Spędziła Sylwestra 70 metrów nad ziemią, nad Utrechtem. Wpierw półgodzinny koncert sylwestrowy, a tuż przed północą wysłała w świat muzyczne życzenia noworoczne. Jest carillonistką, gra na największych dzwonach Holandii, w najsłynniejszej wieży Niderlandów. „Polska dama na wieży Dom w Utrechcie” – tak o Małgosi Fiebig pisała jedna z holenderskich gazet.

 

Małgorzata Bos-Karczewska: Od kilku lat Sylwestra spędzasz w chmurach, w wieży katedry Dom w Utrechcie. Najpierw raczysz mieszkańców miasta półgodzinnym koncertem sylwestrowym. Co wyjątkowego wczoraj zagrałaś?

Małgosia Fiebig: – Co roku gram walce Straussa. Odkąd pamiętam w Nowy Rok oglądałam z rodzicami transmisję koncertu noworocznego z Wiednia, to taka nasza rodzinna tradycja noworoczna. Wciąż jestem pod wrażeniem niezwykłych interpretacji utworów Straussów.

W programie moich sylwestrowych koncertów nie może więc zabraknąć tych kompozycji. Wczoraj na zakończenie koncertu zagrałam jeszcze piosenkę Happy New Year ABBY.

O północy zainaugurowałaś w Utrechcie Nowy Rok, wybijając na największym dzwonie carillonowym godzinę 12-stą.  Jak wtedy się czułaś?

– Mój sylwestrowy koncert muszę zawsze zakończyć na czas, na chwilę przed północą, aby zdążyć dwunastoma uderzeniami oznajmić przyjście Nowego Roku. To było faktycznie niesamowite uczucie oznajmić miastu Utrecht i zgromadzonym pod wieżą słuchaczom nadejście 2018 roku!

Wczoraj w Sylwestra miałaś wyjątkowych słuchaczy. Rodzice z Gdańska, są dumni z córki?

– Tak, na wieży towarzyszyli mi rodzice. Co roku przylatują do Holandii, aby razem powitać Nowy Rok. To dla nich niezwykłe przeżycie.

 Co jest najtrudniejsze w zawodzie carillonisty?

– Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć… Ten zawód, tak jak zawód każdego muzyka, wiąże się z wielogodzinnym, codziennym ćwiczeniem. Na szczęście mam w domu instrument do ćwiczenia, nie muszę codziennie zamęczać mieszkańców Utrechtu wprawkami.

W sezonie letnim gram co najmniej sześć koncertów tygodniowo. To wymaga opanowania ogromnego repertuaru i ciągłego poszukiwania nowych utworów i inspiracji.

Ale miejski carillonista, po niderlandzku stadsbeiaardier, to nie tylko muzyk (Małgosia pełni ten zawód w Utrechcie i Nijmegen od 2011 r. – przyp. MBK). Trzeba niejednokrotnie wykazać się umiejętnościami menadżerskimi, inżynieryjnymi, dyrektora kreatywnego, przewodnika turystycznego, promotora sztuki carillonowej.To bardzo złożony i fascynujący zawód!

 Carillonista gra jak pianista rękoma czy również nogami jak organista?

– Gra na klawiaturze, która trochę przypomina klawiaturę fortepianu, ale zamiast klawiszy ma „kołki”. Gra się na nich pięściami a nie palcami. Na klawiaturze pedałowej gra się nogami, tak jak na organach.

Grasz w Utrechcie w południe w każdy weekend. Czy na wieżę musisz wchodzić czy jest winda?

– Na wieży Domtoren gram koncerty w każdy piątek o godz. 12.30 (od kwietnia do końca listopada) i w każdą sobotę o godz. 11.00-stej. Aby dostać się do instrumentu muszę pokonać 366 stopni. Na wieży nie ma niestety windy.

Zdobyłaś już sławę grając na carillonie katedry Dom melodię Dawida Bowie „Space Oddity”, by oddać cześć zmarłemu w styczniu 2016 r. artyście. Film wideo obejrzało na Facebooku w ciągu tylko kilku dni 1,5 mln osób! Byłaś tym chyba kompletnie zaskoczona? Do czego to cię zainspirowało?

– To było rzeczywiście wielkie zaskoczenie. Nie zdarzyło się jeszcze, aby nagranie carillonu miało tyle wyświetleń! To wydarzenie uświadomiło mi, jak wielki wpływ ma muzyka –  w tym wypadku muzyka carillonu – na ludzi na całym świecie.

Jest również kompozytorką? Adaptujesz współczesne melodie jak np. z filmu Star Wars. Nad czym obecnie pracujesz?

– Nie komponuję muzyki. Aranżuję natomiast wiele utworów na carillon.

W tej chwili zajmuję się kompletowaniem i opracowywaniem repertuaru moich czterech koncertów w ramach Festiwalu Dawnej Muzyki w Utrechcie (Festival Oude Muziek), który co roku odbywa się na przełomie sierpnia i września. Przygotowania do tego festiwalu zajmują mi corocznie bardzo dużo czasu.

Bardzo często wykonuję znane utwory z repertuaru muzyki popularnej i filmowej. Zwykle wykonuję te utwory z nut przeznaczonych na fortepian.

Co w minionym roku przyniosło ci najwięcej satysfakcji?

– W lipcu, w Barcelonie prezentowałam kandydaturę Utrechtu jako organizatora Światowego Kongresu Carillonowego w 2023 roku. Udało się! Jury wybrało Utrecht na organizatora kongresu!

Za 6 lat miasto przez tydzień będzie gościć carillonistów z całego świata. Będą się odbywać koncerty, warsztaty i wykłady. To będzie mega wydarzenie.

Nasze gratulacje! A jakie plany koncertowe masz w tym roku?

– Rok 2018 będzie bardzo ciekawy pod względem koncertów. W marcu będę brała udział w festiwalu carillonowym w Canberze w Australii. Bardzo się cieszę, będzie to moja pierwsza wizyta na tym kontynencie.

31 marca będę grać koncert na Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku, w ramach Festiwalu Actus Humanus. Zawsze z wielką przyjemnością gram w moim rodzinnym mieście!

Życzymy w Nowym Roku samych sukcesów i wspaniałych słuchaczy!

fot. Lin Woldendorp

Małgosia Fiebig (1975) – absolwentka Akademii Muzycznej im. S. Moniuszki w Gdańsku, Wydziału Instrumentalnego w klasie Organów oraz Wydziału Dyrygentury Chóralnej.
W latach 1999 – 2004 była miejską carillonistką w Gdańsku na wieży kościoła Św. Katarzyny i wieży Ratusza Głównego Miasta.
Mieszka w Holandii od 2004 r. W 2007 r. skończyła studia w holenderskiej Szkole Carillonowej w Amersfoort. Jest miejską carillonistką w Utrechcie i Nijmegen od 2011 r. Koncertuje cotygodniowo na trzech instrumentach w Utrechcie –  na wieżach Dom, kościoła Św. Mikołaja i Torenpleinkerk w Vleuten oraz w Nijmegen na wieży Stevenskerk.