- Nr 8 na liście „Stop Wilders Nu” (SWN)
- Gmina: Haga
„Ludzie na pewno się na mnie nie zawiodą”
- 32 lata
- W Holandii od 2001 r., żonaty, dwie córki
- Mistrz kuchni
Małgorzata Bos-Karczewska: Od kiedy jesteś członkiem partii holenderskiej?
Kamil Piasecki: – W 2008 roku wstąpiłem do partii CDA. W wyborach jednak startuję z listy lokalnej partii – „Stop Wilders NU”.
Dlaczego postawiłeś na chadeków?
– W Polsce byłem członkiem Młodych Demokratów (organizacja młodzieżowa związana z Platformą Obywatelską – przyp. MBK). W Holandii wybrałem CDA ze względu na moje korzenie – jestem chrześcijaninem, biblia jest dla mnie źródłem wartości i inspiracji.
– Niestety nie dostałem się na listę CDA w Hadze. W styczniu dołączyłem do partii „Stop Wilders NU”. Założyli ją chadecy, dla których nie było miejsca w CDA. Nam nie zależy na stałych posadach, nie boimy się poruszać drażliwych tematów. Sprzeciwiamy się antyimigracyjnej polityce Geerta Wildersa i jego nagonce na migrantów z Turcji i Maroka. Mówimy, że migrantom trzeba dać szanse.
Dlaczego angażujesz się w politykę w Holandii?
– Patrzę szeroko na świat. Jeszcze w Polsce „chciałem zmienić świat”. Mój udział w wyborach do rady gminy w mojej miejscowości zakończył się wielkim rozczarowaniem 18-latka. Moja główna konkurentka woziła ludzi na wybory mercedesem pełnym wódki, ja grzecznie agitowałem wyborców… i przegrałem. Czułem się oszukany.
Co mając 18 lat chciałeś zmienić?
– Nie godziłem się z przekrętami. Z tym, że jeden kradnie, a wszyscy tracą. Chodziło o basen, dzieciaki nie miały, gdzie spędzać wolnego czasy… a basen, do dziś go niewybudowano, firma budowlana nadal dostaje od gminy odszkodowanie.
Jak to się ma do Holandii?
– Nie chcę tylko biernie przyglądać się temu, co się dzieje w gminie, ale aktywnie działać i kształtować naszą wspólną przyszłość.
Co dzieje się w Hadze?
– Panuje ogólny bałagan. A przede wszystkim chcę walczyć z oszukiwaniem i wykorzystywaniem Polakow, dyskryminacją w urzędach pracy czy w urzędzie miejskim. Wszystkie drzwi są dla Polaka zamknięte, jak nie mówi po niderlandzku. Nawet angielski ci nie pomoże. Nikt nowym migrantom z Polski nie chce pomagać, nie ma podstawowych informacji po polsku: co i jak. Podczas gdy takowe są po arabsku i turecku.
Startujesz w wyborach jako Polak?
– Tak, jako obywatel Polski.
Jak duży jest polski elektorat w Hadze?
– Uprawnionych do głosowania jest 5 tysięcy Polaków. Wiele satysfakcji dają mi spotkania z Polakami, słuchanie jakie mają potrzeby i czego się obawiają. Dzięki temu jeszcze bardziej wierzę, że taka osoba jak ja jest im potrzebna.
Jakie hasła kierujesz do Polaków?
– Chcę lepszej kontroli nad biurami pracy, sprzeciwiam się wykorzystywaniu Polaków przez nieuczciwe biura pracy, będę walczyć o dostęp do informacji w języku polskim i do kursów niderlandzkiego.
– Wiem, co mówię. Sam przez to wszystko przeszedłem. W listopadzie celowo zatrudniłem się na giełdzie kwiatowej, aby zebrać aktualne informacje. Przez rok byłem ankieterem biura TNS NIPO, poznałem 2-3 tys. rodaków i ich problemy, czyli: przetłoczone mieszkania, oszustwa pracodawców i brak informacji po polsku.
Jakie masz przesłanie do wyborców?
– „Jedna osoba może zrobić różnicę – głosuj na polskiego kandydata: Kamila Piaseckiego”. To hasło na mojej ulotce wyborczej. Na kampanię wydam około tysiąc euro – z własnej kieszeni. Partia jest młoda i nie ma funduszy.
O co pytają Cię Holendrzy?
– Holendrzy mówią o swoich problemach, jak kwestia płatnych parkingów czy większej liczby policjantów na ulicach miasta. Wielu mówi: „młody, ambitny – działaj tak dalej”.
Polacy raczej zachowują dystans.
– Zależy mi na sukcesie mojej partii. Moim osobistym zwycięstwem byłoby uzyskanie 1500-2000 głosów Polaków i Holendrów. Pracując jako wolontariusz w projekcie „De Haagse Ontmoeting” oraz jako szef kuchni w wielu renomowanych haskich restauracjach, miałem okazję poznać bardzo wiele wartościowych osób, które mi zaufały, na ich poparcie i życzliwość mogę liczyć.
Co po wyborach?
– Głęboko wierzę, że zostanę radnym. Ludzie na pewno się na mnie nie zawiodą. Potrafię spać podczas największej burzy…
??
– To stare chińskie powiedzenie mojego nauczyciela aikido. Staram się, aby każde moje działanie miało jakiś konkretny cel. Dzięki dobrej organizacji pracy i trzymaniu się moich zasad i ideałów, mogę bez stresu realizować moje plany.
– Jeśli nie uda się w tych wyborach, to zawsze za cztery lata mogę spróbować ponownie. Może wtedy więcej osób pójdzie za moim przykładem, może założymy w Hadze polską partię.
Rozmawiała: Małgorzata Bos-Karczewska – redaktor naczelna portalu Polonia.NL
fot. M. Bos-Karczewska
LINK
- Poznaj dwóch innych polskich kandydatów w wyborach lokalnych 3 marca
Opublikowane w portalu Polonia.NL 01.03.2010
Wydawca portalu: STEP – Stowarzyszenie Ekspertów Polskich w Holandii. Czytaj o nas