Na zdj. Scheveningen po zachodzie słońca/Edi Nugraha z Pixabay

Była to spektakularna akcja ratunkowa. U brzegu Morza Północnego, w Schevenignen – nadmorskim kurorcie Hagi. Niesamowity widok – kłęby piany o metrowej wysokości. Szukają 5 surferów, którzy nie wyszli z morza. Dlaczego zginęli? Przez „efekt capuccino”.

11 maja 2020 r. wiał bardzo silny wiatr, a przy tym świeciło słońce. To idealne warunki do surfingu na desce. 5 młodych, ale już doświadczonych w tym sporcie mężczyzn, wchodzi do wody.

Już z niej nie wyjdą. Wszystkich pochłonie morze. Zwłoki ostatniej ofiary tragedii – 23-letniego Mathijsa – zostaną wyrzucone na część pokrytego bazaltowymi blokami nabrzeża Noordelijk Havenhoofd dopiero trzy tygodnie później, bo 3 czerwca.

Co było przyczyną tak tragicznej śmierci 5 doświadczonych surferów?

Śmiertelny „efekt cappuccino”

Zdjęcia z prowadzonej przez służby ratownicze akcji poszukiwawczej ciał 5 surferów pokazują wysokie na metr kłęby piany, pokrywające morską wodę. To ta piana utrudniała, a czasami wręcz uniemożliwiała prowadzenie akcji.

Polecamy: Niderlandy: Liczba pacjentów z rakiem skóry wzrosła na niespotykaną skalę

To zjawisko, występujące na morskich wodach, zwane jest „efektem cappuccino”. Skąd się ono bierze?

Gigantyczne i pojawiające się nagle ilości piany to białko pochodzące ze szczątków martwych roślin morskich, w tym alg, śniętych ryb i produktów odpadowych wodorostów.

Przy porywistym wietrze i wzburzonym morzu woda traci swoje napięcie powierzchniowe, aerosole dzięki temu tworzą pęcherzyki powietrza. Bąbelki sklejają się ze sobą, a wraz z falami docierają do brzegu, gdzie zaczynają się kumulować w postaci piany.

Jak wygląda „efekt cappuccino”, pokazuje powyższy film. Beztroska kąpiących się wskazuje, że nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa.

Dotąd najczęściej o „efekcie cappuccino” słyszeliśmy w odniesieniu do wód oceanicznych, np. u wybrzeży Australii. Tym razem zjawisko pojawiło się na zimnym Morzu Północnym. I było przyczyną tragedii.

Doświadczenie nie dało rady żywiołowi

Gdy 11 maja do morza przy plaży w Scheveningen wchodzą Joost (30 l.), Sander (38 l.), Pim (24 l.), Max (22 l.) i Mathijs (23 l.), wieje bardzo silny wiatr – 7 stopni w skali Beauforta. Świeci piękne słońce.

Morze jest mocno wzburzone, fale wysokie. Na surfing w takich warunkach nie zdecyduje się nikt, kto w tym sporcie dopiero zaczyna. Chcąc pokonywać na desce te fale, potrzebne są duże umiejętności i doświadczenie.

Piątka młodych Holendrów to jednak nie nowicjusze. Wiedzą, jak zachować się w wodzie.

Gdy wchodzą do morza popołudniu, wiatr wieje z kierunku północno-wschodniego, równolegle do wybrzeża. Jednak pod wieczór wiatr skręca bardziej na północ.

Polecamy: Holandia: Dzieci chorują na astmę. Najgorzej w Randstad. Winne zanieczyszczone powietrze

Zmienia się także kierunek prądu morskiego. Pojawia się bardzo groźny prąd wsteczny.

Te okoliczności sprawiają, iż ogromne kłęby piany zaczynają się niezwykle szybko przemieszczać w obszarze między Noordelijk Havenhoofd a plażą Scheveningen.

„Efekt cappucciono” chwyta w pułapkę piątkę surfujących mężczyzn. Morze Północne już ich z niej nie wypuszcza.

Ustalenie przyczyny tej tragedii jest jednak bardzo ważne dla wszystkich, którzy są miłośnikami sportów wodnych. Pozwoli bowiem służbom meterologicznym i morskim opracować lepszy system ostrzegania przed niebezpieczeństwem, jaki niesie morski żywioł.