O przyjęciu lub odrzuceniu europejskiej konstytucji może
rozstrzygnąć milion Francuzów polskiego pochodzenia. Czy w
niedzielnym referendum większość z nich będzie głosować „za”, czy
„przeciw”? Wątpliwości nie mają szef paryskiej „Kultury” Henryk
Giedroyc czy właścicielka firmy kosmetycznej Sisley, księżna d’Ornano
de domo Potocka. Elita Polonii raczej poprze traktat. Ale o wiele
więcej jest emigrantów z Polski lub ich potomków, którym nad Sekwaną aż
tak dobrze się nie wiedzie. A ci przeważnie żywią wobec integracji
europejskiej więcej obaw niż entuzjazmu. I raczej powiedzą „nie”
konstytucji – pisze „Rzeczpospolita”.

Polacy we Francji dzielą się na trzy grupy. Potomkowie Wielkiej
Emigracji z lat 30. XIX wieku to często przedstawiciele
najznakomitszych polskich rodów magnackich, powiązani z bogatą
francuską burżuazją. Około 600 tysięcy Francuzów ma za przodków
górników, hutników i robotników, którzy przyjechali z Polski po
pierwszej wojnie światowej i osiedlili się głównie we francuskim
Nordzie. Emigracyjna fala „Solidarności” pojawiła się we Francji 50 lat
później i była dwa razy mniej liczna. To głównie inteligenci
mieszkający w rejonie Paryża, którzy we Francji odnieśli sukces. – Ci,
którym się nie powiodło, po prostu wrócili do kraju – mówi jeden z
nich, Wojciech Sikora.

Zamek Montresor (mój skarb) w Dolinie Loary stał się własnością
Potockich w 1849 roku. Nigdy nie przestano tu mówić po polsku. Dziś dba
o to księżna Maria Rey, potomkini słynnego pisarza. – Uważa, że
konstytucja jest potrzebna, aby Europa była „prężna, zwarta, gotowa” i
mogła, w razie potrzeby, nieść pomoc Polsce. Bo ona nigdy nie przestała
myśleć pod kątem interesów Polski – mówi o swojej kuzynce mieszkająca w
Paryżu Viviane Rey.

Francuscy wieśniacy żyjący wokół zamku nie podzielają poglądów
księżnej. Spór o konstytucję między „wsią” i „zamkiem” okazał się tak
barwny, że zainteresował się nim czołowy francuski tygodnik „Paris
Match”.

Księżną Rey popiera natomiast Henryk Giedroyc, od śmierci brata
Jerzego szef „Kultury” w podparyskim Maisons-Laffitte. – Mam
obywatelstwo brytyjskie. Nie mogę głosować. Ale gdybym mógł, poparłbym
konstytucję. Jakie jest inne wyjście? Jeśli Europa zacznie wierzgać,
nie przetrwa w dzisiejszym świecie. To samo sądzi księżna Isabelle
d’Ornano (z domu Potocka z linii łańcuckiej), której dziadkiem był
książę Janusz Radziwiłł.

– Przyjęcie Polski do Unii to był akt sprawiedliwości dziejowej po
tylu wiekach obrony przez Polaków przedmurza chrześcijaństwa. Teraz nie
można tej nagrody podważać, osłabiając Unię – uważa. Choć właścicielka
Sisleya wyjechała z Polski, mając dwa lata, pozostaje wierna „staremu
krajowi”. – Polacy już tacy są – uważa.

Z perspektywy Henin-Beaumont, mieściny na północy Francji, która do
dziś nie może się otrząsnąć po zamknięciu ostatnich kopalń, sprawy
wyglądają zupełnie inaczej. A w tym regionie potomków polskich górników
jest pół miliona, co ósmy mieszkaniec francuskiego Nordu.

– Choć to już trzecie, czwarte pokolenie, ci ludzie czują się
związani z Polską. Jest tu przeszło 250 organizacji polonijnych, wiele
polskich restauracji i klubów. Ale kiedy przychodzi do spraw życiowych,
górę biorą powszechne we Francji obawy. Czyli strach przed polskim
hydraulikiem, który za grosze podejmie się każdej pracy i wysadzi z
siodła Francuza – mówi Edmond Oszczak, jeden z czołowych działaczy
tutejszej Polonii.

On sam będzie głosował na „tak”, ale co do swoich polskich sąsiadów
jest pesymistą. – Wielu potomków Polaków głosowało tu na Front
Narodowy, argumentując, że oni przynajmniej zrobią porządek. W naszej
okolicy nie widziałem ani jednego plakatu wzywającego do głosowania na
„tak”. Same na „nie”.

Na rzecz poparcia konstytucji niekoniecznie działa też Kościół,
instytucja cementująca francuską Polonię. – Zachowujemy w tej sprawie
daleko idącą wstrzemięźliwość – zarzeka się ks. Henryk Szulborski,
wicerektor Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu. – Sam opowiadam się za
renegocjacją konstytucji. Tak, by znalazło się w niej odwołanie do
chrześcijańskich korzeni Europy – przyznaje.

Nawet inteligencja polonijna z „Solidarności” nie stoi murem za
konstytucją. Wojciech Sikora, który mieszka we Francji od 1982 roku i
pracuje w „Kulturze”, jeszcze nie podjął decyzji, jak będzie głosować.
– Wielu z nas przeżywa konflikt lojalności wobec Polski i Francji. Ta
konstytucja była pisana pod dyktando francuskich interesów. Polska
pozycja w Europie na tym nie zyska – twierdzi. Wątpliwości jego zdaniem
nie rozwiała wizyta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, na którego
apel do Polonii o głosowanie na „tak” bardzo liczył Jacques Chirac. –
To nie jest człowiek, którego szanujemy – mówi Sikora.

Różnice zdań w sprawie unijnego traktatu okazały się tak głębokie,
że władze Federacji Polonii Francuskiej zrezygnowały z opowiedzenia się
po którejkolwiek stronie.

– Coraz mniej ludzi uświadamia sobie, że dzięki integracji Europa
stała się obszarem wyjątkowej pomyślności – martwi się Piotr Moszyński,
sekretarz organizacji dziennikarzy sekcji polskiej Radia France
Internationale.

JĘDRZEJ BIELECKI, 26.05.2005
www.rzeczpospolita.pl