Przygotowany przez dwójkę polskich aktorów-emigrantów spektakl „6.10 to Eindhoven” jest seansem wglądu w polską duszę anno domini 2017. Momentami krzywym zwierciadłem. Emigracja to lustro. Przejrzyj się w nim – zapraszają nas Karolina Sokołowska i Wojtek Cecherz.

Na lotnisku dwójka Polaków i czerwona kanapa, czekają na powrotny samolot, ten 6.10 do Eindhoven. Wracają do Holandii, gdzie oboje są na emigracji – powiedzielibyśmy kiedyś.

Dziś w XXI wieku, w Europie bez granic, mówimy – przeprowadzili się do innego państwa UE i żyją w Amsterdamie od dobrych kilku lat. Prowadzą zaciekły dialog, a także, czasami błyskotliwy monolog. Bo ta ich dusza jakby zniewolona była.

Ona: „No powiedz mi, po co mam tam wracać? Jeśli znasz powody, to dawaj, podziel się.”

Już się pogodzili z tym, że nie będą pracować w swoim zawodzie. Ważne, że teraz zarabiają przyzwoicie i nie muszą pożyczać na rachunki. Już się przyzwyczaili, że w Holandii wszystko poukładane, bogatsze, jak po sznurku. Śmigają na rowerach bez stresu. Już nawet zaakceptowali ten klimat, w którym, wedle statystyk, średnio dziennie pada przez 100 minut.

Karolina Sokołowska (Ona) i Wojtek Cecherz (On) stawiają przed widzami (i przed sobą) lustro i zapraszają: przejrzyjcie się w nim. Co widzicie?

Sporo widzimy. Oj, sporo. Góra-dół. Góra-dół. Polska, z Polską, dla Polski. „ (…) z tymi wszystkimi poetami, pisarzami, rynkiem krakowskim, matką boską częstochowską, facetem (generałem) w okularach, elektrykiem z wąsem, i z oknem na franciszkańskiej i z deszczem na brackiej, (…) czterema pancernymi, i kantorem z dolarami i kantorem Tadeuszem, i (Chopinem francuzem) i Paderewskim Janem, i z Kasztanką, i Marylą Rodowicz, i z Bońkiem i Lato, a lato było piękne tego roku (…).”

I brakiem kasy do pierwszego. Znasz to? Ja tak. I bieganina – zdobyć pieniądze. Jeszcze jedno zlecenie. Spektakle grane w piwnicy. Chaos. Spięcia. Napięcia. Samotna matka? W Polsce? Zapomnij, człowieku.

W tym lustrze, które On i Ona trzymają, pojawiamy się my – emigranci. Emigracja to lustro. Tu się dopiero o sobie dowiadujesz. Czasem więcej, niżbyś chciał.

Żegnasz się ze złudzeniami. Witasz z pokorą. Dyplomy odwieszasz na kołek i idziesz do pracy jako kelnerka (Ona), albo na poczcie (On). Albo robisz cokolwiek, ale płacą ci tyle, że żółć zalewa cię nieco mniej, niż w Polsce, gdzie mogłeś powiewać dyplomem i pustym portfelem.

Ona: „Oj, prześladowani jesteśmy, oj prześladowani”

I te salwy śmiechu wybuchające na widowni raz po raz, gdy lustro zamienia się w krzywe zwierciadło.

W ojczyźnie co rusz donoszą, że jakiś nasz rodak gdzieś na emigracji został obrażony, że ktoś na niego: głupi – powiedział! (…) My, kurwa, nie pozwolimy, żeby z nas się śmiano. Nas trzeba szanować.

Mija czas. Następuje dostosowanie, przyzwyczajenie, dopasowanie.

Gdy jednak ze sceny padają słowa: „I wtedy wiem, że ja nie jestem ich i pewnie ich nigdy nie będę, i nie jestem też już polski i w ojczyźnie traktują mnie inaczej, niby domownika, ale obcego, (…). Jesteś niczyj, gdzieś pomiędzy, „tussendoor” – na widowni zalega absolutna cisza. Tak głęboka, że sens tych słów wwierca się głęboko w serce.

Ona: „Poza tym w tym kraju, nie wiem zupełnie czemu, wiatr nigdy w plecy nie wieje. Zawsze prosto w ryj.”

„6.10 to Eindhoven” to dla widza nie-Polaka sztuka o polskiej tożsamości. To również ciekawe doświadczenie dla samych Holendrów (tłumaczenie tekstu na niderlandzki wyświetlane jest na ekranie u góry sceny). Krok do zrozumienia tych naszych humorów, tej inności.

Sztuka pisana emocjami. Emigracja to lustro nie tylko dla emigrantów. Bo ich doświadczenia także wzbogacają samych gospodarzy o refleksje dotyczące ich natury w zderzeniu ze słowiańską, polską dusza, a także o uczucia targające imigrantami we współczesnej Holandii. Przedstawienie jest uniwersalnym „lustrem” dla nas wszystkich.

Jeśli tylko macie okazję zobaczyć gdzieś ten spektakl, nie przegapcie go. Najbliższa okazja 9 lutego w Badhuistheater w Amsterdamie. To ważna, fantastyczna sztuka. Jej twórcom– wielkie chapeau bas.

Cytaty pochodzą ze spektaklu.

Fot. Hubert Hanusiak

„6.10 do Eindhoven – scenariusz, reżyseria i wykonanie: Karolina Sokołowska i Wojtek Cecherz. Premiera odbyła się 26 listopada 2017 r. w Laaktheater w Hadze.