O polskim kościele – Małej Polsce w Hadze – braku organizacji PL biznesu – wyzysku Polaków >>
Prawie wszystkie media holenderskie zamieściły na wtorkowych
czołówkach wiadomość dnia o otwarciu rynku pracy Holandii dla Polaków.
„Polak chce pracy i polskiego kościoła”.To tytuł z pierwszej strony liberalnej NRC Handelsblad. Gazeta ta zamieściła na str. 3 kolosalne, kolorowe zdjęcie (na jedną trzecią szpalty!) wiernych przystępujących do komunii świętej podczas polskiej mszy świętej w Hadze. Tak patrzy na nas laicka Holandia, sama święcąca pustymi kościołami.
Reporterzy najważniejszych gazet holenderskich poszli starym tropem:
szukać Polaków pod kościół, a potem w polskich sklepach i w kafejce w
Hadze. Jedynie De Volkskrant wysłała reportera do Polski. Opublikowała reportaż ze wsi Zakrzew, gdzie 9-letnia Magda przygotowuje się do pierwszej komunii i dzięki pieniążkom mamusi pracującej w Holandii dziecku lepiej się wiedzie. Zdjęcie z miejscowego kościoła było równie duże i kolorowe.
Pozytywy obraz, ale obawy są
Teksty są ogólnie pozytywne jak np. ten w opiniotwórczej NRC.
Autor tego tekstu zadał sobie trud przedstawić tezę, że Polacy przyjeżdżają głównie „na saksy” (choć tego zwrotu jeszcze nie poznał), czyli tymczasowo do Holandii i że 90% wróci do siebie.
Bo w podtekście Holendrzy tego właśnie się boją. A to za sprawą pierwszej fali migracji zarobkowej z lat 60., której akulturyzacja nie powiodła się. Bo Holendrzy przez lata zakładali, że zachowanie odrębności językowej i kulturowej tych migrantów nie będzie źródłem problemów. (Obecnie problemy zwiazane są raczej z drugim pokoleniem emigrantów).
Nowi Turcy i Marokańczycy?
Najciekawszy – wybiegający w przyszłość – artykuł ukazał się w gazecie Trouw pod tytułem „Hoogste tijd voor belangenvereniging van Poolse
ondernemers”. W nim nawołuje się, aby Polacy założyli własną
organizację reprezentujacą interesy firm 1-osobowych (samozatrudnieni).
Ganzenboom, dyrektor Instytutu na rzecz Nowego Biznesu twierdzi, że
jest to w interesie Holendrów, przestrzega: „Musimy inwestować w ich
integrację w społeczność Holandii, większość Polaków przecież tu
zostanie. Nie popełniajmy tego samego błędu jak z gastarbeiterami z
Maroka iTurcji”.
Prawda jest taka, że polski samozatrudniony nie ma czasu na naukę języka niderlandzkiego i kulturyzację. Ciężko pracuje, a po pracy żyje wyizolowany w społeczności polskiej. Sami nazywają np. haską dzielnicę z polskimi sklepami – Małą Polską.
Polacy wyzyskiwani
Lokalna haska telewizja TV-West nadała krótki reportaż o tym, jak Polacy są wykorzystywani przez Holendrów, którzy np. nie płacą faktur i zalegają z płatnościami. Albo oferują 8 euro stawki za godzinę, a potem odliczają tyle pieniędzy na zakwaterowanie czy ubezpieczenie, że wychodzi faktycznie 4 euro na godzinę. I z tego Polak musi się utrzymać. Pytanie jak!
W Polsce brak rąk do pracy
To tytuł korespondencji Ekke Overbeeka w Financieele Dagblad.
Pada tam pytanie, co robić, aby zahamować wyjazd Polaków z kraju i aby
nakłonić do powrotu. Jeden z polskich biznesmenów sugeruje, że stoi
przed koniecznością podwyżki płac i nawet oferowania pracownikom
mieszkania, aby u niego chcieli pracować. To tańsze też dla pracownika,
inaczej musi utrzymywać dwa domy.
Autor: Małgorzata Bos-Karczewska
Źródło: www.Polonia.nl dnia 1.05.2007