Często nie znają żadnego języka obcego. Żyją w zamkniętej społeczności. Popadają w długi. I od nich uciekają. Wolą nie widzieć i nie wiedzieć. Rośnie problem zadłużonych Polaków w Holandii.

ED.nl – regionalny portal internetowy, publikujący informacje z prowincji Brabant i Zuit-Oost Nederland, przyjrzał się temu problemowi w Helmond, gdzie 1 stycznia 2017 r. zarejestrowanych w gminie było 3.110 Polaków. Sprawa nie jest jednak tylko lokalna.

Jaka skala?

Dwie agencje, które udzielają wszechstronnej pomocy naszym rodakom w Helmond, zgodnie twierdzą, że w tej społeczności od 3 lat rośnie liczba osób zadłużonych i wpadających z tego powodu w niemałe kłopoty.

Ile ich dokładnie jest? Nikt nie wie. Administracja gminna zajmuje się co najmniej kilkudziesięcioma osobami. To jednak wierzchołek góry lodowej, bo ustawa o ochronie danych osobowych pozwala przetwarzać informacje dotyczące tylko tych ludzi, którzy uczestniczą w programie pomocy spłaty długów. A to niewielki odsetek wszystkich, którzy z długami żyją.

Polska społeczność w Helmond jest grupą raczej zamkniętą, izolującą się od Holendrów. Dużym kłopotem jest to, iż wielu Polaków tutaj nie zna żadnego języka obcego, oprócz ojczystego. Pracują poprzez agencje pracy, często w rolnictwie i ogrodnictwie. Zdaniem tychże agencji, problem zadłużenia dotyka tylko niewielkiej części zatrudnionych.

Leger des Heils (Armia Zbawienia) ma jedynie sporadycznie do czynienia z naszymi rodakami, ale jak twiedzą jej przedstawiciele, ta organizacja jest znacznie lepiej znana Holendrom niż Polakom. Nasi rodacy wolą korzystać z pomocy agencji, najlepiej takich, w których pracują tłumacze pomagający pokonać barierę językową.

Nim zarobią już wydali

Kamila Pasieczek z biura doradczego w Helmond, w rozmowie z portalem ED.nl mówi tak: – Mam około stu stałych klientów z Polski. 30 proc. z nich boryka się z długami. Zauważyłam, że od 3 ostatnich lat ten odsetek, niestety, rośnie. To bardzo niepokojące.

Co gorsza, część z zadłużonych Polaków, którzy zaczęli korzystać z pomocy agencji, nagle przestaje się pokazywać, po prostu znikają. Nie ma ich. – Najczęściej nigdy już ich nie widzimy. Przestają płacić długi. Rachunki upychają w szufladach. Uważają, że to wszystko się jakoś samo rozejdzie po kościach – mówi Pasieczek.

Adam Zygmunt, przedstawiciel innej firmy doradczej w Helmond, pytany przez ED.nl o problem Polaków z długami, jest znacznie ostrzejszy w ocenie. – Jaka bariera językowa? To nonsens. Oni chcą po prostu drugiego samochodu, nowego laptopa, wyższego standardu życia. Chcą żyć, jak Holendrzy. Tyle tylko, że to w Holandii kosztuje.

Czy zadłużeniu można jakoś zaradzić? Bardzo prosto, twierdzi Zygmunt. – Nie wydawaj pieniędzy, zanim je zarobiłeś. Wtedy nie będziesz miał kłopotów z zapłaceniem za ubezpieczenie zdrowotne lub czynsz.

Wejść w spiralę długów jest bardzo łatwo. Wydostać się z tej pętli – już znacznie trudniej. Problem dotyczy nie tylko Brabancji i Helmond, ale wszystkich innych prowincji, gdzie mieszkają Polacy. Wysoki poziom życia Holendrów i chęć dorównania im mocno kusi. Czasem odbiera rozsądek. Bywa, iż kłopotem jest brak umiejętności kontrolowania wydatków i ich planowania. Pojawiają się problemy emocjonalne. Człowiek jest w pułapce.

Zajmij się długiem mimo lęku

Tymczasem wyjście jest, trzeba tylko przestać uciekać. Holenderskie gminy dysponują programami, które pomagają ludziom zadłużonym wyjść z problemów. Zaległości można nawet częściowo umorzyć. To wszystko jest prawnie uregulowane.

Sposoby na wyjście z długów to:

  • minnelijk traject – proces polubowny: gmina uzgadnia z wierzycielami zadłużonej osoby, że spłata długów zostaje rozłożona na raty (schuldbemmideling). Innym sposobem w tym samym procesie jest tzw. schuldsanering, w którym to gmina spłaca całe zadłużenie, niejako kredytując dłużnika. W tej sytuacji ma on tylko jeden dług – wobec gminy. W każdym z tych rozwiązań samorząd dysponuje dochodami dłużnika, wypłacając mu tylko tyle, ile jest niezbędne do życia. Najczęściej spłata odbywa się przez 36 miesięcy, a ewentualne pozostałe zaległości są po tym okresie umarzane.
  • WSNP – proces prawny: o spłacie długów decyduje sąd, do którego trafia sprawa dłużnika. Wniosek z prośbą o proces prawny należy samodzielnie złożyć do sądu. W przygotowaniu dokumentu pomaga gmina. W tym procesie dłużnik otrzymuje kuratora, który kontroluje spłatę długów i wydatków.

W każdej z form wyjścia z zadłużenia chodzi o to, żeby jak najwięcej spłacać, a jak najmniej wydawać. To może boleć, bo np. dłużnik będzie zmuszony sprzedać auto. Jeśli nie podporządkuje się zaleceniom, to należy liczyć się z przerwanie pomocy w wyjściu z kłopotów.

Każda forma wyjścia z długów jest trudna, ale również każda z nich lepsza od udawania, że nic się nie dzieje. Warto także pamiętać, że przed zagranicznymi długami nie ma ucieczki. Komornik znajdzie dłużnika także w Polsce, gdy ten opuści Holandię. Umowa o współpracy w tej sprawie, zawarta pomiędzy oboma krajami sprawia, że holenderskie długi mogą windykować polscy komornicy.

Fot. Pexels