Po fali krytyki i ekspresowej reakcji samego burmistrza, zniesiono dyskryminujący zakaz wstępu dla Polaków w pubach w Tiel. Sprawa wokół Polaków w Tiel wcale jednak nie ucichła. Stała się symbolem bezradności lokalnych władz. A co sami Polacy mogą zrobić?

Powszechna krytyka zakazu wstępu do dwóch pubów w Tiel ** dla Polaków nie znających niderlandzkiego, do której dołączył się również portal Polonia.nl, przyniosła natychmiastowy skutek. Dyskryminujące i poniżające zasady właściciele dwóch pubów pospiesznie anulowali.

Bo nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji społecznych ich posunięcia.

Ten niefortunny incydent, bo tak to można nazwać, otworzył z kolei Holendrom w całym kraju oczy na to, co dzieje się pod bokiem, w małej miejscowości Tiel. O tym zdarzeniu pisały 7 maja br. wszystkie media w Holandii i portal Polonia.nl także – czytaj.

Kłopoty z Polakami w Tiel, a konkretnie uciążliwości (overlast), jakie ich liczna obecność w tej 40 tys. miejscowości wywołuje, uzmysłowiły Holendrom, że

ta sytuacja, budząca niepokój wśród wielu mieszkańców, wymaga jakiegoś działania i że Polacy nie są temu winni.

Nie należy z nich robić kozła ofiarnego.

Teraz tym tematem zajęła się czołowa opiniotwórcza holenderska gazeta NRC Handelsblad.

Zakazy i „getta” nakręcają napięcia

„Zakaz wstępu dla Polaków nie jest rozwiązaniem” – to tytuł reportażu opublikowanego na łamach NRC, który najwyraźniej poszedł naszym tropem.

„Skąd to negatywne nastawienie? Przecież pracujemy dla was” – już na wstępie holenderski dziennikarz cytuje słowa jednego z polskich robotników tymczasowych z Tiel.

A nasz portal przedstawił problem Tiel poprzez m.in. wypowiedź Polki mieszkającej w tym mieście, która wyraziła następującą opinię:

„Od 3-4 lat Tiel zmienił się nie do poznania. Liczba Polaków drastycznie wzrosła. Są to całe rodziny. Widzę babcie z córkami i wnukami. Do szkoły średniej uczęszcza spora grupa polskiej młodzieży. (…) Lokalna prasa co rusz pisze o kłopotach z Polakami, w tym o wypadkach drogowych na okolicznych drogach, spowodowanych przez nich pod wpływem alkoholu.

Niestety, teraz Polacy tacy, jak my, mamy problem z naszym wizerunkiem. Nie okazuję teraz, że jestem z Polski.” *

CzytajNie znasz holenderskiego? Nie wejdziesz do pubu w Tiel

Zastraszenie i segregacja?

Polacy z Tiel nie chcą ujawniać dziennikarzowi z NRC swoich nazwisk. Dlaczego? Bo boją się zwolnienia. Mają ku temu powodu. Po tekście Jutty Chorus z tej gazety, w którym dwaj polscy rozmówcy zdecydowali się przedstawić z imienia i nazwiska, zatrudniająca ich agencja pracy postanowiła natychmiast ich zwolnić.

Inni polscy robotnicy tymczasowi nie chcą być następni wyrzuceni z pracy za szczerość.

Niejako w obronie Polaków w Tiel za nich wypowiada się dla NRC Holenderka – właścicielka pubu Rodon w Tiel, który nie tylko nie zamyka drzwi dla Polaków, ale właśnie dla nich je otwiera. Annette de Graaf prowadzi swój lokal biznes w ciemnej uliczce, zaraz w sąsiedztwie miejscowego burdelu – pisze NRC.

Wcześniej, w wywiadzie dla  Omroep Gelderlander, de Graaf twierdziła, że z Polakami problemów w swoim lokalu nie ma, ale do czasu, gdy nie pojawią się tam holenderscy klienci. By uniknąć awantur uważa, że obie grupy należy od siebie oddzielić.

Dwa problemy

Pateyk – 27-letni Polak spod Tiel– bohater reportażu w NRC – dobrze identyfikuje dwa problemy, będące sednem kwestii.

1. Zauważa, że polscy robotnicy tymczasowi powinni zachowywać się kulturalniej, bo z ich zachowaniem jest źle, ale z drugiej strony…
2. Widzi sporą winę także po stronie agencji pośrednictwa pracy, które oferują Polakom fatalne warunki zakwaterowania. Nazywa to wprost „polskimi gettami”.

To musi rodzić napięcia i konflikty.

Fatalne zakwaterowanie

„W domku jednorodzinnym mieszka często po 8-10 migrantów. Takie domy Holendrzy nazywają Polenhuizen, bo większość ich domowników to Polacy.

Nie każdy właściciel Polenhuizen dba o warunki mieszkaniowe, często są one godne pożałowania. Są brudne, zaniedbane, brak w nich zabezpieczenia przeciwpożarowego. Musi być tanio”* – pisaliśmy w naszej analizie problemu

Czytaj„Nie w moim ogrodzie!” Holandia nie radzi sobie z imigracją zarobkową

54-letnia Bogusia z reportażu NRC, która na swoim T-shircie nosi napis „Żyj zdrowo, myśl pozytywnie”, mieszka wraz z mężem w Tiel w Polenhuis, w pokoju mniejszym niż 9 mkw. W domu jest jeszcze 18 innych Polaków. Każdy płaci za pokój 100 euro tygodniowo.

Czy ta cena za lokum to dużo, czy mało – Polka nie wie.

I tak jej płaca w Holandii jest wielokrotnie wyższa, niż to, co zarabiała jako pakowaczka w fabryce mięsa w Polsce.

Patryk wolał zamieszkać z rodzicami na kempingu, a pracę znaleźć samodzielnie, nie przez agencję. Ma przynajmniej więcej swobody. „Jeśli dom jest przeznaczony na 4 osoby, to mają tam mieszkać 4 osoby, a nie 18 czy więcej.” – mówi Patryk dla NRC. „Takie przepisy zmuszą agencje, by oferować lepsze zakwaterowanie”” – dodaje.

Presja rośnie, czas na rozwiązania z obu stron

Naszym zdaniem, potrzebna jest skuteczna komunikacja z polskimi robotnikami i to zarówno ze strony agencji pośrednictwa pracy tymczasowej, jak i ze strony władz miast oraz ich służb społecznych. Mosty porozumienia pomogą im budować inni Polacy.

Pisaliśmy o tym tutaj

Małgorzata Bos-Karczewska – red. naczelna portalu Polonia.nl, zaproszona do studia Radio1, zauważyła, że „polski” problem w Tiel rośnie i nic już nie da zamiatanie go pod dywan.

Czas na konkretne działania, zanim wszystko nie wymknie się spod kontroli.

– Rosnące napięcie należy rozładować nie przez odwracanie się obu grup – Polaków i Holendrów – plecami do siebie, ale poprzez rozmowę, dialog, interakcję. Gmina Tiel musi wykonać pierwszy ruch, jako gospodarz. Wejść w kontakt z polskimi robotnikami tymczasowymi – twierdzi red. Bos-Karczewska.

Zacytowała burmistrza pobliskiej Tiel gminy Neder-Bbetuwe – Jana Kottelenberga, który mówiąc o konieczności zapewnienia lepszego zakwaterowania zagranicznym robotnikom powiedział w gazecie De Gelderlander:

„Obawiamy się, że jeśli nic nie zrobimy, coś pójdzie nie tak.”

Wnioski – potrzeba dobrej woli

Pytanie: kto zdobędzie się na pierwszy krok? Na wyciągnięcie ręki? Z drugiej strony –

czy Polacy w Tiel będą w stanie wyjść ze swojej roli ofiary? Popatrzeć szerzej?

Zaakceptować sposób życia Holendrów, którzy tam, gdzie mieszkają, starają się nie śmiecić, nie hałasować, dbać o otoczenie? Nie wsiadać po pijanemu za kierownicę. Czy potrafią się dostosować?

Obie strony muszą spróbować. Bo jeśli nie, dokąd to napięcie w Tiel je zaprowadzi?

Cytaty w tekście oznaczone * pochodzą z dwóch artykułów opublikowanych na portalu Polonia.nl:

Nie znasz holenderskiego? Nie wejdziesz do pubu w Tiel
„Nie w moim ogrodzie!” Holandia nie radzi sobie z imigracją zarobkową

Autorki: Ewa Grochowska i Małgorzata Bos-Karczewska

** Tiel to 41 tys. miasto leżące pomiędzy Arnhem i Den Bosch, położone w Overbetuwe – tradycyjnym obszarze sadownictwa Holandii. Fot. Tiel, Wikipedia

Wesprzyj portal Polonia.nl!
Jesteśmy niewielką fundacją STEP i potrzebujemy Waszego wsparcia finansowego w postaci darowizny (donatie) – jednorazowej lub comiesięcznej.
  • Nr konta: NL14INGB0001366110
  • Adresat: Stichting van de Poolse Experts – STEP
  • Tytuł przelewu: donatie
Zebrane środki wykorzystamy w całości na to, by Polonia.nl istniała w takim kształcie, jaki znacie i cenicie. Dziękujemy!
Redakcja Polonia.nl