Liberalizacja rynku pracy dla pracowników z ośmiu nowych państw członkowskich UE nastąpi dopiero 1 stycznia 2007. Ze zrozumieniem jednak podchodzimy do tej kwestii. Dalsze odsuwanie w czasie byłoby jednak niekorzystne, twierdzi Jan Michałowski, Ambasador RP w Hadze na łamach gazety holenderskiej „De Volkskrant” z 8.04.2006.
(tekst w j. polskim)
Jako Ambasador Polski w Niderlandach z przyjemnością konstatuję, że
rząd Królestwa Niderlandów opowiedział się za liberalizacją rynku pracy
dla pracowników z ośmiu nowych państw członkowskich od 1-go stycznia 2007 roku.
Oczywiście wolałbym, aby nastąpiło to już 1-go maja br. Za półrocznym przedłużeniem przemawia jednak fakt, iż okres ten może pomóc w wyeliminowaniu wszelkich patologicznych zjawisk obchodzących obecne uwarunkowania okresów przejściowych. Zakładam, że przy pomocy dobrze przemyślanych środków.
W komunikacie prasowym Rady Ministrów z dnia 31 marca 2006 roku
widnieje zapis, iż swobodny przepływem siły roboczej jest nieunikniony.
Tak na prawdę był on nieunikniony już od 1-go maja 2004 roku. Od dnia rozszerzenia Unii Europejskiej przytaczane były różnego rodzaju
argumenty przemawiające za swobodnym przepływem siły roboczej, przeciw wprowadzaniu ograniczających okresów przejściowych. W między czasie pojawiły się fakty. Fakty, które ujęte zostały między innymi w raporcie Komisji Europejskiej na temat doświadczeń krajów, które wprowadziły swobodny przepływ siły roboczej. Są to pozytywne doświadczenia.
Podkreślam, iż niezależnie od tego, należy unikać każdej formy nieuczciwej konkurencji lub szarej strefy. Polska, podobnie jak Niderlandy, podziela pogląd, że należy dążyć do eliminowania szarej strefy, gdyż ona właśnie prowadzi do patologicznych zjawisk. Zwiększanie świadomości społecznej, zarówno w Holandii, jak i w Polsce może okazać się w tym celu pomocna.
Prawdziwa solidarność między narodami oznacza również solidarność klasy pracującej, coś z czego Polacy znają Holendrów już od lat. Byłoby dobrze gdyby ten wizerunek pozostał niezmieniony.
Wszyscy zgadzamy się co do konieczności zwalczania nielegalnej praktyk. Co się zaś tyczy nieuczciwej konkurencji, to dyskusja zostaje zakłócona przez niepotrzebne emocje, obawy i niewiedzę. Z pewnym niepokojem odbieram sygnały, że nawet termin 1-go stycznia 2007r. może być niewystarczający, aby w bezpieczny sposób wprowadzić swobodny przepływ siły roboczej. Ciągłe przekładanie tej decyzji odbija się w sposób negatywny w polskiej opinii publicznej. Zastanawiam się przy tym, jaki termin byłby wystarczający i dlaczego.
Niech zatem ponownie przedstawię dlaczego ja, mój rząd i wielu z moich rodaków uważają, że wiele obaw przed inwazją społecznego dumpingu opiera się na nieporozumieniach.
1. Obawy przed inwazją. Wszystkie prognozy mówią o marginalnym wzroście liczby migracji zarobkowej w przypadku swobodnego przepływu siły roboczej do niecałego 0,5 proc. rynku pracy. Większość z nich to pracownicy sezonowi w sektorze agrarnym. Przedstawiciele tego sektora podkreślają, że holenderscy bezrobotni nie mają skłonności do rolnictwa i nie można ich nakłonić do pracy w tym sektorze. Nie sposób więc tutaj mówić o konkurencji.
2. Obawy przed napływem samodzielnych przedsiębiorców. Tam gdzie mowa jest o wolnych zawodach a więc i samodzielnych przedsiębiorcach z wyższym wykształceniem, konkurencja dotyczy wiedzy i jakości, a nie różnic zarobkowych. Polski specjalista chce również dobrze zarabiać. Co się zaś tyczy tzw. samodzielnych bez personelu, którzy przy pomocy spółek handlowych lub innych konstrukcji w rzeczywistości pracują za pensję, to podstawa ich bytu zniknie w dużej mierze właśnie dzięki swobodnemu przepływowi siły roboczej, kiedy to każdy będzie mógł starać się o każdą pracę.
3. Obawy przed strukturalną utratą pracy dla Holendrów. Zawsze powtarzam, że znaczna część moich rodaków chce pracować za granicą tylko tymczasowo: zarobić pieniądze, aby polepszyć byt własnej rodziny w Polsce.
Wielu Polaków pracuje w budownictwie. Po wprowadzeniu swobodnego
przepływu siły roboczej coraz więcej firm rozpocznie tutaj swą
działalność. Firm świadczących usługi o wysokiej jakości. Takie firmy
posiadają kwalifikacje, ponieważ prowadzą już działalność w Polsce i
tam też mają swoją siedzibę główną. Holandia jest dumna ze swoich
dużych przedsiębiorstw, które wciąż mają swoje siedziby główne w
Holandii. Malutkie polskie firmy również mają swoje siedziby główne w
Polsce i chcą tam pozostać, ponieważ mają tam pracę, a w najbliższej
przyszłości będzie jej tylko przybywać.
Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że w oczach holenderskich
przedstawicieli wszystkie te zasadnicze zastrzeżenia wobec swobodnego przepływu siły roboczej powinny zostać usunięte. Mam zatem nadzieję, że holenderski parlament okaże zaufanie co do środków do zwalczania dumpingu i nielegalnej strefy i że pół roku na przygotowanie i wprowadzenie ich w życie wystarczy.
Jan Michałowski – ambasador RP w Holandii