Ostatnie wydarzenia na terenie Białorusi, w szczególności „wojna
dyplomatyczna” (wszczęta przez władze Białorusi), a nade wszystko atak
wymierzony przeciwko Związkowi Polaków na Białorusi zwróciły uwagę
opinii publicznej na sprawy polskie na Białorusi – pisze Prof.
Andrzej Stelmachowski, Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.
Autorytarny charakter rządów na Białorusi powodował, iż sprawy
polskie były przez dłuższy czas postrzegane jako element powszechnego
dławienia wszelkiej niezależnej działalności politycznej i społecznej.
Mniej dostrzegalne było antypolskie ostrze działań władz Białorusi.
Początkowo postanowiono zablokować rozwój normalnego szkolnictwa
polskiego. Gdy przed dwoma laty prezes Stowarzyszenia „Wspólnota
Polska” w rozmowie z gubernatorem obwodu grodzieńskiego zaproponował
budowę czterech nowych szkół polskich (dotychczas w sieci szkolnictwa
publicznego działają tam tylko dwie szkoły) usłyszał w odpowiedzi:
„Szkoły
polskie? Po co? Nasze dzieci tak dalece nasiąkły duchem ruskości (!),
że nie należy zawracać im głowy jakimkolwiek językiem obcym!”
Odwołanie się do Ministerstwa Oświaty nie dało rezultatu. Wprawdzie
rozmowy były tam prowadzone w formie kurtuazyjnej, ale można się było
dowiedzieć, że generalnie językiem wykładowym w szkołach jest język
rosyjski; język białoruski jest wykładany tylko w 27% szkół.
Wprawdzie
język polski jest wykładany jako obcy w licznych szkołach (w okresie
„szczytu” w 306 szkołach), ale jest systematycznie spychany na margines
w postaci grup fakultatywnych, zmniejszania ilości godzin wykładowych
itp. W tej sytuacji nastąpił rozwój szkolnictwa społecznego, dla
którego oparciem stało się 16 Domów Polskich należących do Związku
Polaków na Białorusi oraz mniej liczne placówki oświatowe „Macierzy
Szkolnej”. Widoczny był także rozwój placówek i kół folklorystycznych,
chórów itp., najczęściej afiliowanych przy Związku Polaków na
Białorusi. Przez to jednak Związek stał się „solą w oku” władz
białoruskich. Irytację wywoływały także organizacje weteranów, AK-owców
itp., afiliowanych przy ZPB. Spowodowało to atak generalny na Związek.
Pretekstem był zjazd Związku, jaki się odbył w dniach 12-13 marca
br. w Grodnie. Gdy dotychczasowy prezes, dr Tadeusz Kruczkowski
przegrał walkę wyborczą o stanowisko prezesa, a stanowisko to objęła
młoda nauczycielka p. Anżelika Borys, władze postanowiły przystąpić do
ataku na Związek. Prawdopodobnie obawiały się zbyt daleko posuniętej
samodzielności Związku. Dotychczasowy prezes utracił stanowisko z dwóch
przyczyn. Po pierwsze był on zwolennikiem ograniczenia efektywnej
działalności Związku tylko do terenu Grodzieńszczyzny, gdzie mieszka
największa ilość Polaków. Po drugie popadł w konflikt z grupą
pracowników Związku; wprawdzie nie usuwał ich z pracy, lecz pisał
donosy do prokuratury, imputując im działania przestępcze. Nic
dziwnego, że szybko stracił społeczne poparcie. Poparcia tego
postanowiły udzielić władze. Większość delegatów na zjazd była
przesłuchiwana przez organa władz lokalnych z niedwuznaczną sugestią,
albo głosowania na dotychczasowego prezesa, albo absencji na zjeździe.
Nie kwestionowano na tym etapie ani uchwały Rady Naczelnej ZPB z 20
listopada 2004 r. zwołującej zjazd, ani trybu wyboru delegatów.
Pamiętać należy, że wspomniana Rada Naczelna składała się z
przedstawicieli „starej ekipy” wybranej na poprzednim zjeździe. Według
wszelkiego prawdopodobieństwa, gdyby powolny władzom dr Kruczkowski
został ponownie wybrany prezesem (wraz z gronem swoich współtowarzyszy
z dawnego zarządu) władze nie kwestionowałyby wyboru. Widocznie jednak
nie spodziewano się tak silnego oporu i zdecydowania delegatów, którzy
ośmielili się głosować wbrew sugestiom władz.
Doszło do ataku na Związek. Podjęto równoczesne działania idące w
trzech kierunkach. Po pierwsze Ministerstwo Sprawiedliwości Białorusi
decyzją z 11 maja br. postanowiło unieważnić uchwały zjazdu marcowego
ZPB, w tym wybór nowych władz Związku. Nadmienić można, że działało z
oczywistym pogwałceniem białoruskich przepisów o organizacjach
społecznych, które nie przewidują tak daleko idących uprawnień
Ministerstwa, jako organu nadzorczego. Zdziwić może fakt, że pretekstem
do podjęcia wspomnianej decyzji było rzekome naruszenie zasad
statutowych w toku przygotowania zjazdu. W szczególności zdaniem
ministerstwa wybory delegatów powinny były się odbyć tylko w
zarejestrowanych ogniwach Związku, a zwłaszcza irytowało je przyznanie
pewnej ilości mandatów organizacjom afiliowanym, takim jak zrzeszające
weteranów, AK-owców, medyków, artystów itp.
Po drugie, rozpętano akcję propagandową na szeroką
skalę, szkalując zarówno nowe władze ZPB, jak i polskie placówki
dyplomatyczne pod pretekstem, że te ostatnie ingerowały w sprawy
Związku. Przykre było to, że b. prezes Kruczkowski, jak i kilku jego
zwolenników dało się użyć jako instrumenty tejże antypolskiej kampanii.
Uniemożliwiono przy tym wydawanie organu ZPB „Głos znad Niemna”,
natomiast zaczęto wydawać pod tą samą nazwą gazetę finansowaną przez
władze, specjalizującą się w akcji szkalującej nowe kierownictwo
Związku, polskie placówki dyplomatyczne itp.
Po trzecie, postanowiono wszcząć wspomnianą „wojnę
dyplomatyczną”. Preludium do niej stanowiło wystąpienie samego
prezydenta Aleksandra Łukaszenki atakujące działalność Polskiej
Ambasady w Mińsku. Wkrótce potem nastąpiło wydalenie jako persona non
grata najpierw I-go sekretarza Ambasady Polskiej p. Marka Bućko (18
maja 2005 r.), potem konsula p. Andrzeja Buczaka (15 lipca br.),
wreszcie radcę Ambasady Polskiej p. Andrzeja Olborskiego (26 lipca
br.). Podjęte przez stronę polską próby załagodzenia konfliktu zostały
zignorowane.
Władze lokalne też postanowiły „wykazać się” antypolską
działalnością. Odmówiono zorganizowania tradycyjnych (odbywających się
regularnie od 10 lat) czerwcowych „wianków”. Szczególnie kuriozalne
były represje z powodu koncertu, jaki odbył się 3 lipca w Szczuczynie z
okazji białoruskiego święta narodowego. Najpierw nie wpuszczono
uczestników koncertu do Domu Polskiego, (co było „zasługą” tamtejszego
dyrektora Domu Polskiego Wiktora Bogdana, wiernego zwolennika b.
prezesa Kruczkowskiego). Wobec tego koncert odbył się przed Domem
Polskim (m.in. z udziałem konsula polskiego z Grodna). Na miejsce
przybył prokurator w asyście milicji, jednak przekonano go, że
zgromadzenie nie jest nielegalne. Mimo to, nieco później, za udział w
koncercie skazano na 10 – 15 dni aresztu działaczy ZPB: Andrzeja
Pisalnika, Mieczysława Jaśkiewicza, Józefa Porzeckiego i Andrzeja
Poczobuta.
Działacze ZPB, jak i grupa zwykłych jego członków
podjęła próbę obrony. Przez dłuższy czas okupowali oni siedzibę ZPB w
Grodnie, gdzie nadal urzędowała nie uznawana przez władze p. Andżelika
Borys. Dopiero 27 lipca br. milicja usunęła wszystkich z budynku,
wprowadzając byłego prezesa Kruczkowskiego z kilkoma członkami dawnego
zarządu. Mimo to pod budynkiem codziennie gromadzili się ludzie w
milczącym proteście. Urządzono też demonstrację w obronie gazety „Głos
znad Niemna”, co miało ten skutek, że sąd w Grodnie w dniu 5 lipca
skazał na kary grzywny 5 osób (z Andrzejem Pisalnikiem, redaktorem
naczelnym tego pisma i dziennikarzami), które w demonstracji
uczestniczyły.
Niemal codziennym udziałem czołowych działaczy Związku z p.
Andżeliką Borys na czele stały się przesłuchania przez organa
prokuratury, milicji, względnie władz administracyjnych.
Szczególnym elementem „natarcia” władz było zebranie (starej) Rady
Naczelnej ZPB zwołane na dzień 27 lipca do Szczuczyna. Zadaniem rady
miało być zwołanie nowego zjazdu ZPB. Zadbano, by Rada uchwaliła
posłusznie wszystko, co jej zlecono. W tym celu wieczorem 26 lipca
milicja zatrzymała trzech „opornych” (Porzeckiego, Jaśkiewicza,
Poczobuta). Sam budynek tamtejszego Domu Polskiego został otoczony
przez milicję, która wpuszczała tylko określone osoby. W rezultacie
obecnych było 13 członków Rady (na 35). Oczywiście nie stanowiłoby to
quorum. Zadbano o nie w osobliwy sposób. Mianowicie 5 członków Rady
wprawdzie na posiedzenie rady nie przybyło, ale nadesłali pisma, w
których z góry zgadzali się na wszelkie uchwały, jakie Rada podejmie.
Nadto 3 członków Rady skłoniono do rezygnacji ze stanowisk w radzie. Za
to w Radzie wziął udział sam minister – kierownik Komitetu ds.
Narodowości i religii p. St. Buko. W takiej scenerii podjęto uchwałę o
zwołaniu nowego zjazdu w dniu 27 sierpnia br. w Wołkowysku. Sama
uchwała była nieco dziwna. Mianowicie w ostatnim zdaniu oznajmiono, że
miejsce obrad i godzina rozpoczęcia obrad zostaną podane w prasie.
Rozdział mandatów mógł również budzić zdumienie. Np. dla stołecznego
Mińska przyznano 2 mandaty, a dla małego Szczuczyna aż 5 mandatów.
Chodziło zapewne o zapewnienie sobie zdeklarowanych zwolenników.
Wkrótce przystąpiono do akcji wybierania delegatów (tylko w
zarejestrowanych oddziałach). Np. w Baranowiczach mer miasta
przedstawił miejscowemu zarządowi oddziałowemu ZPB gotową listę
delegatów zaznaczając, że oczekuje wyboru tych właśnie osób. W
Nowogródku członkowie tamtejszego zarządu oddziałowego podjęli decyzję
rozpaczliwą: najpierw odmówili zwołania zebrania oddziału, a potem w
obliczu nacisku władz, postanowili wystąpić ze Związku i zwrócić
legitymacje. Niewiele to pomogło, gdyż władze postanowiły same zwołać
zebranie.
Jednocześnie postanowiono złamać wszelki opór. Honorowy
Przewodniczący Związku (i jego założyciel) Tadeusz Gawin został
aresztowany i skazany na 15 dni aresztu za wydanie odezwy wzywającej do
bojkotu zjazdu zwołanego na 27 sierpnia br. Wraz z nim aresztowano
wiceprezesa ZPB Wiesława Kiewlaka.
Wielce tajemnicze było zabójstwo p. Józefy Waraksy, prezeski
oddziałowej ZPB w Rakowie (jej pogrzeb odbył się 23 czerwca br.).
Milicja twierdziła, że zabójstwo nastąpiło na tle rabunkowym, wszelako
z jej domu nic nie zginęło.
Ze strony polskiej tym razem odzew był bardzo silny. Senat RP w dniu
28 lipca podjął specjalną uchwałę protestującą przeciwko represjom
wobec mniejszości polskiej na Białorusi. Wcześniej MSZ wydał w dniu 28
lipca specjalne oświadczenie w przedmiocie uznania zjazdu ZPB za
nielegalny przez władze Białorusi. Specjalne oświadczenie wydał 13 maja
br. marszałek Senatu prof. L. Pastusiak; dotyczyło ono sytuacji ZPB.
Zarząd Krajowy Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zajął dwukrotnie
stanowisko w sprawie ZPB: w dniu 13 maja i 2 sierpnia br. Wicemarszałek
Sejmu Donald Tusk pojechał specjalnie do Grodna, by dodać otuchy
protestującym tam Polakom. Rada Polonii Świata wydała specjalne
oświadczenie w dniu 2 maja br. Aktów solidarności ze strony różnych
organizacji było znacznie więcej. Zorganizowano też zbiórkę pieniężną,
by dopomóc skazanym na kary grzywny dziennikarzom. Telewizja, radio i
prasa zamieszczają stałe doniesienia z Białorusi.
Ogólnie rzecz biorąc sytuacja Polaków na Białorusi jest trudna.
Niemniej jednak odnotować należy postawę wielu działaczy, którzy
wykazali wręcz bohaterską postawę. Trudno jej wymagać od wszystkich.
Wszakże tłumny udział wiernych w Mszach św. Odprawianych w Grodnie w
intencji ZPB jest wysoce znamienny. Wierzymy, że polskość raz pobudzona
nie da się stłumić, chociaż rodaków naszych na Białorusi czekają
jeszcze zapewne trudne chwile. Solidarność z nimi jest nakazem chwili!
Prof. Andrzej Stelmachowski
Prezes – Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”