(…) jeśli chodzi o politykę zagraniczną, ale jednocześnie
niezagraniczną, bo rzecz dotyczy Polaków, kwestia ostatnia, ale na
pewno nie ostatnia, jeśli chodzi o znaczenie. My musimy dokonać
przełomu, jeżeli chodzi o nasze stosunki z Polonią.
To jest zasób, różnego rodzaju. Nie wiem, czy ktoś, kto powiedział
to w tej chwili na ławach poselskich, mówił to ironicznie, czy nie
ironicznie, ale nie ma w tym naprawdę niczego śmiesznego. To jest
wielki zasób. Miliony Polaków, w tym także i takich, którzy mają dobrą,
albo nawet bardzo dobrą pozycję społeczną, mieszka poza naszymi
granicami. Są wśród nich i tacy, którzy byliby gotowi tu wrócić,
wnosząc wiele wiedzy, wiele kwalifikacji, które w Polsce są rzadkie.
Ale oczywiście ogromna większość będzie tam pozostawała, ja oczywiście
nie mówię o tych nowych emigrantach, tu chcemy, żeby wracali, ale może
być z nami w stałym kontakcie, może umacniać nasze pozycje, może wiele
wnosić, ale potrzebuje sygnału, wyraźnego, jednoznacznego sygnału. Nie
tylko na poziomie przemówień premiera, prezydenta, czy ministra spraw
zagranicznych, czy marszałka Sejmu, tylko na poziomie realnej
działalności. Bo to właśnie z tą realną działalnością, często w
konsulatach, jest bardzo, ale to bardzo niedobrze. Tam często są
skanseny PRL-u i musimy to zmienić. (…)
Zródło: Wspólnota Polska