Gdy przemierzasz malutkie Niderlandy, to widzisz wielkie obszary upraw rolniczych, ale ani jednego rolnika. Dziwne, bo Holandia to rolniczy gigant! Drugi po Stanach Zjednoczonych światowy eksporter żywności, a kraj ten jest przecież aż 270 razy mniejszy. Zapytacie, jak to możliwe?

Cud? Nie. To innowacje, czyli współpraca nauki z biznesem.

Holender na polu występuje z rzadka, obecnie coraz częściej zarządza swoim polem z domu, zza panelu obsługującego drona, który z powietrza monitoruje skład gleby i jej wilgotność.

Współpraca naukowców z biznesem jest podstawa sukcesu holenderskiego agrobiznesu. Bo to w laboratoriach wymyśla się, co by tu ulepszyć i unowocześnić w rolnictwie, a wszystko zgodnie ze światowymi trendami rynkowymi.

Centrum innowacji agrobiznesu w Holandii jest Food Valley, czyli Dolina Żywności nazwana na wzór Doliny Krzemowej w Kalifornii. Znajduje się przy Uniwersytecie Wageningen (WUR), nieopodal Utrechtu.

Roboty do szparagów

Pod okiem naukowców z Wageningen na trzech plantacjach w Brabancji i Limburgii prowadzone są obecnie testy specjalnego robota do zbioru szparagów, wynalazku holenderskiej firmy Cerescon.

Właścicieli pól uprawnych szparagów w Holandii, którzy obecnie zatrudniają sezonowych pracowników z Polski i Rumunii przy zbiorach, czeka rewolucja robotyzacji. O tym pisaliśmy tutaj

Szklarniowy high-tech

Sałata (i inne liściaste), pomidory, cebula, ziemniaki – myślisz, że Holender po prostu sadzi je do gleby i czeka, aż urosną? Otóż nie! On je sadzi w ogromnych szklarniach oświetlonych światłem LED (sterowanym przez 24 godziny na dobę), a zamiast zwykłej ziemi położy bazaltowo-kredową włókninę oraz zużyje odpady rybne zamiast pestycydów. I jeszcze coś – te rośliny jednocześnie uzdatnią wodę dla ryb.

A holenderskie szklarnie to nic innego jak zakłady high-tech wyposażone w nowoczesne technologie, systemy komputerowego sterowania i kontroli klimatu. Są w pełni zautomatyzowane.

Jeśli więc zobaczysz gdzieś, podczas wędrówki po Holandii, świecące na niebiesko, aż po horyzont szklane dachy (np. na obszarze 175 hektarów), wiedz, że to nie lądowisko UFO, ale Holender, który w ten sposób uprawia pomidory czy paprykę.

Samoczynna dojarka, zdolna wydoić mleko ze 150 krów jednocześnie? Proszę bardzo, Holender potrafi. Pasikoniki i inne owady zamiast karmy dla zwierząt? Czemu nie, jak najbardziej!  Ziarna zbóż, które dają plon nawet na terenach dotkniętych suszą? Naukowcy z Wageningen już takie wymyślili.

Naukowcy powiedzieli jak to zrobić, a holenderscy farmerzy po prostu zrobili.

Klient najważniejszy

Tak łatwo nie jest. Współpraca nauki z biznesem (sektor ogrodnictwa) kwitnie np. w Delphy Improvement Centre w Bleiswijk pod Hagą. Do testowania nowych odmian pomidorów, melonów, truskawek itp. zaprasza się okolicznych mieszkańców, do tzw. panelu smakowego, by ocenić nowy produkt w warunkach laboratoryjnych. Bo klient ma ostatecznie głos decydujący.

Znasz holenderską zasadę: „Afspraak is asfpraak” (umowa to umowa)?

20 lat temu Holendrzy postanowili tak: będziemy produkować dwa razy więcej, ale zużyjemy o połowę mniej wody, prądu, chemikaliów itd. Dzisiaj  mówisz im – sprawdzam. I już wiesz, że dali radę.

I tak mały kraj, o wymiarze znaczka pocztowego, stał się rolniczym gigantem. Gefeliciteerd! Gratulacje.