Spacer w błocie po dnie morza? Coś takiego znajdziecie w Holandii. Koniecznie spróbujcie. Wędrówka po dnie Morza Wattowego nie jest niebezpieczna, ale fascynująca. Im dłuższa trasa, tym większe wyzwanie dla waszej fizycznej kondycji.
Holendrzy mówią o nim, że to morze, ale nie do końca. Waddenzee, polska nazwa – Morze Wattowe (czasem też: Morze Wattów), to unikat przyrodniczy znajdujący się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, obejmujący powierzchnię prawie 15.000 km kw. Rozciąga się pomiędzy lądem stałym a łańcuchem Wysp Fryzyjskich.
Polecamy artykuły z kategorii Wolny czas
Pojawia się i znika
Na czym polega fenomen tego obszaru? Na wattach (skąd nazwa), zwanych też osuchami, czyli terenach odsłanianych podczas odpływu i zalewanych w okresie przypływu.
Morze Wattowe ma głębokość jednego metra, miejscami nawet trzech metrów, ale tylko podczas przypływów, czyli dwa razy na dobę. Z tą samą częstotliwością następują odpływy, a wówczas akwen zamienia się w słone błoto i mokry piasek.
Tę unikalną właściwość wykorzystali Fryzowie i wymyślili wadlopen – spacery po dnie morza będące wielką atrakcją turystyczną tego regionu.
Wraki statków, rośliny, zwierzęta
Nawet podczas przypływów głębokość Morza Wattowego jest bardzo mała, a silne wiatry wieją tam przez cały rok. Żeglowanie w tym miejscu było niesamowicie trudne. Jeden silniejszy podmuch czy fałszywe wychylenie steru i już się wpadało na mieliznę. Marynarze opuszczali łajbę ratując swoje życie, a wrak coraz głębiej się zapadał.
Polecamy: Kröller-Müller Museum i Panorama Mesdag – unikaty, które trzeba zobaczyć
Wędrując po wattowskich błotach będziecie mieli okazję zobaczyć wraki zatopionych statków – od sprzed wieków do całkiem współczesnych. Wśród nich jest brytyjski „Lutine”, który w 1799 roku zatonął koło wyspy Vlieland z ładunkiem złota. Dzisiaj do żeglugi po Morzu Wattowym wykorzystuje się statki specjalnej konstrukcji, o minimalnym zanurzeniu.
Błoto i słony piasek żyją i to intensywnie. Podczas wędrówki zobaczycie małże, ślimaki, stawonogi i wszystkie inne stworzenia, które upodobały sobie takie środowisko. Przez cały rok jest tu także niezwykłe bogactwo gatunków ptaków. Tu, na fryzyjskich morskich bagnach, zimują m. in. polskie czajki i brodźce. Oprócz zwierząt, zobaczycie tu również wiele gatunków roślin wodnych.
Brodzenie z przewodnikiem
Na taki niezwykły spacer nie należy wybierać się samodzielnie, ale zawsze z licencjonowanym przewodnikiem! W miejscu zbiórki można wypożyczyć specjalne buty do chodzenia po błocie, bo takie zwykłe nie wytrzymają trudów przejścia.
Ten film przedstawia jedną z trudniejszych tras, ale dobrze pokazuje, co nas czeka podczas wędrówki. Źródło: YouTube
Warto pamiętać, że to spacer po bardzo śliskim podłożu, trzeba więc wcześniej zabezpieczyć smartfony, aparaty fotograficzne i wszelki sprzęt, który mógłby ulec zniszczeniu w zetknięciu z błotem.
Wędrówka trwa od 2-3 godzin i kilku kilometrów do 5-6 godzin. Wszystko zależy od kondycji i zainteresowań wybierających się na taki spacer. Długość trasy i czas trwania przejścia określa także cenę takiej wycieczki.
Wyruszyć można z kilku punktów na wybrzeżu Fryzji, z Pieterburen, Ameland, Engelsmanplat, Eilanderbult, Pinkegat, Schiermonnikoog, Terschelling, Texel i Simonzand i wielu innych.
Wszelkie niezbędne informacje o spacerach po błotnistym dnie Morza Wattowego znajdziecie pod tym linkiem
Fot. Pixabay