Druga fala epidemii koronawirusa bardzo mocno dotyka Holendrów. Tygodniowy skok nowych zakażeń to ponad 40 proc.! Ludzie, zwłaszcza młodzi, wpadają w bezrobocie, a następnie w długi. Rośnie presja na rząd, ażeby skutecznej walczył z epidemią. Gabinet uruchamia dużą pomoc dla osób w finansowych tarapatach.
Tygodniowy skok nowych zakażeń o 42,2 proc. w stosunku do tygodnia poprzedniego. 27.485 testów potwierdzających infekcję koronawirusem tylko w ciągu ostatnich 7 dni.
Te cyfry pokazują, z jak wysoką drugą falą epidemii mierzymy się w Holandii.
Jest źle, poprawa możliwa w połowie października
RIVM podaje, że w ciągu ostatniego tygodnia do holenderskich szpitali przyjęto 314 nowych chorych z infekcją, a 89 pacjentów z powodu zakażenia koronawirusem zmarło. 7 dni wcześniej te liczby wynosiły odpowiednio 224 i 102.
Łącznie w szpitalach przebywa obecnie 975 osób (dane z 6 października), z czego 190 leczonych jest na oddziałach intensywnej terapii.
Obciążenie szpitali pacjentami zakażonymi koronawirusem i konieczność ich hospitalizacji sprawia, że niektóre placówki zmuszone są ograniczyć wykonywania regularnych zabiegów i operacji, które nie są związane z trwającą epidemią.
Według raportu RIVM, szacunkowo 146.000 osób w Holandii może być dzisiaj źródłem zakażenia. W lipcu słyszeliśmy, że ta liczba to kilka tysięcy.
Łącznie zakaziło się 144.999 osób (tylko potwiedzone przez testy), do szpitali przyjęto 13.020 chorych, a 6482 pacjentów zmarło z powodu infekcji.
Na efekty działania zaostrzonych rygorów epidemicznych, jak twierdzą rządowi eksperci musimy poczekać do połowy października. Wtedy, mamy taką nadzieję, sytuacja zacznie się poprawiać, a uderzenie drugiej fali epidemii osłabnie.
O reakcjach na epidemię i powrocie rygorów, w tym o ograniczeniach w kościołach wszystkich wyznań, pisaliśmy więcej w tekście Koronawirus: Dyskusja, opory, zmęczenie. Jak reagujemy w Holandii na drugą falę epidemii?
Trzy czwarte Holendrów chce obowiązkowych masek
Rząd premiera Rutte i jego zespół ekspertów ds. epidemii znajduje się obecnie pod ogromną presją społeczną. Ludzie oczekują, że gabinet zastosuje jeszcze surowsze środki ograniczające rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Jak pisze na swoich łamach gazeta „Trouw”, cytując sondaż przeprowadzony przez I&O Research, dwóch na trzech Holendrów (66 proc.) uważa, że rząd powinien bardziej rygorystycznie walczyć z epidemią.
Wcześniej lekarze-specjaliści w szpitalach domagali się od gabinetu Rutte szybkiego wprowadzenia znacznie silniejszych restrykcji związanych z epidemią koronawirusa.
Polecamy: Kluby nocne i dyskoteki zamknięte. Holandia wprowadza regionalny system alarmowy
Stanowczej reakcji rządu domagają się również zwykli mieszkańcy Holandii. Chcemy określenia jasno i precyzyjnie zasad stosowania masek zakrywających nos i usta oraz przestrzeni, w których mamy to robić. Wspomniany sondaż pokazuje ogromny wzrost grupy zwolenników noszenia maseczek.
Liczba osób, które chcą wprowadzenia obowiązku noszenia masek we wszystkich miejscach publicznych, w ciągu zaledwie jednego miesiąca wzrosła z 35 do 64 proc.! Co więcej, 41 proc. badanych uważa, że obowiązek taki należy wprowadzić także w przypadku pobytu na wolnym powietrzu.
Jak czytamy na łamach „Trouw”, nie należy spodziewać się, iż rząd podejmie jakieś nowe decyzje związane z zaostrzeniem rygorów epidemicznych jeszcze w tym tygodniu. Premier i ministowie chcą poczekać do połowy października i sprawdzić, jak działają dotychczasowe środki.
Ludzie wpadają w długi
Epidemia koronawirusa ma swoje ekonomiczne konsekwencje. Uderzając w gospodarkę, uderza jednocześnie w nas, którzy w Holandii żyjemy i pracujemy.
Najsurowsze skutki tej sytuacji ponoszą ludzie młodzi, dopiero startujący na rynku pracy, jak również osoby zatrudnione na tzw. elastycznych kontraktach oraz przedsiębiorcy, np. zzp`ers, którzy mają małe (lub żadne) własne rezerwy finansowe.
Rosnie grupa ludzi, którzy wpadli w długi.
W związku z tym rząd uruchamia 146 mln euro na pomoc osobom z problemami finansowymi, którym obecnie trudno jest wyjść z zadłużenia. Gabinet premiera Rutte chce, żeby gminom łatwiej było dogadać się z wierzycielami osób zadłużonych, co ma prowadzić do częściowego umorzenia długu.
W takiej sytuacji, jeśli masz dług, to twoim wierzycielem byłaby tylko gmina, a nie żadna inna instytucja, wobec której zalegasz z płatnościami. Rozwiązanie to pozwoliłoby ci więc szybciej odzyskać kontrolę nad własną sytuacją finansową, bo lepiej układać się z gminą, niż z gminą i jeszcze inną instytucją.
Takie zaś jednostki, jak UWV (Uitvoeringsinstituut Werknemersverzekeringen), czy urząd skarbowy mają częściej i szybciej niż dotychcza umożliwiać osobom zadłużonym rozłożenie długu na raty.
Co więcej, nawet lekarze rodzinni i instytucje opieki zdrowotnej mają odegrać aktywną rolę w identyfikowaniu problemów swoich pacjentów z zadłużeniem, np. z zaleganiem z opłatą składek zdrowotnych.
Młodzi zarażają i ponoszą najwyższe koszty
Według najnowszych danych opublikowanych przez CPB (Centraal Plan Bureau), tak drastyczny wzrost liczby infekcji koronawirusem jest wynikiem nieprzestrzegania rygorów epidemicznych, zwłaszcza przez osoby młode.
Młodych koronawirus najczęściej oszczędza, jeśli chodzi o przebieg zakażenia, mogą infekcji w ogóle nie zauważyć, ale stali się teraz największym źródłem transmisji zakażenia na innych.
Tymczasem jednak skutki, przede wszystkim ekonomiczne, takiego gwałtownego przebiegu epidemii, uderzają najsilniej (i najczęściej) właśnie w ludzi młodych.
Spowolnienie gospodarcze, o którym szerzej pisaliśmy w tekstach Koronakryzys. Holandia: Recesja nieunikniona, gospodarka skurczy się o co najmniej 1,2 proc. oraz Koronakryzys: Jak się ma pacjent? Czyli o stanie (zdrowia) gospodarki Holandii. Co powinniście wiedzieć? napędza wzrost bezrobocia.
A bezrobocie najszybciej rośnie właśnie wśród najmłodszych pracowników i absolwentów szkół bezskutecznie poszukujących pracy. Tak więc to właśnie młodzi powinni być najbardziej zainteresowani tym, ażeby epidemię trzymać w ryzach i spowolnić jej rozwój.
Już teraz bowiem słyszymy, iż nie jest wykluczony drugi lockdown kraju. Co, jeśli do niego dojdzie?
Gdyby konieczne stało się ponowne zamknięcie Holandii, to możemy oczekiwać, że:
- prognozowany niewielki wzrost gospodarczy w 2021 r. przerodzi się w spadek o nieprzewidywalnej jeszcze głębokości;
- stopa bezrobocia wzrośnie do 10 proc., zamiast obecnie spodziewanych 6 proc.;
- deficyt budżetowy pogłębi się do 10 proc.
Można również spodziewać się spadku wynagrodzeń w wielu sektorach, które epidemia już teraz dotyka najbardziej, a ponowny lockdown tę sytuację drastycznie by pogorszył.
Przestrzeganie rygorów jest więc w praktyce sprawą każdego z nas. Im szybciej dojdzie do opanowania narastania epidemii, tym lepsze mamy perspektywy we wszystkich obszarach życia.