Setki tysięcy polskich i wschodnioeuropejskich pracowników są uważane za niezbędne dla holenderskiej gospodarki. Pracują w magazynach, fabrykach, są narażeni na infekcję. Powinni otrzymać nie tylko zaproszenie na szczepienie przeciwko COVID-19, a także dostać miejsce w tym społeczeństwie – pisze Małgorzata Bos-Karczewska.
Artykuł ukazał się w holenderskiej gazecie Trouw i na portalu Dutchnews.nl
Elastyczni i tani
Powszechnie nazywa się ich „migrantami zarobkowymi z UE” lub bardziej neutralnie „pracownikami międzynarodowymi”. Ale tak naprawdę nie chcemy wiedzieć o nich zbyt wiele.
Dopóki są elastyczni i tani firmy, agencje pracy tymczasowej i konsumenci są szczęśliwi. Wszyscy, z wyjątkiem związków zawodowych, uważają, że jest to w porządku, jak się sprawy mają.
Współczesne niewolnictwo
Arbeidsmigranten są często chwaleni za to, że są niezbędni.
Koronawirus czy nie, Polacy są zawsze pod ręką, aby utrzymać w ruchu centra dystrybucyjne, szklarnie i zakłady mięsne. Supermarkety i platformy internetowe odnotowują ogromne zyski.
Jak powiedział w lutym poseł PvdA Gijs van Dijk, po wizycie w budynku mieszkalnym dla polskich pracowników we Vlaardingen: „agencje pracy tymczasowej traktują migrantów zarobkowych jak współczesnych niewolników”.
Luksus kwarantanny
Pandemia rzuciła ostre światło na bezbronność tych pracowników.
Koronawirus nie wpłynął na obniżenie ich mobilności ani na sekundę. Przemierzają kraj w taki sam sposób, jak robili to od lat, kierowani przez agencje pracy tymczasowej z jednego miejsca do drugiego.
Ryzykują infekcją podróżując firmowym busem lub mieszkając w „hotelu robotniczym” specjalnie dla polskich pracowników. Muszą pracować, by zarobić na życie.
Łagodne objawy koronawirusa są ignorowane, ponieważ kwarantanna to luksus, na który nie mogą sobie pozwolić. Agencje nie znają pojęcia „płatny urlop”.
Fabryki mięsa
Nic dziwnego, że była to główna wiadomość, gdy w maju ub. r. doszło do wybuchu epidemii koronawirusa w kilku zakładach mięsnych. W końcu chodziło o nasze zdrowie. Martwiliśmy się również jako społeczeństwo tego kraju.
Tym, co pozostaje całkowicie niezauważone jest jednak to, jak bardzo pracownicy ci są uzależnieni od swoich pracodawców w zakresie informacji, na przykład o kwarantannie i krokach odejmowanych przez rzad.
Dopiero w grudniu ub.r. rząd uruchomił stronę internetową zawierającą podstawowe informacje m.in. w języku polskim.
Podczas pierwszej i drugiej fali epidemii my, organizacja NGO, musieliśmy wkroczyć do akcji, by informować setki polskich pracowników na łamach naszej strony internetowej o sytuacji epidemicznej i krokach podejmowanych przez rząd Holandii.
W pierwszym miesiącu odnotowaliśmy pół miliona odwiedzin – tak wielkie właśnie było zapotrzebowanie na te informacje.
Ćwierć miliona niewidocznych
Obecnie mamy do czynienia z kolejnym zamieszaniem wokół migrantów zarobkowych.
Nie wszyscy są zarejestrowani w gminie, w Bazie Ewidencji Ludności tzw. BRP. Meldunek jest obowiązkowy dla obcokrajowców przebywających w Holandii dłużej niż cztery miesiące.
Oznacza to, że nie zostaną zaproszeni na szczepienie przeciwko COVID-19, gdy nadejdzie kolej ich grupy wiekowej. Dlaczego? Ponieważ władze nie mają oficjalnego adresu pocztowego, na który mogą wysłać zaproszenie na szczepienie.
Gazeta „Trouw” oszacowała, że może to być nawet 250.000 osób.
Jak słusznie zauważyli wirusolodzy, stanowi to poważne zagrożenie dla całego społeczeństwa.
Kilka porad
Rząd musi teraz podjąć stosowne kroki. Kilka wskazówek: pomocna będzie kampania informacyjna prowadzona w języku polskim w mediach społecznościowych i na portalu jak Polonia.nl.
Konieczne jest otwarcie polskojęzycznej infolinii, by pracownicy mogli umówić się na szczepienie. Do tego mogą użyć numer identyfikacyjny BSN, który posiada większość migrantów zarobkowych, także ci niewidoczni (osoby bez meldunku i adresu). Znajdują się w Rejestrze Nierezydentów (RNI), który jest dla nich konieczny, aby uzyskać numer BSN, niezbędny do otrzymania wynagrodzenia za prace.
Pożądana jest przy tym pewna doza improwizacji. Dlaczego nie założyć mobilnych punktów szczepień, jak to zrobiono w domach opieki dla osób starszych, aby pracownicy mogli zostać zaszczepieni w ich miejscu pracy lub w parku rekreacyjnym, w którym przebywają?
Ponadto rząd Holandii musi wziąć sobie do serca zalecenia dotyczące ochrony migrantów zarobkowych przedstawione przez Emile Roemera i jego zespół, i podjąć działania, aby położyć kres wieloletnim nadużyciom i niesprawiedliwości.
Polecamy: Ochrona migrantów zarobkowych i godne życie – zaleca komisja Emile Roemera
Rząd musi przejąć inicjatywę, zaczynając od certyfikacji agencji pracy tymczasowej.
Gminy domagają się wsparcia, aby zapewnić tym sezonowym pracownikom miejsce w społeczeństwie. Raport Roemera wzywa do nowych regulacji i zdecydowanych działań, jak na przykład umożliwienie nauki języka niderlandzkiego finansowanego z mocy ustawy o integracji obywatelskiej (Wet inburgering).
Wszystkie te kwestie powinny zostać podjęte przez następny rząd Holandii, o ile naprawdę poważnie traktujemy tych pracowników migrujących jako równych członków społeczeństwa.
Małgorzata Bos-Karczewska jest redaktor naczelną portalu Polonia.nl
Artykuł ukazał się w holenderskiej gazecie Trouw (Vergeet niet om ook de arbeidsmigranten een coronaprik te geven) oraz na portalu Dutchnews.nl ( They keep the economy ticking over, so seasonal workers should be vaccinated too)