Nasz komentarz: Polscy migranci zarobkowi na łasce holenderskiego pracodawcy
Skandaliczne warunki pracy Polaków w Limburgii. Strajk dzięki związkom FNV
Polacy przez lata przyjeżdżali do pracy sezonowej na plantację Van Gennip w Limburgii. Byli zatrudniani, przez agencję pracy tymczasowej w Sommeren, pracy standardowej tj. do zbioru truskawek, malin, szparagów i innych owoców oraz do ich pakowania i sortowania.
W pracy Polacy nie mieli przerw na odpoczynek, byli wyzyskiwani i poniżani. Mieszkali w baraku, w pokojach klitkach z łóżkami piętrowymi. 110 pracowników do dyspozycji miało 5 prysznicy i 4 toalety.
Wszystko potulnie tolerowali aż do momentu, kiedy miarka się przebrała, a do akcji wkroczyły związki zawodowe FNV. Polacy byli wykorzystywani przez prawodawcę i agencję pośrednictwa pracy.
Strajk
Kiedy właściciel plantacji zażądał pracy za darmo, w celu odpracowania rzekomych długów, 16 marca br. wybuchł strajk za sprawą Wima Baltussena z holenderskich związków zawodowych FNV.
Grupę 70 Polaków dało się przekonać, że warto strajkować, by walczyć o swoje. A było o co! Niektórzy musieli odpracować 400 euro, inni nawet 3 tysiące euro. Nie wiedzieli za co, nigdy nie otrzymali pasków wypłaty wynagrodzenia.
Szczegóły podaje gazeta „De Volkskrant”: Halina P. musiała spłacić 716 euro, czyli cały swój 3-tygodniowy zarobek. Mieczysław Ł. zaś po 8 tygodniach pracy miał do spłacenia nawet 2641 euro, Jacek S. – 1280 euro za rzekomą nadpłatę w ubiegłym roku, obarczono go także długiem syna – 700 euro, podczas gdy syn w tym roku już tam nie pracował.
Wszyscy wiedzieli, co strajkujących czeka – zwolnienie z pracy. I tak się stało.
Właściciel plantacji wywiesił na drzwiach baraku, gdzie mieszkali strajkujący Polacy kartki, że dla nich sezon pracy się kończy 20 marca. W baraku miała zostać odcięta woda i prąd.
Masakra – mówią Polacy
Reportaż lokalnej telewizji OmroepBrabant ( ca. 2 min.)
Związkowcy nagłośnili konflikt w mediach holenderskich. Dzięki pośrednictwu związków zawodowych FNV doszło do wypłaty Polakom zaległego tygodniowego wynagrodzenia.
Ok. 50 strajkujących Polaków powróciło do kraju, a 20 osobom udało się dzięki związkom zawodowym znaleźć prace poprzez inna agencje pośrednictwa pracy.
Ponadto Wim Baltussen z FNV złożył meldunek w holenderskiej Inspekcji Pracy oraz poinformował gminę Neunen o złych warunkach mieszkaniowych podkreślając, że gmina jak do tej pory nie przeprowadziła jeszcze kontroli baraku.
NASZ KOMENTARZ
Polscy migranci zarobkowi na łasce holenderskiego pracodawcy
1. Przypadek ten pokazuje jak krucha jest pozycja polskich pracowników w Holandii. Wyzysk, mało godzin pracy, wysokie koszty na zakwaterowania są główną bolączką Polaków. Są bezbronni i bezradni, godzą się na wszystko, byle zarobić te parę euro.
2. Do akcji wkroczyły holenderskie związki zawodowe FNV. Chwała im za to, ale angażują się wyłącznie w konflikty zbiorowe. Mozliwosci FNV są bardzo ograniczone, muszą przede wszystkim walczyć o prawa holenderskich pracowników. Ok. 3 tys. Polaków należy do FNV.
3. Mamy do czynienia z rynkiem pracodawcy. Pracodawcy stoją pod presja konkurencji kosztowej, im tańszy Polak tym lepiej. I tak karuzela się nakręca – pracodawcy są zadowoleni z elastycznych Polaków: na miejsce jednych „zwolnionych” Polaków przyjdą następni.
4. Zastanawiające jest to, że holenderska Inspekcja Pracy i władze gminy są tak bierne, podczas gdy wicepremier Holandii, minister Spraw Społecznych, socjaldemokrata Lodewijk Asscher chwali się sukcesami w walce z nieuczciwymi agencjami pośrednictwa pracy, wprowadzając różne regulacje prawne, w tym wyższe kary. Priorytety ministra nie przekładają się zatem na skuteczność działań w praktyce, na tym najniższym szczeblu.
5. Temat migracja zarobkowa w UE nie ma swego właściciela. Brak jest presji społecznej. Tak naprawdę mało kogo obchodzi, czy polski, unijny migrant zarobkowy jest opłacany godziwie czy nie.
- A sami polscy migranci są bezradni i pasywni.
- Holenderscy konsumenci zadowoleni, mają tańsze produkty w sklepach, pracodawcy mogą się utrzymać na rynku.
- W Brukseli nie ma tematu, ponieważ prawa pracownicze migrantów unijnych podlegają jurysdykcji kraju zatrudnienia.
- Polskę jako kraj wysyłający mało interesuje, co się dzieje z polskimi migrantami w kraju zatrudnienia. No cóż kraj ma własne kłopoty na polskim rynku pracy. (A propos, podsekretarz stanu z ministerstwa Pracy Radosław Mleczko przebywał 23-24 marca br. w Holandii, na spotkaniu z przedstawicielami Polonii ministra poinformowano m.in. o strajku w Limburgii i innych palących problemach Polaków na rynku pracy w Holandii. Minister wysłuchał, lecz był w szczególności zainteresowany holenderskimi rozwiązaniami prawnymi dotyczącymi sektora pracy tymczasowej, by móc je wykorzystać w kraju.)
6. I tak w Europie bez granic polscy migranci zarobkowi są na łasce pracodawcy. To nic nowego: słabi, niezorganizowani zawsze mają pod górkę.
autor: Małgorzata Bos-Karczewska red. naczelna Polonia.nl
Opublikowane na portalu Polonia.NL 31.03.2015 © Polonia.nl
– Wydawca portalu: STEP – Stowarzyszenie Ekspertów Polskich w Holandii. Czytaj o nas
Prosimy o przekazywanie informacji o ważnych wydarzeniach w Holandii. Wyślij nam maila z tekstem (co-gdzie-kiedy), najlepiej ze zdjęciem, zamieścimy na portalu! Adres redakcji info@polonia.nl
Odwiedź nas w sieci:
Polub portal Polonia.nl na Facebooku!
Facebook – bądź na bieżąco, komentuj nasze wpisy
Twitter – Jesteśmy też na Twitterze