochodach. Ich zadanie – wyłapywać wszelkie aspołeczne zachowania kierowców i natychmiast reagować.

W 2018 r. holenderskie ministerstwo transportu przeznaczyło 50 mln euro na rozmaite działania poprawiające bezpieczeństwo na drogach w kraju. Eksperci ruchu drogowego twierdzą, że to za mało.

Na łamach „Algemeen Dagblad” wypowiedział się dyrektor Instytutu Badań Naukowych Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (SWOV), najważniejszej branżowej instytucji doradczej rządu.

15 mld – tyle będzie trzeba wydać na bezpieczeństwo ruchu drogowego w Niderlandach w ciągu najbliższych 15 lat. To konkluzja tej wypowiedzi. Chodzi tu, rzecz jasna, także o prewencję najtragiczniejszych wypadków, w których giną ludzie. Tu statystyki również rosną.

Tak więc, na drodze zachowajmy zimną krew. Nie prowokujmy i nie dajmy się sprowokować. Chodzi w końcu o nasze bezpieczeństwo.

>> Zapraszamy do wyszukiwania interesujących tematów w naszym archiwum (pole wyszukiwarki). Zawiera mnóstwo cennych informacji, na tyle, że artykuły publikowane na portalu Polonia.nl są archiwizowane przez Królewską Bibliotekę w Hadze jako dziedzictwo cyfrowe Holandii <<