Pozar budynku fot. Pixabay

Życie bywa okrutne. Jeszcze tydzień temu dwójka młodych Polaków z Velddriel pod Den Bosch cieszyła się narodzinami pierwszego dziecka, a w minioną niedzielę w pożarze Patrycja i Sylwester stracili cały dobytek i dach nad głową. Synkowi Tymoteuszowi na całe szczęście nic się nie stało.

W potrzebie Patrycję i Sylwestra wspiera Gosia van der Kammen. „To moi klienci. Stracili wszystko i teraz potrzebują mieszkania na stały pobyt. Obydwoje tutaj pracują” – mówi portalowi Polonia.nl. Gosia Van der Kammen prowadzi w pobliskim Maasdriel oddział firmy Adviespol.

Poszkodowani mają już tymczasowy dach nad głową, w kwaterze prywatnej, ale na jak długo? „Lokalna fundacja Stichting Help Elkaar Maasdriel organizuje zbiórkę odzieży dla poszkodowanej polskiej rodziny” – mówi Gosia van der Kammen.

Gminna komisja ds. mieszkalnictwa odmawia jak na razie udostępnienia zastępczego lokum, twierdząc, że para nie jest zarejestrowana na gminnej liście poszukujących mieszkań socjalnych. Zdaniem gminy, w pierwszej kolejności odpowiedzialność ponosi  wynajmujący lokal.

Partycja i Sylwester mają podwójnego pecha.

Teraz się okazało, że wynajmowali pomieszczenie (wraz z innymi osobami) od Holendra, w którego budynku mieszkalnym po pożarze znaleziono dwie plantacje konopi. Holender został po jednym dniu wypuszczony z aresztu, gdzie przebywał jako podejrzany a całą sprawą zajmuje się holenderska prokuratura. Do pożaru doszło w minioną niedzielę.

fot. Pixabay