44.847 podpisów pod petycją Amnesty International. Aktywiści domagają się, by prokuratura wycofała apelację ws. trzech Polek. Elżbiecie, Joannie i Annie grozi do dwóch lat więzienia za rozklejanie plakatów z Matką Boską w tęczowej aureoli, międzynarodowym symbolu LGBT.
Strefa Powitalna pod ambasadą RP w Hadze
W czwartek w godzinach popołudniowych pod ambasadą RP w Hadze pojawiła się Strefa Powitalna LGBT, nawiązująca do dyskryminujących „stref wolnych od ideologii LGBT” utworzonych w licznych polskich gminach.
„Otrzymaliśmy wiele pozytywnych reakcji od przechodniów i ludzi, którzy przejeżdżali obok, machali do nas i trąbili klaksonem. Jeden z przechodniów, Polak powiedział nam, że dobrze robimy, bo Polska zmierza w złym kierunku” – mówi rzeczniczka Amnesty International Katty Sherriff.
Celem demonstracji aktywistów z Amnesty International było okazanie solidarności z trzema Polakami i przekazanie władzom RP petycji wzywającej do zamknięcia sprawy wniesionej wobec trzech Polek aktywistek.
2 lata więzienia
Elżbiecie, Joannie i Annie grozi do dwóch lat więzienia.
W środę 10 listopada trzy Polki muszą ponownie stawić się w sądzie. Apelację od wyroku, który w płockim sądzie rejonowym zapadł 2 marca, złożył prokurator. Sąd w Płocku kobiety uniewinnił.
Były oskarżone o obrazę uczuć religijnych, czego się dopuściły rozwieszając naklejki z Matką Boską Częstochowską z wkomponowaną tęczową aureolą, międzynarodowym symbolem LGBT. Miało to miejsce w Płocku w kwietniu 2019 r.
Zamach na wolność słowa
Według Amnesty, sprawa tych trzech Polek aktywistek jest zamachem na wolność słowa i symbolizuje naruszenie praworządności i narastającą homofobię w Polsce.
„Kobiety wyrażały solidarność ze społecznością LGBT, która w Polsce jest coraz bardziej wykluczona i dyskryminowana”, czytamy w komunikacie prasowym Amnesty International . Przejawem tego są m.in. „strefy wolne od ideologii LGBT”.
Przypomnimy, że tylko w 2019 roku w Polsce ogłoszono około 50 „stref wolnych od LGBT”.
Petycja zdeponowana … w skrzynce pocztowej
Amnesty domaga się wycofania apelacji prokuratury. O to postuluje w petycji, którą podpisało prawie 45 tysięcy osób z całej Holandii.
„Niestety drzwi ambasady pozostały dla nas zamknięte. Ambasadora nie było ponoć w ambasadzie, a pracownik ambasady odpowiedzialny za ochronę nie zezwolił, by petycję wręczyć innemu pracownikowi ambasady” – wyjaśnia rzeczniczka Amnesty Katty Sherrif.
I dodaje: „Ostatecznie petycję pozostawiliśmy w skrzynce pocztowej zawieszonej na ogrodzeniu ambasady”.