Zdj. Eveline de Bruin z Pixabay

Huczne obchody karnawału. Tak dotąd tłumaczono wyjątkowo wysoką liczbę chorych na COVID-19 w Brabancji. Teraz trop prowadzi do jakości powietrza w tej holenderskiej prowincji. We wschodniej Brabancji mieszka 2,5 mln ludzi, hodowanych jest 35 mln zwierząt. Amoniak cichym zabójcą?

Brabancja, a szczególnie wschodnia część tej prowincji, to obszar o największej liczbie zakażonych koronawirusem, u których rozwinęła się choroba COVID-19. Tu również, w stosunku do liczby populacji, występuje najwięcej zgonów nią spowodowanych.

Początkowo zakładano, iż przyczyną tego stanu są huczne obchody karnawału w tej prowincji. Wygląda na to, że to nie był główny powód.

Polecamy: „Żyję jak w transie. Robię wszystko, co w mojej mocy” – młody lekarz ze szpitala Bernhoven w epicentrum pandemii koronawirusa w Holandii. [Wywiad]

Teraz naukowcy skłaniają się do tezy, że tak wysoka zapadalność na COVID-19 ma związek z jakością powietrza w tej części Holandii.

Zaczęło się od świńskiej grypy

Wschodni region Brabancji (obszar Uden, na wschód od Eindhoven po Helmond), to najwyższa w Holandii koncentracja hodowli świń, krów, owiec i kóz. Ogółem na przemysłowych fermach jest ich tutaj około 35 mln sztuk. A to wszystko na niewielkim powierzchniowo terenie.

W 1997 r. wybuchła na świecie epidemia tzw. świńskiej grypy (nid. Q-koorts) – choroby wirusowej, która przechodzi ze zwierząt na ludzi. Wirus dotarł do Holandii w 2007 r. i pozostał tu aż do 2011 r.

Szybko okazało się, że główne źródło zakażeń ludzi występowało w Niderlandach właśnie na obszarze wschodniej Brabancji. Wirus przenosił się na ludzi z kóz i owiec, których miliony jest hodowanych w tej prowincji. Takie informacje znajdujemy na stronie RIVM.

Do tej pory ludzie, którzy przeszli zakażenie wirusem świńskiej grypy, cierpią na dolegliwości związane z płucami i układem oddechowym. Często też uskarżają się na chroniczne zmęczenie.

I tym tropem poszli teraz holenderscy naukowcy. Ich wnioski opublikowały właśnie dwie gazety – „Trouw” i „Algemeen Dagblad” (AD).

Nie karnawał był przyczyną

Jak czytamy na łamach „Trouw”, pierwszy pacjent zakażony koronawirusem pojawił się w Tilburgu. Potem szybko dołączyła Breda. Przypuszczano, że to wskutek tradycji hucznego obchodzenia karnawału wirus tak gwałtownie się rozprzestrzenił w Brabancji.

Wkrótce jednak ognisko infekcji przeniosło się na wschód prowincji oraz do północnej części Limburgii, gdzie również jest wielka liczba ferm hodujących zwierzęta.

Polecamy: Holandia: Infekcja koronawirusem na 2 fermach norek w Brabancji. Zagrożenie dla zdrowia publicznego?

Co dziwne, mimo wielkich karnawałowych uroczystości np. w dużym Maastricht, Den Bosch czy Tilburgu liczba zakażonych, hospitalizowanych i zmarłych z powodu koronawirusa nie jest tak wysoka, jak na terenie wschodniej Brabancji.

Holenderscy naukowcy rozpoczęli właśnie badania próbek krwi u osób, które z powodu COVID-19 trafiły na oddziały intensywnej terapii. W Brabancji dodatkowo sprawdza się, czy we krwi ozdrowieńców znajdują się również przeciwciała do wirusa świńskiej grypy.

Wyniki poznamy za kilka tygodni. Jeśli te przeciwciała się pojawią, może to oznaczać, że podatność na koronawirusa wynika ze słabszej kondycji układu oddechowego (zwłaszcza płuc) mieszkańców Brabancji. Tylko, co jest tego stanu przyczyną?

Zanieczyszczenie powietrza pyłem zawieszonym

Pył zawieszony to występujące w powietrzu mikrocząsteczki, które ze względu na swój rozmiar, wraz z wdychanym powietrzem, dostają się do układu oddechowego człowieka i jego płuc.

Polecamy: Koronakryzys w Holandii: Rząd nie chce masek. Do dentysty po 21 kwietnia?

Co składa się na pył zawieszony we wschodniej części Brabancji? Azot, amoniak i kombinacja tych czynników.

Pochodzą one nie tylko zresztą z przemysłowych hodowli zwierząt, ale także z innych źródeł. W tej prowincji koncentruje się holenderski przemysł i ciężki transport.

Podobne wyniki w Holandii, Włoszech, Niemczech

Jak pisze AD, niedawno opublikowano raport Banku Światowego i Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie (Vrije Universiteit van Amsterdam). Jego wnioski przynoszą nowe ustalenia dotyczące zakażeń koronawirusem.

Badacze stwierdzili, że w Holandii istnieje silny związek między zapadalnością na COVID-19, a ilością pyłu zawieszonego w powietrzu.

Kiedy jego stężenie na danym obszarze wzrasta o 20 proc., to liczba zakażonych prawie się podwaja.

Czy koronawirus ma zdolność „przyklejania się” do mikrocząsteczek pyłu zawieszonego i wraz z nimi szybciej trafia do ludzkich płuc? To jedna z tez badaczy.

Co więcej, AD pisze, że wyniki badań w Holandii pokrywają się z tymi, które prowadzono w innych krajach.

Lombardia we Włoszech to region z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w tym kraju. W Niemczech epidemia szczególnie mocno dotknęła uprzemysłowiony obszar Zagłębia Ruhry i okolice Monachium – stolicę przemysłu motoryzacyjnego.

Coraz wyraźniej widać, że istnieje związek pomiędzy jakością powietrza a natężeniem epidemii koronawirusa. Jest on znacznie silniejszy niż sama gęstość zaludnienia, co podejrzewano do tej pory.

Trzeba to do końca wyjaśnić

Lidwien Smit – epidemiolog z Uniwersytetu w Utrechcie, na łamach gazety „Trouw” tak komentuje dotychczasowe badania:

„Na ostateczne wnioski jeszcze za wcześnie, bo wciąż mało wiemy o chorobie COVID-19, ale musimy iść tropem powiązań zanieczyszczenia powietrza z nasileniem występowania zakażeń.

Zanieczyszczenie powietrza w Brabancji wschodniej, gdzie występują masowe hodowle zwierząt, jest wyższe niż w zachodniej części prowincji.

I na wschodzie też jest więcej zgonów z powodu koronawirusa.

Pomimo faktu, że zwierzęta hodowlane same nie przenoszą wirusa, to mogą się one pośrednio przyczyniać do jego dystrybucji. Musimy to do końca wyjaśnić” – czytamy w „Trouw”.